Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ministrem infrastruktury, Andrzejem Adamczykiem.

 

Dzisiaj zostanie uruchomiona nowa przeprawa przez Wisłę między miejscowościami Borusowa i Nowy Korczyn. To połączenie województwa małopolskiego ze świętokrzyskim. To zwieńczenie wysiłków zarządów obu województw. Na drodze 973 do tej pory był prom, o ile kursował. Teraz będzie połączenie, które nie tylko mieszkańcom tych miejscowości poprawi znacząco warunki poruszania się po regionie.

- Ja cieszę się z aktywności samorządów gmin, powiatów i województw. Wszystko to, co czynią na drogach to realizacja naszego programu. Można go spuentować w jednym zdaniu – bezpieczne drogi należą się Polakom. To bezpieczne, przewidywalne i krótsze drogi. Mostów na Wiśle mamy zdecydowanie mało. Realizujemy kolejne inwestycje. Jest program mostowy. W to wpisuje się działalność zarządu województwa małopolskiego, marszałka Kozłowskiego. Gratuluję mu i dziękuję. Podobnie marszałkowi Smółce i całemu Sejmikowi. Łączymy województwa, skracamy czas przejazdu. Przejazd między Tarnowem i Kielcami zdecydowanie się skróci. Samorządy województw wykazały się wielką determinację. 1,5 roku czasu i most gotowy. Mam nadzieję, że wszystkie drogi dojazdowe też będą ukończone. To się świetnie wpisuje w fundusz inwestycji samorządowych. Rząd oferuje samorządom 36 miliardów złotych wsparcia w ciągu 10 lat na poprawę bezpieczeństwa na drogach i na budowę nowych dróg.

 

Przeczytaj: Most w Borusowej gotowy. Dziś uroczyste otwarcie

 

To cywilizacyjna sprawa. Przeprawa, która niegdyś łączyła Nowy Korczyn i Borusową została wysadzona podczas II wojny światowej. Od tego czasu mieszkańcy okolic mogli korzystać tylko z przeprawy promowej lub nadrabiać kilometrów drogą 73, z której najczęściej korzystały osoby jadące z Tarnowa do Kielc.

- Cieszę się, że wreszcie doczekaliśmy czasu, że nie tylko wspominamy dobre rozwiązania komunikacyjne, mostowe, które zostały zniszczone lata temu. Są wspomnienia przejazdu pociągiem. Przed laty szybciej się jeździło niż w 2012, czy 2015 roku. Dzisiaj na kolei też to zmieniamy.

 

W minionym tygodniu dowiedzieliśmy się, że GDDKiA zerwała umowę z włoskim wykonawcą 18-kilometrowego odcinak S7 Widoma-Kraków. Ten odcinek miał być gotowy w 2022 roku. Chodzi o włoską firmę WeBuild, znaną wcześniej jako Salini. Nie mamy do tego wykonawcy szczęścia.

- Niestety nie mamy szczęścia do nierzetelnego wykonawcy. Jeden z moich współpracowników powiedział niedawno, że mieliśmy tydzień słodko-gorzki na S7. Z jednej strony udało się pokonać niemożność i wybraliśmy wykonawcę łącznika Szczepanowice-Miechów. To ostatni odcinek, który blokował inwestycję. Jednak GDDKiA musiała pożegnać wykonawcę robót na odcinku przy Krakowie. Nie można pozwolić na to, żeby wykonawca przez kilka miesięcy usunął tylko drzewa, dokonał prac ziemnych. To nie wypełniało oczekiwań zamawiającego. Jak warunki nie są wypełniane, nie czekamy. Umowa została wypowiedziana. Mam nadzieję, że szybko uda się rozstrzygnąć kolejny przetarg. Nowy wykonawca przejmie plac budowy i ruszy w tempie. Może nadrobi zaległości. Wtedy w deklarowanym czasie przekażemy wylotówkę wszystkim krakowianom i osobom korzystającym z tranzytu.

 

Te doświadczenia z firmą Salini sugerowałyby konieczność zmian przepisów dotyczących prawa zamówień publicznych? To nie był wykonawca pierwszego wyboru Generalnej Dyrekcji. W procedurze odwoławczej on wygrał ten kontrakt.

- Tak. Nie został ten wykonawca wybrany przez GDDKiA. On się odwołał. Krajowa Izba Odwoławcza niestety negatywnie odniosła się do decyzji strony rządowej. Skutkiem jej opinii i decyzji wykonawca musiał zostać przywrócony. To nie jest pierwszy taki przypadek. Podobnie było na A1 z tym wykonawcą. Tam nadrobiliśmy zaległości. Z decyzją sądu się nie dyskutuje. W skutkach ona nie była jednak korzystna. Przepisów nie można zmienić. To prawo europejskie. Próbowaliśmy to czynić, ale to naruszenie dyrektywy. Nie można pozbawić wykonawcy możliwości udziału w kolejnych kontraktach. Jestem jednak przekonany, że GDDKiA doskonale sobie z tym poradzi.

 

Inwentaryzacja prac wykonanych przez wyrzuconego wykonawcę, rozpisanie przetargu, wybór nowego wykonawcy – o ile to wydłuży czas oddana drogi do użytku?

- Mam nadzieję, że wykonawca wejdzie na budowę koło maja, czerwca. Mam nadzieję, że nie będzie odwołań. Takie są deklaracje inżynierów nadzorujących ten proces. Temu ufam. Zrobimy wszystko, żeby wykonawca nadrobił część utraconego czasu. Nie czekano z tym długo, aż wykonawca się ogarnie i zabierze się normalnie do pracy. Była szybka decyzja. Mogliśmy wypowiedzieć umowę. Jest decyzja o szybkim wyborze kolejnego wykonawcy, żeby nie tracić cennego czasu.

 

Nowy rozkład jazdy wszedł w życie w niedzielę. Dzisiaj Rzeczpospolita pisze o dużym renesansie połączeń kolejowych nocnych, hotelowych, bardzo wygodnych między największymi miastami w Europie. Jest szansa, żeby w tej ofercie pojawiła się trasa Warszawa-Berlin-Bruksela? To będzie nowy trend? Z samolotów przesiądziemy się do pociągów? One jadą dłużej, ale będzie można podróżować po Europie w znacznie lepszych warunkach.

- Tak. Mówimy o renesansie kolei. To możliwe dzięki temu, że rząd przed kilkoma laty przeznaczył dziesiątki miliardów na przebudowę linii kolejowych w Polsce. Mamy tego efekty. W nowym rozkładzie jazdy pojawiły się połączenia zdecydowanie krótsze między miastami. Przebudowano szlaki. Stąd nadzieja, że można przyłączyć się do europejskiej rodziny, która ma sieć kolejową o wysokiej jakości. My też już mamy na danych szlakach takie możliwości. Czas przejazdu Kraków-Katowice to już poniżej godziny dla pociągu pospiesznego. Przyspieszyliśmy też na innych połączeniach. Warszawa-Lublin z 7 godzin 25 minut do poniżej 6 godzin. Zmniejszenia czasu przejazdu są średnio o godzinę. Z Gdańska do Warszawy jedziemy 200 km/h. Są systemy zabezpieczające. To pozwala skrócić czas przejazdu. Dzisiaj Kraków-Gdańsk jedziemy 5 godzin. Kilka lat temu trwało to 9 godzin i więcej.

 

Rozpoczęliśmy Test Radia Kraków. Reporterzy wyruszyli z katowickiego Rynku. Jeden z nich będzie jechał do Krakowa samochodem, drugi pociągiem. Porównamy ofertę, czasy przejazdu i koszty. Zmienią się przyzwyczajenia mieszkańców Małopolski i Śląska?

- Na pewno tak. Dzisiaj jest duże oczekiwanie na większą ilość połączeń Kraków-Katowice. Wiem kto dzisiaj wygra, jeśli można to tak określić. Wczoraj byłem na dworcu w Krzeszowicach. Patrzyłem na rozkład jazdy. Pociąg z Krzeszowic do Krakowa jedzie 18 minut. Żaden samochód w takim tempie nie dojdzie. Pociąg z Krakowa do Katowic to około 55 minut. Można przejechać ten odcinek samochodem w takim czasie, ale łamiąc wszystkie przepisy ruchu. Wracamy na kolej, korzystamy z kolei. Kolej jest w Polsce nowoczesna. Są bezpieczne szlaki.