Zapis rozmowy Rafała Nowaka-Bończy z posłem KO i kandydatem na prezydenta Krakowa, Aleksandrem Miszalskim.

110 556 głosów, ponad 37% w I turze, spektakularny sukces. Do tego ma pan ciche poparcie urzędującego prezydenta Jacka Majchrowskiego i głośne poparcie prof. Mazura, premiera Kosiniaka-Kamysza, Nowej Lewicy i pewnie wielu innych osób. Nic, tylko siąść i czekać na koronację?

- Broń Boże. To tak nie działa. Nie politycy decydują, jak krakowianie i krakowianki zagłosują. Decydują mieszkańcy. Każde głośne i ciche poparcie… O tym cichym to nie słyszałem do końca...

Jak nie? Prezydent Majchrowski mówi same złe rzeczy o pana konkurencie.

- To wiemy, że nie przepadają za sobą i mają różne wizje Krakowa. Ważne jest, że codzienne, dziś też rozmawiam z mieszkańcami, przekazuję materiały wyborcze.

Właśnie. Przychodzę dziś rano do pracy, bardzo wcześnie i spotykam wydawczynię. Nie mogę panu powiedzieć, co do mnie powiedziała, bo się to nie nadaje do cytowania. Nie ma jak zagospodarować radiowych reporterów. O 9:00 będzie miał pan konferencję przed naszą siedzibą. O 11:45 konferencja z udziałem Korzeniowskiego, 12:30 w Audytorium Maximum z Moniką Wielichowską. Potem 15:00 konferencja z prof. Mazurem i o 20:00 z seniorami i młodzieżą w Nowej Hucie. To nadaktywność? Nerwowość? Boicie się czegoś w sztabie?

- Nie. Nie o to chodzi. Mamy tak wiele tematów, którymi chcemy się podzielić. To ważne tematy. Kampania jest aktywna i krótka. Miesiąc do I tury, teraz 2 tygodnie. Tematów jest masa. Dlatego próbujemy być aktywni. Wolimy tak, niż hejtować i oskarżać.

Hejt i oskarżenia? Do kontrkandydata...

- Nie chcę tego wątku…

Pan zaczął. Widziałem taki filmik w sieci, gdzie mówi pan: „Łukasz nie kłam”...

- Tak. Dwa takie filmiki wypuściłem. Łukasz Gibała po porażce w I turze powiedział, że z mojej wygranej ucieszą się tylko pijani turyści i deweloperzy. Nie można było tego zostawić bez komentarza. To były filmiki żartobliwe.

Wracając do brudnej i nieuczciwej kampanii… Może chociaż jest ciekawa w tym roku. Tak to zawsze prezydent Majchrowski wygrywał, nic się nie działo.

- Szczególnie cieszą się dziennikarze, że mają co relacjonować, nie jest nudno. Cieszę się, że dostarczyliśmy emocji. Życzyłbym sobie, żeby język debaty był jednak stonowany, żeby więcej rozmawiać o programie. Dlatego dziś mamy 5 konferencji z różnymi propozycjami, z różnymi pomysłami. Codziennie są konferencje. Dziś szczególnie. Są trzy dni kampanii.

Zarzuca pan Łukaszowi Gibale, że prowadzi brudną kampanię, Łukasz Gibała zarzuca to panu i wszystkim innym. To jednak pan przegrał w sądzie.

- Tak. Przegrałem w sądzie po I turze, ale to było sprostowanie. Powiedziałem wtedy, że Łukasz Gibała był w Ruchu Palikota i PO. Nieprecyzyjnie się wyraziłem. To było przejęzyczenie w sumie, że Łukasz Gibała starał się o członkostwo, a nie starał się o członkostwo, ale chciał współpracować z Polską 2050. W Nowoczesnej też go nie odrzucili, ale sam wycofał podpis, bo nie dostał jedynki. Przeprosiłem, sprostowałem. Takie błędy się zdarzają w ferworze emocji i walki.

Wspomniał pan Polskę 2050. Są rozmowy z kimś z Polski 2050? Może z panem Komarewiczem, kimś wyżej? 2% zawsze warto łyknąć.

- Nie 2%, ale więcej. Rafał Komarewicz miał ponad 3%, Trzecia Droga 11% do Sejmiku.

Do Sejmiku zaraz wrócimy. Pomówmy o panu Komarewiczu.

- Powiem w poprzednim temacie. Rozumiem, że kampania jest emocjonująca i różne osoby różne rzeczy publikują, ale nasz komitet nie wykleja plakatami miasta z manipulacjami i półkłamstwami…

Pana zwolennicy wrzucają do sieci memy, w których Barbara Nowak jest wiceprezydentką Łukasza Gibały.

- To prawda. Nie będę zaprzeczał. Zwolenników nie da się upilnować. Jak sztab podejmuje działania i firmuje to swoim podpisem, jest to świadome działanie.

To tylko być może świadome działanie.

- Na pewno.

Mówię, że u pana.

- Nie. 110 tysięcy… Nie da się każdego upilnować. Niektórzy są nadgorliwi. Staram się to tonować. Jak słyszę, że Łukasz Gibała mówi, że Barbara Nowak nie będzie wiceprezydentem, potwierdzam, że to słyszałem.

Zamknijmy wątek Barbary Nowak, otwórzmy Rafała Komarewicza.

- Jak będą komunikaty...

Pytam, czy są rozmowy.

- Rozmawia się ze wszystkimi. Nawet z Łukaszem Gibałą codziennie rozmawiam.

Pewnie nawet dwa razy dziennie czasem.

- Wczoraj pewnie trzy, albo cztery.

Pytam o pana Komarewicza, bo słyszałem, że są rozmowy „poparcie za stanowisko”.

- Nie. Takich rozmów nie prowadzimy.

Z nikim?

- Nie rozmawiamy o stanowiskach. To może zaskakiwać, ale żadne stanowiska nie są uzgodnione. Jest jedynie współpraca programowa uzgodniona.

Nawet stanowisko dla prof. Mazura nie jest uzgodnione?

- Były pewne rozmowy, ale nie są sfinalizowane.

Teraz Sejmik. Chwalony pan jest słusznie za sukces w Radzie Miasta. Może to było kosztem Sejmiku? Jest pan szefem małopolskiej PO. Wybory do Sejmiku to klęska dla PO. PiS – 43,9%, KO – 25,9%. Przepaść.

- Tak, ale w Krakowie mamy 5 mandatów.

Może dlatego, że pan się skupił na Krakowie, bo robi pan na swoją karierę, zamiast się skupić na sukcesie partii?

- Nie. Ja przez drugą kadencję szefa małopolskiej PO pracuję w całym terenie mocno. Odbudowaliśmy struktury w każdym powiecie. Nie było tak wcześniej. Struktury są i walczą. Mamy nowych posłów. Oni są od tego, żeby tam pracować i to robią. Nie mogę powiedzieć, żebym do kogokolwiek miał pretensje.

Skąd taki słaby wynik?

- To lepszy wynik niż ostatnio. Małopolska nie jest łatwa. Frekwencja była niższa.

Zapowiadali państwo, że odbijecie sejmiki, poza jednym, może dwoma.

- Walczyliśmy. Sondaże dawały szanse, wahało się to. Frekwencja nie dopisała. Mobilizacja w październiku była bardzo duża. Teraz młodzi nie poszli do wyborów samorządowych. Między innymi przez to elektorat PiS się zmobilizował.

Okazało się, że rządzi w Małopolsce. W Krakowie PiS też jest mocny. 23,2% w Radzie Miasta i 12 mandatów. Sam pan Kmita – prawie 20%. Będzie pan zabiegał o głosy wyborców PiS?

- Ja zabiegam o wszystkich wyborców. Program samorządowy nie jest dla jednej opcji. Jak proponuję wybudowanie metra, szybkiej kolei aglomeracyjnej, walkę z kopciuchami…

Pytam, bo wczoraj zrobiłem kwestionariusz światopoglądowy Łukaszowi Gibale. Pana o aborcję nie zapytam, bo wiemy, że jest pan za, podobnie jak za związkami partnerskimi. Zapytam o religię w szkołach i reparacje od Niemiec. Religia w szkołach?

- Religia w szkołach? To powinna być decyzja rodziców. W wielu miejscach rodzice by jej nie chcieli.

Reparacje?

- Wiemy, że małe są możliwości odzyskania tych kwot. Stanowisko Sejmu było jasne. Podjęliśmy uchwałę w tej materii.

Jednym z głównych zarzutów Łukasza Gibały dla pana jest to, że jest pan upartyjnionym kandydatem i mówi pan, że premierowi się nie odmawia. Premierowi się faktycznie nigdy nie odmawia?

- Ja tak powiedziałem?

Opublikował pan to przy okazji jakiegoś spotkania. Widziałem.

- Okej. Jestem kandydatem KO. Jednak zaznaczę, że KO to 4 partie, mam też poparcie Nowej Lewicy, PSL i Lepszego Krakowa.

Premierowi się nie odmawia?

- W jakiej kwestii? Łukasz Gibała stawia tezę, że jeśli ja będę prezydentem, Donald Tusk będzie do mnie dzwonić i mówić: tego nie rób, to rób, tu zmień remont chodnika, więcej daj na kulturę, mniej na sport. To absurdalna teza.

Tak nie będzie?

- Żaden samorządowiec tak nie ma. Rafał Trzaskowski, Hanna Zdanowska , Aleksandra Dulkiewicz czy Tadeusz Truskolaski zostali wybrani w I turach, bo cieszą się zaufaniem swoich wyborców.

Do tego miasta są liberalne i głosują na PO.

- Oczywiście. Słyszał pan kiedyś, żeby Donald Tusk wydawał polecenia tym prezydentom? Jedyne, na co…

Publicznie na pewno nie.

- Jedyna korzyść z tego, że jestem partyjny, może być taka, że będę skuteczniejszy w lobbingu środków dla Krakowa.

Będzie pan skuteczny w tworzeniu bezpiecznej przystani dla polityków PO? Tak było za prezydenta Majchrowskiego. Szczególnie MPO było ulubione przez polityków PO: Grzegorz Lipiec, Jacek Krupa i Andrzej Hawranek. Będzie pan przyjmował na stanowiska tych, którym noga się powinęła?

- W Urzędzie Miasta Krakowa i spółkach pracuje kilkanaście tysięcy ludzi. Łukasz Gibała umie wskazać 5 osób i mówią o upartyjnionym samorządzie. To nie były moje decyzje.

Pytam właśnie o przyszłość.

- Ja wybiorę ludzi ze względu na kompetencje, nie legitymację partyjną. Chcę mieć fachowców, którzy będą świetnie pracować. Nie jest tak, że legitymacja jakakolwiek kogoś zdyskwalifikuje. Jak będzie fachowiec z PiS, przyjmę go.

Mój dobry kolega dziennikarz powiedział mi kiedyś, że nigdy nie zaufa politykowi, który nosi brodę bez wąsów. Ktoś panu doradził, żeby zapuścić wąsy przed kampanią?

- Nie słyszałem takiej tezy. Zapuściłem faktycznie wąsy. Nie wszyscy są zadowoleni. Moja żona mówi, że to fatalne i powinienem zgolić po kampanii, ale ja się przyzwyczaiłem.