Zapis rozmowy Jacka Bańki z Agnieszką Ścigaj, minister ds. integracji społecznej.

Polacy potrzebują referendum ws. relokacji uchodźców? To wczorajsza inicjatywa lidera PiS.

- Polacy zdecydowanie częściej potrzebują referendum, żeby się wypowiedzieć w ważnych sprawach. Zaproszenie gości do swojego domu jest bardzo ważne. W 2015 roku Kukiz’15 postulował referendum przy podobnym pomyśle. Nie ma nic złego w tym, że o tak ważną kwestię chcemy zapytać Polaków.

Pani zajmuje się integracją społeczną. Tymczasem kilka miesięcy przed wyborami uchodźcy będą podlegali żelaznej logice walki o władzę.

- W Polsce mamy prawie 2 miliony uchodźców, których szybko przyjęliśmy. Mało kto nam pomógł, także Unia. Wydaje się nie fair teraz straszenie Polski i wymuszanie innych rozwiązań. Nas nie trzeba było zmuszać. Przyjęliśmy uchodźców, wprowadzamy programy, żeby im się dobrze żyło, żebyśmy razem czekali na koniec wojny. Wymyślanie kar za to, że nie chcemy przyjmować więcej uchodźców, jest absurdalne i wywoła efekt odwrotny. Nie chodzi o to, że my nie przyjęliśmy. Przyjęliśmy bardzo dużo uchodźców. Absurdem jest straszenie nas karami.

Pani zagłosuje i powie „nie” ws. relokacji uchodźców?

- Nie wyobrażam sobie, żeby było referendum, rząd pytał mnie o zdanie i żebym tego zdania nie wyraziła. To obywatelski obowiązek.

Powie pani „nie” czy „tak”?

- Każdy obywatel ma prawo wypowiedzieć się anonimowo. Ja uważam, że taki mechanizm, jaki Unia proponuje, czyli kary bez wsparcia dla kraju, który uchodźców przyjął, jest nieuczciwy.

Organizuje pani w Krakowie konferencję poświęconą sprawom kobiet. Problem opieki okołoporodowej i kwestia prawa aborcyjnego także będą omawiane podczas tego spotkania? To pytanie w kontekście śmierci 33-latki w nowotarskim szpitalu.

- Faktycznie 19 lipca w Krakowie będzie duża konferencja „Siła kobiet. Życie rozpisane na role”. Będzie poruszanych wiele wątków dotyczących kobiet: rozwój zawodowy, łącznie ról i zdrowy sposób życia, badania profilaktyczne, opieka lekarska, rozmowy i zabawa z własnym dzieckiem. Warsztatów będzie sporo. To będą bardziej warsztaty, które mają przekazać ciekawą wiedzę. Będzie mniej polityki. Będzie to poświęcone temu, żeby kobiety coś wyniosły. Oczywiście każdy temat bezie do poruszenia na panelach, ale nastawianie jest takie, żeby kobiety jak najwięcej otrzymały dla siebie.

Wciąż żyjemy w cieniu tragedii w szpitalu w Nowym Targu. Śledczy zaczęli przesłuchania medyków, w wielu miastach odbyły się protesty. Co powinien wypracować powołany przez Ministerstwo Zdrowia zespół?

- Ja nie łączę tych dwóch faktów. To ewidentny błąd lekarski. Prawo jasno mówi, że przy zagrożeniu życia kobiety, jest to przesłanka do wykonania aborcji. Powinien to zrobić lekarz. Ja nie jestem od ferowania wyroków. Nie jestem lekarzem, nie znam dokładnie przypadku. Oby komisja to wyjaśniła. To wielka tragedia. Tu można było uratować życie. Nie ma tu przesłanek ws. prawa aborcyjnego. Nic tu się nie zmieniło. Kobieta powinna mieć prawo wyboru, jeśli jej życie jest zagrożone. Warto zbadać ten przypadek, wyciągnąć wnioski i zobaczyć, kto popełnił błąd.

Zalecenia, które ma wypracować ten zespół i potem wdrożyć szpital, to ma wystarczyć?

- Trudno mi powiedzieć. Prawo mówi jasno. W każdym takim przypadku, gdy jest zaniedbanie, nie można podchodzić do sprawy tak, że zmieniamy prawo. Na pewno przy opiece okołoporodowej jest wiele do zrobienia jeszcze. Nie jest to już to, do czego byśmy dążyły. Co do kwestii aborcyjnej, ja bym w tych kategoriach na ten przypadek nie patrzyła. Mam nadzieję, że ten zespół wprowadzi dobre wnioski, które przysłużą się opiece okołoporodowej.

Niedawno Sejm przyjął ustawę o świadczeniu wspierającym. Osoby z niepełnosprawnościami będą mogły korzystać ze wsparcia dochodzącego do 3500 zł. Opiekunowie zwracają jednak uwagę, że próg 70 punktów na 100 możliwych przy orzekaniu o niepełnosprawności, może wykluczyć część osób z niepełnosprawnościami.

- To świadczenie dedykowane jest osobom, które w swoim codziennym funkcjonowaniu potrzebują wsparcia. To przełomowa ustawa. Ona daje podmiotowość osobie z niepełnosprawnościami i opiekunowi. Do tej pory ściśle były te osoby związane ze sobą. Świadczenie pielęgnacyjne i renta socjalna… Można było przeżyć za to jakoś łącznie. Teraz osoba z niepełnosprawnością, która nie zawsze ma kogoś z rodziny… Wiemy, że jest poruszany przez opiekunów problem z opieką po ich śmierci. Tu jest zapewnienie. Dwukrotny wzrost renty socjalnej daje wybór i możliwość zapewnienia sobie opieki, łącznie z asystenturą osoby z niepełnosprawnością, która obecnie jest projektowa, ale mam nadzieję, że szybko stanie się systemowym rozwiązaniem, daje samodzielność. Oczywiście jeśli chodzi o kwalifikowanie osoby, mamy etap, do którego wszyscy dążyliśmy. To zmiana sposobu orzekania o stopniu niepełnosprawności o funkcjonalność. Możemy po pierwszych doświadczeniach już wyciągać wnioski. Nikt nie został orzeczony, nikt nic nie straci. Nie ma możliwości, żeby coś komuś zabrać. Osoby z dużym stopniem niesamodzielności będą orzekane. Ja na razie nie chce siać paniki. Wiele osób może z tego skorzystać. Każda zmiana budzi obawy, szczególnie tego środowiska. To środowisko było przez lata oszukiwane przez polityków. Mam nadzieję, że tak się nie wydarzy i każdy potrzebujący świadczenia, otrzyma go.

Czyli na razie za wcześnie jest na dyskusję o reformie w orzekaniu o stopniu niepełnosprawności? Te nowe przepisy będą obowiązywać od 1 stycznia 2024 roku.

- To takie preludium. Jest małe przejście. Dedykowane świadczenie dla osób, które ponownie się orzekną. To już budzi strach. Jakby rewolucyjnie wprowadzono nagle zmianę sposobu orzekania i każdy musiałby się stawić na komisji i się orzekać w nowej formule, wywołałoby to panikę. Ważne jest podejście ewolucyjne i wydzielenie grupy najbardziej niesamodzielnej. To początek. Im trzeba zapewnić odpowiednie świadczenie finansowe. To małymi krokami wejście w reformę sposobu orzekania, na którą wszyscy czekamy. Środowisko osób z niepełnosprawnościami boi się takich gwałtownych zmian. Dobrze, że to jest ewolucja. Po drodze nikt nikomu niczego nie zabierze. Osoby, które się zdecydują na orzekanie w nowym systemie, będą mogły tylko zyskać.

Czego jeszcze potrzeba, jakich elementów do kompleksowego wsparcia osób z niepełnosprawnościami?

- Wspomniana przeze mnie asystentura. To bardzo ważne. Asystent osoby z niepełnosprawnością. Od 3 lat jest to realizowane przez rząd w formie projektowej. Samorząd może się zgłosić, otrzymać pieniądze, ale sam musi to zorganizować. Jest tu wiele problemów. Nie ma ciągłości. Osoby, które zdecydowały się być asystentem, nie mają bezpieczeństwa zatrudnienia. Jest mało na rynku osób z odpowiednimi kwalifikacjami. Przygotowywana ustawa prezydencka ma pogodzić różne wątki i na stałe wprowadzić w system gminy osobę asystenta osoby z niepełnoprawnością. To ważne. Mam nadzieję, że do końca kadencji uda się to przeprowadzić. Druga sprawa to jest to, co udało się mi zrobić. To poszerzenie możliwości tworzenia mieszkań wspomaganych. Trzeba stworzyć mieszkania chronione. Musi być system, w których samorząd będzie mógł takie mieszkania remontować, przygotowywać i dodatkowo świadczyć różne usługi. Ustawa o Społecznych Agencjach Najmu mojego autorstwa daje taką możliwość. To przełomowe narzędzie. Mam nadzieję, że będzie pomocne dla gmin.

Co pokazują pierwsze tygodnie pilotażu „Wzajemnie potrzebni”? Chodzi o pomoc w znalezieniu mieszkania, pracy osobom niepełnosprawnym, seniorom, uchodźcom. Chodzi o dostęp do usług publicznych.

- Jest ogromne zainteresowanie i bardzo dobre rekomendacje z samorządów. Mówią, że na to czekali. To nie tylko twardy projekt infrastrukturalny, gdzie można wybudować mieszkanie, ale też działania miękkie, jak pomoc w codziennym funkcjonowaniu osobom niesamodzielnym. To połączenie elementów, zagospodarowanie pustostanów to elementy, które są świetnie odbierane. To były rekomendacje samorządów i organizacji pozarządowych. Mieszkania są teraz remontowane, trwa rekrutacja, ale zainteresowanie jest wielkie. Mam nadzieję, że niedługo stanie się to rozwiązanie kilkuletnie, nie tylko programem pilotażowym. Trwają konsultacje międzyresortowe.

Kto jest głównym adresatem tego programu? Osoby z niepełnosprawnościami, seniorzy czy uchodźcy z Ukrainy?

- Wszystkie rodziny i osoby, które nie kwalifikują się, żeby kupić mieszkanie na kredyt, bo mają zbyt niski dochód, ale mają na tyle wysoki dochód, że nie wchodzą w pulę klientów mieszkań komunalnych i socjalnych. To luka czynszowa. Osoby o średnich dochodach, szukające własnego mieszkania. Do tego osoby, które potrzebują wsparcia podczas mieszkania na początku. To osoby z niepełnosprawnościami, samotni rodzice i uchodźcy z Ukrainy, którzy chcą tu zostać, pracować i nie mają gdzie wrócić.