Z naśladowaniem tego modelu wierni mieli olbrzymie problemy od wieków, jednak dopiero zwołany przez papieża Franciszka synod pokazał, że otwarcie mówi się o tym także w Kościele. O Świetej Rodzinie i jej naśladowaniu z Adamem Szostkiewiczem rozmawiał Jacek Bańka.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Adamem Szostkiewiczem, publicystą „Polityki”.
Biblijny wzór rodziny prowadził wiernych przez wieki czy uwierał?
- Ja bym powiedział, że na pewno inspirował i mobilizował. Kościół zachęcał do naśladowania tego wzoru, jakim była święta rodzina. W praktyce różnie bywało. Po tym względem nasze czasy nie odstają od wcześniejszych. Mamy problemy w rodzinach, państwo ma problemy z rodziną i Kościół ma problem z rodziną. Prawda jest taka, że jak się bliżej przypatrzeć wzorowi świętej rodziny, temu poświęcam swój tekst w „Polityce”, to on się rozjeżdża z tym co w Kościele jest podawane za wzór. Weźmy konkret – dzietność. Święta rodzina miała jedno dziecko, Kościół zachęca, żebyśmy mieli więcej dzieci. Jaka jest prawda? Polskie dzieci się rodzą, ale raczej za granicą. W Polsce spadliśmy poniżej poziomu odtworzenia. Mamy mniej niż 2 dzieci w rodzinie heteroseksualnej.
Święta rodzina nie dostałaby karty dużej rodziny od prezydenta Komorowskiego. Jaki to model? Jest to w ogóle model?
- To sedno sprawy. W świecie globalnym ludzie w swoich życiorysach maja różne etapy. Są tacy, którzy od początku do końca przeżyją życie z jednym partnerem a są tacy, którzy niekoniecznie naśladują świętą rodzinę i wzory kościelne. Jest problem. Nie ma czegoś takiego jak jeden model ułożenia życia rodzinnego.
Na podstawie świętej rodziny można wyciągać pewne wnioski, ale odczytując to symbolicznie?
- Tak. Funkcja takich symboli jest inspirująca. Nie moglibyśmy we wszystkim takich wzorów naśladować. Inspiracja owszem. Choćby po to papież Franciszek zwołuje synod na temat rodziny i zapowiada jego dopełnienie za rok.
O tym synodzie wiele się mówiło, ale wiele się nie stało.
- W mojej ocenie coś się stało. To, że świat świecki i nie tylko rozmawia o nim. Tak dawniej nie było. To była wtedy sprawa kościelna, nikt się tym nie zajmował. Dzisiaj świat się skomplikował i spojrzenie kościelne jest interesujące. Spór o tym jaki model rodziny Kościół powinien akceptować był fascynujący. Prawdopodobnie będzie przedłużenie na synodzie za rok.
Słychać było dyskusję, że jest papież Franciszek, synod to będą głębokie zmiany w postrzeganiu rodziny. Może związki partnerskie.
- To naiwność świata świeckiego, który patrzy na Kościół jakby to była instytucja jak każda inna. Jak jest problem to się podejmuje decyzję. W Kościele tak to nie działa. Sam fakt, że się zaczyna dyskusję otwartą wśród biskupów w obecności papieża, czy nie przesadzamy w dystansowaniu się od dzisiejszych form związków, także ludzi o tej samej płci, czy to nie jest błąd, to osiągnięcie. Te problemy nie są wyssane z palca. Do realizacji jest jednak długa droga. Kościół jest ogromnym tworem i trzeba szukać kompromisu. To trudne i czasochłonne.
W jakim wymiarze święty Józef czy Maryja mogą być dzisiaj wzorami?
- Ja bym był ostrożny. Na pewno są ludzie, którzy szczerze próbują naśladować ten wzór. Tę dyskretną obecność Józefa jako ojca, empatię matki Jezusa, która zawsze przy nim jest. To, że oni mając takie niesamowite zadanie, nagle znaleźli się w sytuacji rodziny, która ma opiekować się Bogiem, to jest poza wyobrażeniem. Są ludzie, dla których to jest inspiracja, ale z perspektywy świeckiej można powiedzieć – daj Boże każdej dzisiejszej rodzinie taką siłę, jaką miała tamta święta rodzina, żeby sobie poradzić. To niesamowite wyzwanie także dla nas, żeby stworzyć ciepły, normalny dom rodzinny i wychować dzieci. Musi być także wartość dodana, na czym skorzystają inni.
Na szczęście bez względu na wiarę, jak składamy sobie życzenia radosnych i rodzinnych świąt to każdy wie o co chodzi.
- Przynajmniej w Polsce. My jesteśmy monokulturowi i mamy dobrze przećwiczone jak świętować. W innych społeczeństwach sytuacja się komplikuje. Tam konkurują między sobą różne sposoby świętowania. To fajne, wzbogacające. W mojej własnej rodzinie jest tak, że się różne sposoby świętowania spotykają i to jest fantastyczne.
Ale tak czy inaczej świętuje się rodzinnie.
- Zawsze świętuje się wspólnie, społecznie, gromadnie. To jest też problem. Pomyślmy ciepło o tych, którzy nie mogą świętować tych dni z innymi, bo są sami.