Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Aleksandrem Miszalskim.
W komentarzach na temat pierwszych 100 dni pana prezydentury wyczuwa się zniecierpliwienie. Nie ma spektakularnych zmian. A jaką uważa pan za najważniejszą, która dokonała w Krakowie w ciągu ostatnich 3 miesięcy?
- Mnóstwo się dzieje. Jak ktoś chce radykalnych zmian w ciągu trzech miesięcy, czyli w 4 proc. kadencji, to znaczy, że nie zrozumiał mojego przesłania z kampanii. Mówiłem o ewolucji, przemyślanych zmianach. Nie na rympał, żeby kogoś zwolnić i wszystko wywrócić. Podrzucono nam kilka gorących kartofli. Strefa Czystego Transportu – trzeba było tu popracować. Plan Ogólny – 20 tysięcy wniosków (to 10-20 razy więcej niż w innych miastach). Przedłużyliśmy o miesiąc składanie wniosków i akcję zareklamowaliśmy. Otwieramy się na mieszkańców. Nie chodzi tylko o to, że ktoś mówi, że mam ładny wizerunek, bo jeżdżę na rowerze i mam jamnika. Wychodzimy do mieszkańców realnie, były ławeczki dialogu. Miałem 1500 różnych grup i osób w magistracie. Kolejka jest długa, ale każdego przyjmujemy. Jest bezpłatna komunikacja dla dzieci ze szkół podstawowych w wakacje. Bezpłatne szczepienia na meningokoki. Trwa audyt, co tydzień dostaję raporty. Dokument powstanie i będą zmiany. Trzeba to przeanalizować i potem zmieniać.
Decyzja dotycząca łączenia, likwidacji spółek, w tym Kraków 5020?
- To jedna z analiz. Zamówiłem ich sporo. Jest taka ws. trzeciej linii spalarni odpadów w KHK oraz ta dotycząca potencjalnej likwidacji spółek. Jest tego masa. Dokumenty spływają. Niektóre są wewnętrzne. Gdyby był to audyt zewnętrzny, teraz trwałby przetarg; dopiero byłoby zniecierpliwienie.
Kiedy konkretne decyzje?
- Wrzesień na 100 proc. Myślałem, że w lipcu się uda, ale to trwa. Strata jednego czy dwóch miesięcy, żeby podjąć lepsze decyzje, to nie jest duży koszt. Na początku września będą komunikaty, podamy je w ratach. Czym innym jest analiza spółek, czym innym zmiany personalne. Nie wszystko będzie od razu. Nie jest tak, że 5 września powiem, że z 40 dyrektorów wylatuje 25, pięciu zostaje, z 10 rozmawiam. Zmiany będą w obszarach już przeanalizowanych.
Stan finansów miasta budzi niepokój. Miasto rezygnuje z budowy basenu olimpijskiego. To kwestia lokalizacji, nie zawieszenie planów. Nie będzie na razie przebudowy stadionu Wieczystej. Wczoraj był pan na zakończeniu Tour de Pologne. Miasto ma podpisany list intencyjny z organizatorami tej imprezy do roku 2026. Każdego roku dopłacamy do Tour de Pologne, teraz to 600-700 tysięcy. Miasto będzie kontynuować tę współpracę?
- Rozumiem, że sport jest na agendzie. Basen na Monte Cassino - jako radny i parlamentarzysta wspierałem protestujących, bo to osiedle domków i nie wrzuca się takiej inwestycji w środek takiego osiedla. Nie znaczy to, że basen nie jest potrzebny. Jednak nie w tej lokalizacji, nie za 200 milionów i nie dziś. Nie stać nas teraz na wiele inwestycji. W tym roku brakuje nam prawie miliard złotych. Łatamy, wstrzymujemy zadania. Może będzie subwencja wyrównawcza, jakoś sobie poradzimy. Jednak inwestycje jak basen na Monte Cassino i stadion Wieczystej… Nie ma teraz na to pieniędzy, czy w przyszłości będą? Zobaczymy. Sport jest ważny, ale trzeba stawiać na sport młodzieży. Tour de Pologne? Płacimy za promocję Krakowa przy wielu imprezach. Będzie decyzja ws. wszystkich imprez sportowych. Są różne propozycje. Trzeba wyważyć ekwiwalent promocyjny.
To się opłaca?
- Na Tour de Pologne byłem pierwszy raz, fajna impreza. Czy to się opłaca? Policzymy i ustalimy, na co nas stać. W innych wypadkach można negocjować.
Kilka dni wcześniej był pan na meczu Wisły. Co z wynajmem stadionu? Jeśli przychodzi mniej niż 20 tysięcy kibiców, klub musi dopłacać. W kampanii pojawiały się deklaracje obniżki kwoty za wynajem. Co pan z tym zrobi?
- Chcę pomóc Wiśle. Deklarowałem to. W innych miastach wspiera się sport zawodowy dużo bardziej niż w Krakowie. Sporo klubów ma wielkie dotacje. U nas się tego nie robiło. Rozumiem to. Jednak drużyny z Ekstraklasy i 1 Ligi to promocja miasta i zachęcanie młodych do trenowania. Nie ma to tylko waloru zawodowego, to budowanie idoli. Rozmawiamy z prezesem Królewskim. Można skomercjalizować stadion, można rozmawiać na temat operatora stadionu. W ZIS to nie działało. Może trzeba to zmienić w strukturach miejskich, może Wisła? Jestem otwarty na pomysły. Było spotkanie z prezesem, jest mapa drogowa. Z dnia na dzień decyzji o obniżce czynszu jednak nie będzie. Raczej komercjalizacja jest kierunkiem.
Teraz kultura. Do Magistratu wpłynęło oficjalne pismo od marszałka Łukasza Smółki ws. Muzeum AK, które miasto współprowadzi z województwem. Marszałek chce sam prowadzić tę instytucję. Co miasto by chciało w zamian? Wystarczy to, że wcześniej województwo oddało miastu Teatr Stu?
- Nie jest tak, że zgodziliśmy się oddać Muzeum AK. Ale gdyby było coś, co nam zrekompensuje ten ubytek, to raczej współprowadzenie Teatru Słowackiego. I to jasno powiedziałem marszałkowi.
Współprowadzić czy prowadzić?
- Współprowadzić. Prowadzenie to koszty, których Kraków by nie udźwignął. Z ministerstwem? Czemu nie.
Taki układ, że miasto prowadzi Teatr Słowackiego jako scenę narodową? Na pewno panu byłoby łatwiej dotrzeć do wiceministra kultury z Krakowa, ministra finansów z Krakowa niż zarządowi województwa z PiS.
- Dlatego ten kierunek wydaje się sensowny. Zobaczmy. Musi by wola trzech stron, my jesteśmy gotowi; możemy się dołożyć.
Miasto i województwo, czy miasto i ministerstwo?
- Może trzy podmioty? Chyba że województwo chciałoby się wycofać. Nie wiem.
Jakieś rozmowy z marszałkiem były?
- Wstępne.
Jest zgoda?
- Wstępna. Dostaliśmy pismo, na które odpowiadamy.
Jeszcze bon na kulturę dla młodych. To była pana obietnica z kampanii. Znajdzie się to w przyszłorocznym budżecie? Może z uwagi na stan finansów trzeba na razie o tym zapomnieć?
- Propozycji programowych było 145. Nie wszystkie zrealizuję w pierwszym roku. Nie ma szans na to. Wydziały miały czas do 15 sierpnia, żeby określić możliwości finansowe, do mnie to jeszcze nie spłynęło. Wszystko zależy od finansów, ale najpierw audyt, a potem być może ustawa. Może będzie nowy sposób finansowania samorządów? Budżet jest przygotowywany do 15 listopada. Wtedy będzie odpowiedź, co się zmieści w przyszłym roku. Z częścią będzie trzeba poczekać. Musimy sami wygenerować oszczędności, zwiększyć model przychodowy miasta dzięki otwartości na przedsiębiorców i tak dalej. To proces. Mam nadzieję, że częściowo podejdziemy do tych propozycji w przyszłym roku. Trzeba od czegoś zacząć. Bon kulturowy? Zobaczymy. Był też bon na sport.