Zapis porannej rozmowy Rafała Nowaka-Bończy z Aleksandrem Miszalskim, prezydentem Krakowa.

Panie prezydencie, nie trzeba było długo czekać, ledwo w ubiegłym tygodniu został pan uroczyście zaprzysiężony, wybrano władzę krakowskiej rady miasta, zawiązała się koalicja, no a już są problemy. Pierwsze pytanie nasuwa się samo, jest oczywiste: czy Koalicja Obywatelska ma jeszcze w radzie miasta większość?

Koalicja się zawiązała przed wyborami. Jako lista Koalicji Obywatelskiej i Lewicy zdobyliśmy 24 mandaty, czyli większość bezwzględną. W umowie koalicyjnej zapisaliśmy sobie to, że jeden wiceprezydent jest z ramienia Nowej Lewicy.

Ale to za chwilkę. Wyjaśnijmy: czy ma pan większość w radzie miasta?

No zobaczymy, ale raczej nie sądzę, żeby jej nie było.

O, naprawdę? To pan jest bardzo optymistycznie nastawiony, bo wyjaśnijmy, o co chodzi. Wczoraj przedstawił pan swoją nową zastępczynię, jest to Maria Klaman, przedstawicielka Lewicy. Taka była umowa z Lewicą. Państwo szli w koalicji do wyborów samorządowych. Tylko problem jest w tym, że pani Maria Klaman nie ma nic wspólnego z krakowską Lewicą, ani nie ma nic wspólnego z Krakowem i wywołało to spory ferment w krakowskiej Lewicy.

W jej części, bo druga jej część ją rekomendowała. To jest tak, Nowa Lewica jest stworzona z dwóch frakcji: Wiosna i SLD. Ja od dwóch tygodni prosiłem obydwie frakcje, bo oni tam mają współprzewodniczących zarówno na poziomie regionalnym, jak i na poziomie centralnym i krakowskim też zresztą, prosiłem obydwie frakcje o to, żeby przedstawiły mi kandydatury na tę funkcję wiceprezydenta czy wiceprezydentki. Tak, prosiłem, jeśli to możliwe, by była to kobieta, bo też najbardziej pasuje do tych obszarów. Dostawałem te kandydatki, ale tylko z jednej części, z Wiosny. Z tej drugiej części nie dostawałem tych kandydatur. Dostałem je przedwczoraj rano. Od dwóch tygodni mówiłem o deadlinie: najpierw na wtorek, później na czwartek. No ileż razy można przesuwać to? Myśmy już byli przygotowani dawno, jeśli chodzi o innych partnerów, a tam cały czas nie było tych kandydatur, była ta jedna, była Maria Klaman. Zresztą spotkałem się z nią i zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Ma świetne doświadczenie samorządowe i jest rzeczywiście wprawdzie z północy, ale dlaczego wpuszczenie troszkę świeżego powietrza znad morza nie ma pomóc tutaj w Krakowie? Zresztą w kampanii nawet była o tym dyskusja. Kontrkandydat oskarżał mnie i moich radnych, że my uważamy, że jak ktoś tutaj się sprowadził i nie ma dziadków, pradziadków na Cmentarzu Rakowickim, to nie może głosować.

W związku z tym wziął pan wiceprezydentkę z Sopotu.

Dokładnie. Pokazuję otwartość Krakowa na nowe rozwiązania, na nowych ludzi, na tych, którzy chcą pracować dla Krakowa, a to że Nowa Lewisa nie była w stanie przez dwa tygodnie wygenerować takiej kandydatury, która by miała poparcie obu frakcji, to naprawdę nie jest moja wina. Ja wybrałem najlepszą z tych kandydatur, które dostałem.

Niespodzianka w Krakowie. Zastępczynią prezydenta została działaczka polityczna z Trójmiasta Niespodzianka w Krakowie. Zastępczynią prezydenta została działaczka polityczna z Trójmiasta

Ja zacytuję teraz współszefa małopolskiej lewicy, Ryszarda Śmiałka, drugim współszefem jest Maciej Gdula. On wczoraj stwierdził, że sytuacja jest przykra i zdumiewająca oraz, że od wczoraj panowie przestali być kolegami. Twierdzi też, że miał pan do wyboru aż sześć osób, w tym jego samego i pięć innych osób i nie rozumie, dlaczego pan stwierdził, że żadna z tych osób się nie nadaje.

Miałem do wyboru nawet więcej osób, ponieważ z frakcji Wiosny też przyszło więcej kandydatur i przyszły od razu, jak poprosiłem. Przyszły stamtąd cztery, jeżeli dobrze pamiętam. Wybrałem tę najlepszą. Te z frakcji SLD przyszły w ostatniej chwili. Nie mówię, też nie wszystkie były złe. To znaczy z różnych względów nie obejmowały kompetencjami na przykład całego zakresu tego, czym się ma zajmować pani wiceprezydentka. Nawet jedną kandydaturę poważnie rozważałem, bo jest to świetny fachowiec od edukacji. Natomiast na koniec mam prawo wybrać. Ryszard Śmiałek mówi, to co mówi, a Maciej Gdula jest zadowolony i złożył mi gratulacje. Tam są po prostu dwie frakcje i zawsze któraś strona będzie niezadowolona.

Ale było głosowanie wczoraj wieczorem i w tym głosowaniu zdecydowaną większością głosów małopolska Lewica zdecydowała o zerwaniu koalicji w radzie miasta. A Ryszard Śmiałek jeszcze mówił coś takiego: nie ma takiej ceny, którą bylibyśmy w stanie zapłacić za to, żeby Maria Klaman została wiceprezydentem Miasta Krakowa, a Nowa Lewica pozostała w koalicji.

Zobaczymy, jak będzie. To nie jest głosowanie radnych. Na przykład już wiem, że jeden radny, czyli Tomasz Leśniak wspiera Marię Klaman na pewno, bo z nim o tym rozmawiałem. Raczej jestem spokojny o większość. Zobaczymy, no przecież nie będziemy się kłócić z Lewicą. Widziałem tę uchwałę, wiem, że jest zapis taki, że mimo wszystko w sprawach głosowań dla dobra Krakowa, nie wykluczają głosowania wspólnego.

Ale tylko tych głosowań, które są w programie Lewicy.

Ale my mamy wspólny program, bo żeśmy wspólny program podpisali przed tymi wyborami. Co więcej Maria Klaman gwarantuje realizację tego programu, więc chodzi naprawdę o spór czysto ambicjonalny i tylko personalny. To znaczy każdy chciał, żeby kandydatura była od niego, żeby była przez niego wskazana. Ja rozpatrzyłem wszystkie kandydatury, których w sumie było 10, i z jednej strony, i z drugiej strony, czyli wybrałem naprawdę najlepszą. Gdybym wziął z tej drugiej strony, to by się ta druga strona obraziła. Ja myślę, że to jest problem strukturalny Nowej Lewicy, że oni nie powinny mieć po prostu współprzewodniczących, bo to jest dwugłos. Jeżeli tam nie ma porozumienia, tylko jest konflikt pomiędzy tymi frakcjami, to zawsze się będą kłócić. Naprawdę dwa tygodnie z nimi o tym próbuję rozmawiać. Z Ryszardem Śmiałkiem rozmawiałem, nie wiem, cztery razy się widzieliśmy, za każdym razem po godzinie.

Ale już nie są panowie kolegami.

Nie no, dalej, jest Ryszard moim kolegą. Teraz się zdenerwował, rozumiem jego zawód, ale będzie dobrze. Przecież najważniejszy jest program. Jestem przekonany, że ten program, który uzgodniliśmy z Nową Lewicą, będziemy realizować i myślę, że z czasem to wszystko jakoś się ułoży.

Nowa Lewica zerwała koalicję z Platformą Obywatelską w Radzie Miasta Krakowa. Powodem wybór czwartej wiceprezydent Nowa Lewica zerwała koalicję z Platformą Obywatelską w Radzie Miasta Krakowa. Powodem wybór czwartej wiceprezydent

To może na koniec tego wątku naszej rozmowy powiedzmy jeszcze dwa słowa o pozostałych pana wyborach personalnych. Stanisław Mazur, wiadomo było już wcześniej, mówiło się też o Łukaszu Sęku, ale Stanisław Kracik to była duża niespodzianka. Dlaczego zdecydował się pan nominować Stanisława Kracika na zastępcę prezydenta?

Ponieważ od początku mówiłem, że Krakowowi potrzebna jest zmiana, ale zmiana rozsądna, przemyślana, przeanalizowana, zmiana połączona, oparta na doświadczeniu również. Tak starałem się skonstruować to prezydium, oczywiście abstrahując od tego, że jest uwarunkowane jakimiś tam decyzjami politycznymi, chciałem, żeby kompetencyjnie ono pasowało. Z jednej strony mamy różne działki w mieście, z drugiej strony to jest takie połączenie energii i młodości, poglądów lewicowych z poglądami liberalnymi i trochę większym doświadczeniem aż po poglądy troszkę bardziej konserwatywne, ale za to bardzo dużo doświadczenie: z jednej strony pana Stanisława Mazura w zakresie uczelnianym, ale z drugiej strony pana Stanisława Kracika, prezydenta, w zakresie zarządzania samorządem. Przecież był i wojewodą, i burmistrzem, zresztą świetnym burmistrzem.

S. Mazur, Ł. Sęk i S. Kracik zastępcami prezydenta Krakowa. Czwartego wskaże Nowa Lewica S. Mazur, Ł. Sęk i S. Kracik zastępcami prezydenta Krakowa. Czwartego wskaże Nowa Lewica

I prawie wygrał z Jackiem Majchrowskim.

To symbolicznie też miało jakieś drobne znaczenie, bo kiedy o to walczył, wtedy mu pomagaliśmy, wtedy się nie udało, ale wiem, że ma dużo pomysłów i chcę je pomóc realizować. Bardzo się cieszę, że dołączył, ponieważ po prostu ma największe doświadczenie z nas wszystkich w tym prezydium w zakresie samorządu i sprawowania takich funkcji wykonawczych, w związku z tym będzie nieocenionym wsparciem.

Sam pan wspomniał o konserwatyzmie, to teraz chciałbym pana zapytać, czy działa pan, tu cytat, „w interesie międzynarodówki neomarksistowskiej”. Barbara Nowak, była kurator oświaty i obecna radna Sejmiku Małopolski na portalu X tak napisała. „Zaprzysiężony 7 maja prezydenta Krakowa Aleksander Miszalski nie poszedł 12 maja w procesji patrona Krakowa św. Stanisława, ale pójdzie w paradzie pychy LGBT 18 maja, wywiesi na magistracie znak fałszywej tęczy. Zarządzi tak nie w interesie polskim, ale w interesie międzynarodówki neomarksistowskiej”. Komentarz?

12 maja nie kojarzę, co się działo. Nie miałem wtedy zaprzysiężenia? To może dlatego mnie nie było na tej procesji. 18 maja oczywiście idę w Marszu Równości, ponieważ chodzę tam od lat. To jest kwestia symboliki. Ja nie wiem, jaki Barbara Nowak ma problem z tęczą i z równością, bo to jest Marsz Równości, to jest marsz o tolerancji, to jest marsz o tym, żebyśmy wszystkich traktowali tak samo, żeby nikt nie czuł się wykluczony, żeby było równouprawnienie. Ja nie widzę w tym marszu wartości, których nie akceptuję, wręcz przeciwnie, wszystkie podzielam, w związku z tym pójdę i cieszę się, że w tej nowej roli, bo może to podniesie jakoś rangę i pokaże, że Kraków jest na pewno takim miastem, które chce być otwarte, tolerancyjne, miastem równych praw.

Strefa Czystego Transportu teraz, bo stwierdził pan przedwczoraj bodajże, że nie ma szans, żeby zaczęła obowiązywać w lipcu, a przecież mogłaby zacząć obowiązywać. Dlaczego jej nie wprowadzić?

Mogłaby, ale jest bardzo mało czasu, to po pierwsze. Po drugie oznakowanie tej strefy to jest koszt paruset tysięcy złotych. Ale po trzecie nie mamy pewności, że ona w tej formie się utrzyma, ponieważ może być jeszcze wyrok Sądu Najwyższego.

To lepiej w ogóle jej nie wprowadzać?

To lepiej poczekać, aż ten wyrok zapadnie, poprawić uchwałę. Zresztą pod względem formalnym, co trzeba zrobić przypuszczalnie ze względu na nakaz sądowy, ale również pod względem merytorycznym, bo ja w swojej kampanii mówiłem, że ta strefa nie była idealna, jeżeli chodzi o założenia. Chciałbym jeszcze raz przekonsultować z mieszkańcami i jeszcze raz porozmawiać o tym, jak ona powinna wyglądać, trochę ją złagodzić, trochę poprawić i wtedy wprowadzać.

Kiedy?

To jest dobre pytanie. Mamy tak naprawdę czas, pewnie jakiś miesiąc maksymalnie na to, żeby podjąć tego typu decyzję, co z nią robimy, co robimy ze starą uchwałą, bo ona nie powinna wejść w życie w tamtej formie, czy ją poprawiamy, czy ją uchylamy i piszemy nową uchwałę, czy piszemy ją razem z mieszkańcami przez dłuższy czas, czy podajemy jakąś propozycję i ją konsultujemy. W miesiąc musimy zadecydować, więc będę w tej sprawie rozmawiać z urzędnikami ZTP.

W której pan ma większość, tak pan twierdzi.

Tak, ale to też nie jest tak, że radni głosują tak, jak się im każe. Radni mają wolne mandaty. Ja oczywiście mogę ich przekonywać i tłumaczyć, ale na końcu może jeden radny nie zagłosować, bo stwierdzi, że on jest jednak tak bardzo związany z samochodem, że jakiekolwiek ograniczenia nie wchodzą w grę i co wtedy? To nie przekłada się tak jeden do jeden.

Na koniec jeszcze zapytam, bo jest Dzień Dojazdu Rowerem do Pracy, pan dzisiaj też rowerem przyjechał na ten wywiad, ale chciałem zapytać króciutko o tego Lexusa. Czy to nie jest działanie pod publiczkę? Zysk dla miasta ze sprzedaży Lexusa będzie bardzo niewielki, a przecież magistrat samochodów potrzebuje.

Wie pan co, działaniem pod publiczkę była działalność Łukasza Gibały, który przez lata o tym Lexusie trąbił. W końcu dziennikarze zaczęli mnie dopytywać, czy ja również sprzedam Lexusa. Ja powiedziałem: no oczywiście. Jeżeli to jest tak ważny temat, to ja też uważam, że symbol luksusu w magistracie jest niepotrzebny. Z punktu widzenia racjonalnego nie ma to znaczenia. Lexus w tej chwili kosztuje jakieś sto kilkadziesiąt tysięcy pewnie. Może zostanie wylicytowany wyżej, bo jest też symbolem. Może ktoś go później przekaże na WOŚP. Zobaczymy jeszcze, jak to się rozstrzygnie. Ja dotrzymuję obietnic, skoro zostałem zapytany w kampanii, czy też sprzedam i powiedziałem, że też sprzedam, to sprzedaję. Z punktu widzenia efektywności, racjonalności gospodarki finansowej miasta nie ma to żadnego znaczenia, ale symbolika jest też ważna.