Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PO, Aleksandrem Miszalskim.
Wczoraj wieczorem Senat odrzucił ustawę o głosowaniu korespondencyjnym w wyborach prezydenckich, które mają się odbyć 10 maja. Jak twierdzi PAP, dzisiaj już w Sejmie może się odbyć głosowanie na temat decyzji Senatu. Jeśli głosowanie się odbędzie to z jakim rezultatem?
- Na 100% tego nikt nie wie. Zależy to od pojedynczych posłów. Wierzę, że uda się to przeprowadzić po myśli opozycji. Senator Zając związany z Porozumieniem zagłosował razem z nami. Wynik był wyższy niż teoretyczna przewaga. Wierzę w to, że to dobry zwiastun przed głosowaniem w Sejmie.
Czyli dziś wiemy, że rozstrzygające będą głosy posłów Porozumienia. Miałem nadzieję, że pan wie, iż na przykład liczba głosów posłów Porozumienia do odrzucenia po waszej myśli tej ustawy jest pewna. Pan tej pewności nie ma?
- Każdy mówi co innego. Pan Gowin mówi, że posłów jest dużo, ale wiemy, że rozmawia z prezesem Kaczyńskim. PiS próbuje wszystkich sztuczek – podkupuje posłów opozycji. My jesteśmy swoich pewni, ale nie odpowiadamy za wszystkie kluby.
Marszałek Sejmu zapowiedziała wczoraj w TVP, że skieruje dzisiaj wniosek do TK z pytanie, czy przesunięcie terminu wyborów będzie zgodne z konstytucją. Wcześniej pojawiały się wypowiedzi polityków obozu rządzącego, że termin 10 maja może być trudny do realizacji. To sygnał, że nawet jakby ta ustawa nie przeszła, wybory w maju będą się mogły odbyć?
- Że się nie będą mogły odbyć legalnie to oczywiste. Terminy proceduralne, dopisywanie się do komisji, kampania, konstytuowaniesię komisji - mają swoje rygory. Zmiana w ostatniej chwili w jakim trybie, jakim prawem? To nielegalne. To, że obóz rządzący może uciec do takich sztuczek, o tym słyszymy. Może nie być głosowania. Jak PiS nie zbierze głosów, mogą w ogóle nie przeprowadzić głosowania. Marszałek Witek może powiedzieć, że TK się zgodził. Wiemy jak on nie działa. Możemy się spodziewać przesunięcia wyborów w trybie nielegalnym.
Nie żałuje pan, ze nie odnieśliście się życzliwie do propozycji Jarosława Gowina sprzed miesiąca? Chodzi o zmianę konstytucji, wydłużenie kadencji prezydenta o dwa lata i odsunięcie wyborów? Pytam w kontekście dzisiejszego wywiadu ministra zdrowia dla Rzeczpospolitej. On mówi, że powrót do normalności może rwać nawet 1,5 roku, ponieważ tyle czasu będzie trzeba, żeby większość populacji miała odporność na koronawirusa.
- Pytanie, czy normalnością jest odporność, czy niewystępowanie koronawirusa? Jak obserwujemy krzywe innych państw Europy, od Austrii, przez Niemcy do Francji i Hiszpanii - krzywe spadają. W Polsce ona nie spada. Mnie sobie ciężko wyobrazić, że za rok nie będzie się dało przeprowadzić wyborów. Nie kupuję tego. To próba odsunięcia wyborów na czas bez skutków kryzysu. Jest proste rozwiązanie. To stan klęski żywiołowej. Jak PiS ma problem z ustawą z 2002 roku, PiS ma większość. Może ją zmienić. W ustawie nie ma nic o odszkodowaniach, jedynie o stratach majątkowych. Nawet jak PiS interpretuje to, że będą horrendalne roszczenia, PiS może to zmienić. Dla nich to jeden dzień. Odsuwamy wybory na czas epidemii i przeprowadzamy je w bezpiecznym czasie. To proste, bez zmiany konstytucji, wydłużania kadencji. Czemu PiS tego nie wziął pod uwagę?
Dzisiaj ma odbyć się w TVP jedyna debata z udziałem kandydatów. Część z nich prosi o przesunięcie terminu. Troje kandydatów – Małgorzata Kidawa-Błońska, Władysław Kosiniak-Kamysz i Krzysztof Bosak to parlamentarzyści. Dzisiaj ma być pracowity wieczór w Sejmie i głosowania. Jeśli by się okazało, że newralgiczne głosowania będą blisko debaty, Małgorzata Kidawa-Błońska na debacie się nie pojawi?
- Proszę pytać sztab i kandydatkę. Jak będą głosowania, nie będzie na debacie. Najpierw praca. Po to nas wybrali Polacy. Jak pan sam zauważył, ta kampania jest kulawa. Jeśli to jedyna debata, nie wiemy, czo ona jest 3 dni przed wyborami, czy kiedy… W ogóle nie było spotkań. Jest jeden temat kampanii. Prezydent Duda próbował śmiesznie zrobić swoją konwencję. Czytał z promptera, Joachim Brudziński utrzymuje, że mówił z głowy… To żenada, parodia. To nie są demokratyczne wybory. Sam proces powinien być tajny. Tymczasem karty walają się po ulicach, niektórzy mają je w skrzynkach. Nie wiemy, czy to oryginały.
6 sierpnia skończy się jednak kadencja urzędującego prezydenta i decyzje co do wyboru nowego powinna podjąć cała klasa polityczna. Pan podziela opinię byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który komentując spadek notowań kandydatki KO powiedział, że płaci ona za to, iż miała odwagę powiedzieć, że kampania przeprowadzana w takich warunkach nie ma sensu?
- Nie wiem, czy płaci za to. Na pewno powiedziała odważnie prawdę. Wielu Polaków to podziela. Kampania nie powinna się tak toczyć. Wyborów też być nie powinno. Wyborcy KO mówią, że w tym czymś co PiS nazywa wyborami, co będzie fikcją, nie wezmą udziału. Na pytanie sondażowe mówią, że nie wezmą udziału. Więc w sondażu biorą udział tylko ci, którzy chcą w tym wziąć udział. 90% wyborców KO nie bierze udziału w wyborach. Stąd poparcie kandydatki spada.
Albo nie mają jasności co do strategii waszej kandydatki. Jakby doszło do sytuacji, że wybory byłyby rozpisane od nowa, ponownie Małgorzata Kidawa-Błońska będzie waszą kandydatką? Teraz w sondażach poparcie dla KO to około 20%. Poparcie dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej to znacznie poniżej 10%. Są nawet takie, które jej dają 2%.
- Tak. Mówię z czego to wynika. Nasi wyborcy w tych wyborach nie biorą udziału. Jeśli jest pytanie o preferencje partyjne, takich wyborów w maju nie ma, wyborcy nas popierają. Nie ma mowy o zmianie kandydatki. Nie wierzę, że proces będzie powtórzony. Kandydaci się zgłosili.
Jest pan w zarządzie krajowym PO. Bierze pan udział w decyzjach władz partii. Sondaże wskazują, że Andrzej Duda ma szansę na wygraną w I turze. Jakby doszło do II tury, ostatnio największe szanse na II turę ma lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Jakby tak się stało, PO rozważa poparcie jego kandydatury?
- Rozumiem, że pan pyta o potencjalną sytuację w sierpniu, wrześniu. Zakładam, że jakikolwiek kandydat przejdzie z opozycji do drugiej tury, cała opozycja go poprze. Nie udawajmy, że wybory majowe będą legalne. Nie wiemy, w jakim trybie to coś by się miało wydarzyć. To bezcelowe.
Rozumiem, że jako jedynie kwestionujecie te wybory. PSL, Lewica, Konfederacja biorą udział w kampanii.
- Wszyscy kwestionują. Biorą udział w kampanii, bo nie wiedzą, kiedy będą wybory. Nasza kandydatka się nie wycofała. Wybory mogą być bądź kiedy. Wycofywanie się bez realnej daty nie ma sensu. Ta kampania… Każdy się komunikuje z wyborcami, ale kampanii nie ma. Kandydaci robią czaty, briefingi, konferencje. To kampania? Tematy są dwa – wybory i koronawirus.
Jest pan także przedsiębiorcą z branży turystycznej. Jak pandemia zmieni gospodarkę Krakowa? Dane są szokujące. W kwietniu lotnisko Kraków Airport obsłużyło 52 pasażerów. Rok temu w tym samym czasie było ich blisko 700 tysięcy.
- Wpływy Krakowa to w dużej mierze turystyka. Około 20% jak się szacuje. Już teraz prezydent Kulig mówi, że będzie miliard złotych mniej. Branża i samorząd ucierpią. 90% turystyki stanęło. Nie ma żadnych przychodów. Z pomocą jest różnie. Wczoraj zapytałem 100 krakowskich przedsiębiorców. Połowa złożyła wniosek i nie ma odpowiedzi, pomocy. Około 10-15% dostało jakąś pomoc. To się ślimaczy. Zobaczymy realizację pomocy z PFR. Na to przedsiębiorcy liczą. W dużej mierze przetrwanie branży zależy od tego, jak państwo sobie poradzi z pomocą i jak szybko wróci popyt. Można otwierać hotele, tylko czy ktoś chce w nich teraz spać? Ciężka jest sytuacja. Ciężko prognozować co się wydarzy.