Zapis rozmowy Jacka Bańki z Adamem Bulandrą, prawnikiem, kryminologiem i jednocześnie wiceszefem stowarzyszenia Interkulturalni.pl.
Nie brakuje opinii, że imigrantów w Polsce nie będzie, ale to, co się dowiemy o nas przy okazji tej dyskusji, to nasze. Zgadza się pan z tą opinią?
- Nie. Migranci już się tu osiedlają i jest ich coraz więcej. To się będzie zwiększać. Nawet jeśli nasz kraj jest tranzytowy. Procedury migracyjne są tu mniej przyjazne niż w innych krajach.
Jest pan współautorem raportu o języku nienawiści. Czego się pan dowiedział przy okazji tej dyskusji o uchodźcach?
- Jednak poziom ksenofobii w Polsce jest wysoki i ma czasem nieracjonalne przyczyny. Z naszego raportu wynika, że islamofobia jest nasilona. Muzułmanie są narażeni na mowę nienawiści w prasie. To się przekłada na internet.
Gdzie leżą przyczyny tych fobii?
- W niezrozumieniu Islamu, w podkreślaniu marginalnych zjawisk, które nie dotyczą całej społeczności muzułmańskiej, ale pewnych marginalnych odłamów. One są widoczne medialnie i to się rozciąga na całą społeczność. To jest fałsz.
Z drugiej strony podkreśla pan, że fatalnie w Polsce funkcjonuje polityka imigracyjna. Co nie funkcjonuje?
- Wydaje mi się, że imigrant jest traktowany u nas podejrzliwie. Cała polityka opiera się na kontroli a nie na wpisaniu go w nasze społeczeństwo. Takich obowiązków po stronie państwa nie ma. To naturalne na zachodzie. Tam się zastanawiają jak skorzystać z imigrantów. W Polsce tego nie ma. Jak są, to niech sami się sobą zajmą.
Czyli jak spoglądał pan na monachijczyków, którzy bili imigrantom brawo, żałował pan, że tak nie jest u nas?
- Oczywiście. Imigranci to szansa na rozwój, wzbogacenie kultury i na tańsze towary.
Tańsze towary?
- Na przykład spożywcze, tańsze meble orientalne. Kiedyś musiałem remontować mieszkanie. Ciężko było zaleźć meble orientalne w przyzwoitej cenie. Jest wiele nowych fabryk teraz i one staniały.
Zwraca pan też uwagę na kiepski model edukacyjny. Mówienie o innym szwankuje? Nie uczymy dzieci, jak rozmawiać z innym?
- Jest to jeden z poważniejszych problemów. Nie wiem, skąd się to wzięło. To zostało zaniedbane po przełomie 1989 roku. Wydaje mi się, że jak wchodziliśmy do Unii, to się też to zagubiło.
Może nie mieliśmy czasu na politykę antydyskryminacyjną i nie było się od kogo uczyć?
- Jest się od kogo uczyć. Są zachodnie wzorce, które mogłyby się sprawdzić. Nie ma jednak chyba woli. Kwestia braku migrantów w Polsce spowodowała, że ta cała polityka migracyjna nie była priorytetem.
Nie było tego też w debacie politycznej. Teraz jest. Politycy zajmują stanowiska. Jest pan optymistą czy tę sprawę będziemy dalej odsuwać?
- Widząc, co się dzieje, jestem pesymistą. Zamiast zobaczyć, że są wzorce, to my mamy podejście obronne. Irlandia inaczej reagowała. Tam w ciągu dekady zmieniło się społeczeństwo. Oni podeszli do tego przyjaźnie. My się zastanawiamy, jak zmniejszyć ten napływ i jak go zepchnąć gdzie indziej.
Jest deklaracja dotycząca sejmowej debaty poświęconej kryzysowi migracyjnemu. Przy tej okazji premier Kopacz zapytała opozycję: ”macie kompleksy?”. O jakich kompleksach szefowa rządu mogła mówić?
- Trudno mi powiedzieć. Pewnie chodziło o taki dotyczący stereotypu Polaka-katolika. Polska historia temu jednak przeczy.
Jak pan słyszy z ust polityka, że Europa powinna być nam wdzięczna za Sobieskiego i Piłsudskiego, bo zatrzymali islamizację i sowietyzacje, to co pan myśli?
- Tak, ale świat się zmienia. Przyjazdu uchodźców nie można porównywać z ekspansją w tamtym czasie. Dziś to kwestia humanitaryzmu.
Jak ta awantura polityczna się zakończy?
- Ja bym nie chciał, żeby ta dyskusja zawierała w sobie wątki rasistowskie, ale do tego to zmierza. Wczoraj pan Ziobro mówił, że nie chce, aby w Polsce ludzie się wysadzali w powietrze. To niepoważne. Mamy 80 milionów muzułmanów w Europie a to się nigdy nie działo u nas.