Rozmawiamy po angielsku, bo tak wolisz. Ale uczysz się polskiego. Masz już jakiś zestaw słów, których ze względu na wymowę najbardziej nie znosisz w języku polskim?

- Myślę, że jedną z najtrudniejszych rzeczy do wymówienia dla mnie, są słowa "przeszłość" i "przyszłość". Trudność wymówienia tego jest dla mnie w zasadzie zabawną częścią całego procesu nauki języka. Ciężko mi ustrukturyzować przeszłość i przyszłość, jestem więc cały czas w teraźniejszości.

Jak długo mieszkasz w Krakowie?

- Cóż, to świetny moment, żeby teraz o tym porozmawiać, bo właśnie mija okrągłe 5 lat bycia tutaj. Pierwotnie przyjechałem do Krakowa na krótką, kilkutygodniową wymianę w lipcu 2018 roku, w ramach warsztatów artystycznych z sitodruku. Polska jest z tego dość słynna, a poza tym polska szkoła plakatu i jej ojciec Henryk Tomaszewski - to tylko podkręciło mój romans z Krakowem i Polską i podkusiło by przyjechać na dłużej. Skończyło się na tym, ze przyjechałam tu we wrześniu 2019 r. na stypendium Fulbrighta na rok akademicki.

Zastanawiam się, od czego powinniśmy zacząć? Mam na myśli, punkt wyjścia, miejsce. Gdzie się urodziłaś?

- Richmond, Virginia. Wschodnie wybrzeże, niedaleko od Washington DC, ale moja rodzina pochodzi z różnych miejsc. To ciekawe, myślę, że z perspektywy czasu wszystko jest dziś jasne, bo domem było zwykle wiele miejsc dla moich rodziców i reszty mojej rodziny, ze mną jest podobnie. Mamy rodzinę w całych USA i Kanadzie. Mój dziadek ze strony mamy był Kanadyjczykiem. Zawsze czułam, że dom może być wieloma miejscami, nawet jeśli pochodzę z jednego. Potencjalnie, Polska tez może nim być. Wielu Amerykanów ma takie powiązania z różnymi częściami Europy i chociaż nie mamy dokumentów i śladów tego wszystkiego na papierze, to one są. Wiemy, że gdzieś w środkowo-wschodniej części Europy mamy pewne historyczne, genealogiczne związki z dziedzictwem. Więc myślę, że zawsze interesowałam się tym regionem z osobistego punktu widzenia. To jak rodzaj mapowania, sposób w jaki strukturyzujemy przestrzeń i czas, to się odbija też w mojej pracy artystycznej w danym regionie.  

Uśmiecham się, bo wracając do spraw bardziej zwyczajnych, jeśli jesteś Amerykanką, powinnam Cię zapytać, jak czujesz się w kontakcie z Polakami? Niektórzy czują dystans społeczny już jak wchodzą na płytę lotniska w Polsce, zwłaszcza gdy wracają z USA.

- To zabawne - chociaż uwielbiam być z ludźmi, i wszystko, co robię, jest przecież związane z kontaktem z ludźmi, to z natury jestem bardzo introwertyczna. Tak więc posiadanie takiego rodzaju powściągliwości, jaka cechuje Polaków  jest dla mnie bardzo naturalne. Podoba mi się, że mają w sobie pewien rodzaj szczerości, i gdy zadajesz pytanie, to dostaniesz szczerą odpowiedź i musisz być przygotowany na tę odpowiedź. Możesz zapytać kogoś: jak się masz? Ale nikt tak naprawdę o to nie pyta. Nie ma powodu, by stosować tutaj te wszystkie amerykańskie zwroty.
Ten poziom bezpośredniości i szczerości był bardzo odświeżający i w rzeczywistości był kolejnym powodem mojego zainteresowania nauką języka polskiego. Naprawdę chciałam zrozumieć niuanse, które wiążą się z tym językiem i jak to wpływa na sposób, w jaki się komunikujemy. Nie tylko w odniesieniu do słownictwa, ale także norm społecznych i sposobu, w jaki wchodzimy w interakcje z ludźmi. A teraz mam odwrotny szok kulturowy, jadąc do Stanów i czuję się bardziej przebodźcowana tam i bardziej przytłoczona. Teraz czuję, że jestem bardziej gotowa na to, by wracać do domu w Krakowie niż do USA.