Zapis rozmowy Jacka Bańki z Agnieszką Ścigaj, minister ds.integracji społecznej:
W poniedziałek do Polski przyleci Joe Biden, w dyskusji związanej z wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych płyną przypuszczenia, że będzie chciał podziękować Polakom za solidarność wobec narodu ukraińskiego. Pani także oczekuje przede wszystkim podziękowań, czy czegoś więcej? Jakichś mechanizmów wsparcia osób, które uciekły przed wojną i są w Polsce?
Podziękowania są bardzo ważne i chyba nikt nie ma wątpliwości na całym świecie, że jako naród naprawdę zrobiliśmy ogromną rzecz i robimy nadal, natomiast wiadomo, że wobec tej wizyty są duże oczekiwania związane ze wzmocnieniem naszej obronności, co po pierwsze pokaże jasno i wyraźnie wrogowi Putinowi, że jesteśmy jednością jako sojusz i że Polska ma bardzo ważne znaczenie w tej relacji. Mówi się o tym, że to będzie historyczna wizyta i oczekuje się oprócz słów podziękowań, które są bardzo ważne, bo to, że ktoś komuś pomaga w taki sposób, wymaga docenienia ze strony całego świata, to jeszcze te deklaracje myślę, że też są nadzieją nie tylko dla Polaków, ale też przede wszystkim dla Ukraińców.
Mówi pani o solidarności, ale z badań przeprowadzonych ostatnio wynika, że spada poparcie społeczne związane z pomocą dla Ukrainy. Nadal jest wysokie, przekracza 60%, ale było więcej.
Myślę, że Polacy nadal mocno wspierają Ukrainę w walce o niepodległość. Te badania nie są niepokojące, dlatego że to jest normalny odruch społeczny - jeżeli mamy tak długi czas pomagania, to pojawiają się momenty, w których mamy chwile wstąpienia. Doświadczamy kryzysu związanego z tego wojną, reagujemy pewnie z lekkim zmęczeniem i zniechęceniem, ale tak jak pan redaktor powiedział - nadal Polacy pomagają, wiemy, że Ukraińcy mieszkają nadal w domach naszych rodaków, wiemy, że mogą korzystać z wszystkich ze wszystkich usług, tak, jak nasi obywatele i też pociesza fakt, że jest tak duża część Ukraińców, która tu przyjechała i jest samodzielna, pracuje, płaci podatki, płaci składki do ZUS-u, więc już nie oczekują takiej pomocy jak w pierwszym podejściu, czyli schronienia, bo w wielu aspektach mogą sobie sami poradzić. To się chwali.
Są takie przypadki, jak ten lubelski, gdzie hejt wylał się na Ukraińców, którzy chcą otworzyć restauracje. Ten hejt wylał się, zanim ta restauracja została otwarta.
Panie redaktorze, wszystkie zjawiska społeczne, które towarzyszą temu, że wśród nas pojawiają się inni ludzie, czy to będą Ukraińcy, czy to będą Polacy, którzy przyjeżdżają do innego miasta, to się takie incydenty będą zdarzały, ale ja bym tutaj nie generalizowała i wydaje się, że to nie ma związku z jakąś dużą niechęcią. Oczywiście Lubelszczyzna też jest dość specyficzna, dlatego że tam cały czas jest duża grupa nowych osób przyjeżdżających i rzeczywiście tam jest trochę trudniej z pracą, trochę trudniej i trochę niższe zarobki, no i trudniejsza sytuacja i też jest duże zachwianie poczucia bezpieczeństwa wśród mieszkańców, bo są cały czas na granicy tej wojny, oni doświadczają jako pierwsi skutków i chyba najbardziej odczuwają lęk przed tą wojną, więc to są normalne nastroje społeczne, trzeba w jakiś sposób na nie reagować, ale myślę, że nie można generalizować, takie nastroje mamy w Polsce.
Kampania społeczna nie będzie konieczna w tym momencie?
Wydaje się, że kampanie społeczne są konieczne i one pewnie za chwilę się powinny pojawić, ale w kontekście takim właśnie pokazującym, że już w tej chwili nie pomagamy, ale jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni, możemy sobie nawzajem dać różne ważne rzeczy dla naszego rozwoju, jak choćby to, że razem pracujemy na PKD, razem tworzymy wspólny rynek pracy, bo przecież jeśli chodzi o polski rynek pracy, to cały czas jest rynkiem pracownika i w wielu branżach brakuje rąk do pracy. Ukraińcy wypełniają tę lukę.
W marcu wejdą przepisy, które nakładają obowiązek partycypacji finansowej uchodźców przebywających w punktach zbiorowego zakwaterowania, jeśli ktoś jest dłużej niż 120 dni, to jest 50%, dłużej niż 180 dni – 75%. Czy państwo mają to policzone? Wiedzą państwo, kto musi dopłacić do kosztów utrzymania?
W tej chwili w całej Polsce jest niecałe 80 tysięcy osób, które przebywają z tego półtora miliona, które przyjechały po wybuchu wojny, przebywają w miejscach zbiorowego zakwaterowania. To już nie jest duża grupa, duża część - ponad 60% z nich już ma własny dochód, bo pracuje, więc nie chcąc utwierdzać ich w bezradności, jeśli chodzi o rodzinę, to nie służy jej, jak się z dziećmi przebywa w takich miejscach jak hala sportowa, czy jakiś duży obiekt, to to nie jest dobry klimat dla rozwoju dziecka i dla bezpieczeństwa rodziny. To jest też pewien bodziec motywacyjny do tego, żeby szukać własnego kąta, żeby spróbować, jeżeli się chce zostać w Polsce dłużej. Osoby przebywające w takich ośrodkach łudziły się, że to będzie chwilowe, tymczasowe, że za chwilę wrócą do swoich domów. Widać, że wojna się przyciąga i już to trwa prawie rok, więc dbając o komfort i psychiczny i o samodzielność, warto, żeby w ten sposób motywować. Ta ustawa jest bardzo tak skonstruowana, że nikogo nie skrzywdzi, daje bodziec do tego, że jest skoro mam płacić za pobyt w miejscu zbiorowego zakwaterowania, to może za pieniądze, które zarabiam lepiej wynająć mieszkanie. I to też taki efekt przyniosło, już na samą zapowiedź, bo widzimy, jak rodziny opuszczają miejsca zbiorowego zakwaterowania.
A kto będzie egzekwował po pierwsze opłaty, a po drugie wyłączenia? Jednym z wyłączeń jest zapis, że osoby, które są w trudnej sytuacji życiowej, będą zwolnione z partycypacji finansowej.
Chodzi o to, żeby ktoś, kto nie jest w stanie się utrzymać, nie ma możliwości, nie ma pracy, nie ma żadnego dochodu, albo jest osobą bierną zawodowo z powodu niepełnosprawności, czy wieku, żeby nie było takiej presji, że staną się bezdomne, bo to w ogóle nie wchodzi w grę. Nie mamy takich intencji. Weryfikacja będzie najpierw przede wszystkim przez właścicieli obiektu, bo to oni mają podpisane umowy z wojewodami. Wojewodowie na ich wniosek będą uwzględniać te wyłączenia, jeśli chodzi o odpłatność.
Rozumiem, że każda z tych sytuacji indywidualnie będzie traktowana? Zapis o trudnej sytuacji życiowej wszystko może oznaczać.
Tak, każda sytuacja będzie indywidualnie rozpatrywana i nikt na pewno nie zostanie bez dachu nad głową.
W przyszłym tygodniu ma ruszyć nabór dla NGO do programu „Wzajemnie potrzebni”, to jest ten program, który w mniejszych miejscowościach ma obywatelom Ukrainy zapewnić miejsce zamieszkania, pracę i jednocześnie opieki nad dzieckiem. Czy to będzie wyglądało tak, że każdy, kto się zdecyduje na przeniesienie do mniejszych miast, od razu z automatu otrzyma zamieszkanie, pracę i opiekę nad dzieckiem?
To będzie zależało od projektów i pomysłów tych organizacji pozarządowych, które dogadają się z samorządami. Projekt był już zapowiadany, ja się cieszę, że w przyszłym tygodniu rusza nabór. Bardzo zachęcam organizacje pozarządowe, które mają dobrą współpracę ze swoim samorządem, samorządy, które mają miejsca, pustostany, czy w rękach prywatnych, czy w swoich zasobach, bo będzie można dostać środki na przygotowanie i wyremontowanie takiego mieszkania. Organizacje, które zdecydują się utworzyć społeczne agencje najmu, które będą uruchomione z projektu, ale później będą trwałymi projektami, które pomogą zarządzać gospodarką mieszkaniową dla takich osób, których jeszcze nie stać na kredyt, na kupno własnego mieszkania, ale potrzebują w miarę taniego mieszkania do wynajęcia, jednocześnie wprowadzając usługi wokół rynku pracy, czyli mają zdiagnozowany lokalny rynek pracy i wiedzą, że będą potrzebne takie, a nie inne osoby i będą w stanie zapewnić miejsce czy w szkole, czy w żłobku dla dzieci. W takich miejscach powstaną społeczne agencje najmu i wtedy będziemy zachęcać osoby do tego, żeby chciały przenieść swoje życie na przykład do mniejszej miejscowości, które oferują dobry start życiowy.
Które z małopolskich samorządów są zainteresowane współpracą z NGO, a jednocześnie z wejściem do programu „Wzajemnie potrzebni”?. Bo to to NGO muszą znaleźć partnera samorządowego a dopiero potem aplikować.
Projekt był oczywiście przygotowywany z samorządowcami, to jest trochę tak, że to był ich pomysł, że taki projekt by się na pewno sprawdził. Bardzo dużo spotkań odbyłam z samorządami, szczególnie w Małopolsce i powiem szczerze, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo naprawdę wiele samorządów deklarowało również, już mając współpracę na przykład z lokalnymi grupami działania, czy z niedawno powstałymi SIM-ami, takimi spółkami gminnymi, gdzie już jest kilka gmin połączonych. Naprawdę jest duże zainteresowanie, mam nadzieję, że wszystkie te samorządy, które zgłaszały się wcześniej, zgłoszą swoje aplikacje. Uruchamiamy pilotaż, ale chcemy uruchomić taki program rządowy, który będzie ogólnopolski i dla wszystkich chętnych postaramy się, aby była możliwość zrealizowania takiego projektu.
Moglibyśmy wskazać przykłady do jakich miast, mniejszych tych miejscowości w Małopolsce?
W tej chwili nie mogę powiedzieć, bo jest otwarty nabór i wszystkie, które się zgłoszą i spełnią określone warunki, będą miały szanse, ale wiele rozmów było z Proszowicami, z gminą Iwanowice, z Olkuszem, czy z innymi miastami mniejszymi jak Krynica. Było dużo naprawdę deklaracji, że są zainteresowani takim projektem.
Pilotaż jest przewidziany dla ilu samorządów, dla ilu NGO-sów?
Nie wiem, dlatego że warunkiem jest to, żeby powstała jedna społeczna agencja najmu, musi być co najmniej 30 mieszkań. Te 30 mieszkań, 30 potencjalnych miejsc dla rodzin może być nawet w dwóch, trzech samorządach, także ważna jest też umiejętność połączenia się w partnerstwo i to daje gwarancję, że taka społeczna agencja nie będzie obciążeniem dla jednej małej gminy, ale będzie też podmiotem, który będzie mógł działać na poziomie kilku gmin, na przykład tak, jak działają lokalne grupy działania. Nabór w połowie przyszłego tygodnia rusza. Zapraszam wszystkich do aplikowania.