Fot. Aleksander Hordziej
Posłuchaj Przed Horyzontem
Niejasna geneza zwyczaju
Początki zwyczaju z Dobrej wiążą się z legendą. W 1259 roku miał miejsce najazd tatarski na Polskę. Grabieżcy plądrowali także tereny dzisiejszej Małopolski. Po najeździe na klasztor w Szczyrzycu, ruszyli dalej, prowadząc ze sobą jeńców. Tych, którzy byli niezdolni do dalszej wędrówki, powiesili między Stróżą a Porąbką. Od tego czasu wąwóz, gdzie miało miejsce tragiczne zdarzenie, nazwano Wisielnicami. Pozostałych brańców Tatarzy puścili wolno, ale obcięli im języki, żeby nie mogli opowiedzieć o tym, co się stało.
Te biedoki, jak ich gnali, to było zimno, bo to był okres wiosenny, więc łoni zbierali po drodze trowu. Robili z te trowy powrósła i łowijali sie dla ciepła. Biedoki sie tak tułali, tułali, az wreście trafili na nasą łosado Dobra i tutaj dobrzy ludzie ich przygarneli - mówiła w Radiu Kraków gawędziarka Zofia Michałek
Etnolog Małgorzata Wójtowicz-Wierzbicka, wspólnie z Natalią Klęsk, realizowała w 2021 roku projekt naukowo-wystawienniczy pt. "Dziady śmigustne - tradycja wiosennego kolędowania" w Muzeum im. Władysława Orkana.
Źródła pokazują, że legenda pojawia się dopiero w latach 70. XX wieku, za sprawą gawędziarki Marii Markiewicz. Jeżeli spojrzymy na całą Polskę, to takich grup dziadów jest więcej. Nie możemy mówić o samej Dobrej, bo dziady śmigustne występowały na większym terenie, nawet do powiatu bocheńskiego. Wcześniej materiał badawczy zgromadził Leopold Węgrzynowicz i przekazał go do archiwum Katedry Etnografii Słowian Uniwersytetu Jagiellońskiego, dziś archiwum Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ
Fot. Aleksander Hordziej
Dziad - postać niezwykła
Zanim dziady wyszły na ulice Dobrej, do lat 90. XX wieku krążyły po domach. Wychodziły trzy godziny po północy, a znikały razem ze świtaniem. Psotnicy stukali do okien, a co odważniejsi wchodzili do środka przez dach. Następnie znienacka budzili panny i ciągnęli je do potoku. Była to noc pełna żartów i wybryków, częste było na przykład ukrywanie sprzętów rolniczych.
Jest to świat chaosu, karnawalizacja życia. Dziad w kulturze tradycyjnej to postać, która z jednej strony budzi postrach, a z drugiej - szacunek. To uosobienie porządku zaświatów. Te postaci miały zapewnić szczęście, płodność i dobrobyt gospodarzom
Dziady okręcały się powrósłami ze słomy, zasłaniały twarz baranią maską lub ją czerniły, a na głowę nakładały słomianą czapę. W jednej ręce postać niosła koszyczek, a w drugiej - gruby kij. Śmiguśnioki z Dobrej różniły się od innych, podobnych grup. Tutejsze dziady wydawały nieartykułowane dźwięki. Charakterystyczny turkot to nawiązanie do legendy i obcięcia jeńcom języków.
Grupy dziadów śmigustnych składają się z młodych mężczyzn. Jeden z nich przebiera się za babkę, a właściwie za dziadówkę ze słomianą kukłą dziecka.
Konkurs na śmiguśnioka roku
Gminny Ośrodek Kultury w Dobrej od 2008 roku organizuje konkurs na Śmiguśnioka Roku. Specjalna komisja ocenia strój i zachowanie dziadów. Obecnie ważnym elementem wyposażenia postaci są sikawki. Młodzi chłopcy nie drążą ich już sami w pniu bzu. Niektórzy sięgają np. do rurę PCV. Komisja nie patrzy jednak przychylnym okiem na taką transformację obrzędu. Jak podkreślała w Przed Horyzontem Urszula Palka-Ranosz, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Dobrej, GOK nie jest organizatorem zwyczaju...
Nigdy nie jesteśmy pewni, czy ktoś przyjdzie. Ten zwyczaj jest po prostu żywy. Zazwyczaj jednak dziady śmigustne pojawiają się w godzinach porannych, a znikają w południe