Poseł Sztorc zapowiedział w porannej rozmowie Radia Kraków, że jeśli nie wydarzy się nic spektakularnego, to podobnie jak inni posłowie PSL zagłosuje za kandydaturą Małgorzaty Kidawy Błońskiej na marszałka Sejmu. Ludowcy zastanawiali się nad zgłoszeniem własnego kandydata. Miał nim być Józef Zych. Politycy PiS zapowiadali, że poparliby jego kandydaturę. Sam Zych rozwiał wątpliwości i zapowiedział, że kandydować na marszałka Sejmu nie zamierza. Kontrkandydatem Małgorzaty Kidawy Błońskiej będzie wicemarszałek Sejmu z SLD, Jerzy Wenderlich.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z tarnowskim posłem PSL, Andrzejem Sztorcem.

Zagłosuje pan dzisiaj za Małgorzatą Kidawą-Błońską?

- Wszystko wskazuje na to, że tak. Jeśli nic się nie wydarzy to tak zagłosuje.

 

Co by się mogło wydarzyć, żeby decyzja była zmieniona?

- Sejm jest areną dynamicznych wydarzeń. Trwają cały czas rozmowy. Jednak chyba zagłosuję za kandydatem koalicjanta.

 

Cały klub PSL tak zagłosuje?

- Jak się nic nie wydarzy to cały klub zagłosuje.

 

W tym zamieszaniu wokół Józefa Zycha chodziło o ustawę o ograniczeniu handlu ziemią dla cudzoziemców? To był główny punkt sporu?

- Nie było sporu. Myśleliśmy o marszałku Zychu, ale on się nie zgodził.

 

Józef Zych mówił kilka dni temu o tym, ale spór trwał nieco dłużej.

- To były rozmowy z Zychem.

 

Jak wygląda sprawa tej ustawy? Chodzi o ograniczenia handlem ziemią dla cudzoziemców. Kiedy i w jakiej formie ustawa powinna zostać przyjęta?

- Myśli pan o ustawie o ustroju rolnym. Wczoraj koło północy dopięliśmy wszystko. Ta ustawa będzie głosowana dzisiaj.

 

W jakiej formie?

- Chodzi o to, żeby handel ziemią, po okresie ochronnym, uregulować. Nie może być podstawionych osób z zagranicy. Do tego mają uwagi mieszkańcy wsi. Cały świat dba o to. My też się do tego dołączyliśmy. Ziemia nie może być przedmiotem masowego wykupu przez ludzi, którzy nie są z Polski.

 

Jerzy Wenderlich do porządku obrad wprowadził tez projekt ustawy lewicy o emeryturze po 40 latach pracy dla mężczyzn i 35 latach dla kobiet. Podobnie mówili ludowcy. Dla pana projekt SLD jest do przyjęcia?

- Nasz projekt jest też złożony. Procedujemy. Będziemy chcieli wprowadzić ten projekt. Chodzi o te 40 lat. Są na to duże szanse.

 

Różnice między projektami są. Ludowcy projektu SLD nie poprą?

- Bronimy własnego projektu. To rzecz oczywista. Ustawa 40 lat jest bardzo dobra. Chcemy to przeforsować w Sejmie.

 

W ostatni weekend miały być zmiany na stanowisku szefa ludowców, ale do tego nie doszło. Znowu są jednak głosy o opuszczeniu koalicji. To się może wydarzyć przed jesienią?

- Myślę, że nie. To było kolejne zamieszanie, ale ruch ludowy od dziesięcioleci słynie z tego, że się kłócimy, ale nie dajemy pożywki tym, którzy tego chcą. Do zmian może dojść, ale niewielkich.

 

Małe zmiany czego by mogły dotyczyć?

- Są 4 miesiące. Wydarzenia są dynamiczne. Jest afera podsłuchowa, coś może wyjść. Dopuszczamy do siebie taką myśl.

 

Jest możliwość wyjścia z koalicji?

- Nie. Musiałoby się coś wielkiego wydarzyć. Pani premier odsuwa tych, którzy byli podsłuchani. To słuszne. Pani premier zabrała się za czyszczenie.

 

Wspomina pan o pani premier. Ona jest w stanie poprowadzić koalicję do wygranej w jesiennych wyborach?

- Dobrze sobie radzi. Trzeba wiele rzeczy jeszcze zrobić. Są zaszłości, były rzeczy złe. Ona przeprosiła. To problem PO. My się szykujemy do wyborów, u nas takie rzeczy się nie dzieją. Koalicja może uzyskać dobry wynik.

 

A te zmiany w PO jak pan ocenia? Są nowe osoby: Mucha, Tomczyk.

- Słuszne to. Szkoda, że tak późno. Niektóre wypowiedzi w tej aferze były żenujące. Cięcia powinny być natychmiast.

 

Po wyborach wygranych przez prawicę, koalicja PiS – PSL byłaby możliwa?

- W polityce wszystko jest możliwe. Wybory to nie są żarty. Nie po to obywatele głosują, żebyśmy my się nie zgadzali. Rząd musi powstać.

 

Czyli jeśli blok prawicy wygra to jest możliwe, żeby PSL był dla nich naturalnym koalicjantem?

- Na pewno, jeśli będzie taka potrzeba, to będziemy rozmawiali. Nie mówimy nie. W polityce tego nie ma. Odpowiedzialni politycy muszą podejmować rozmowy dla dobra państwa.

 

Wtedy w 15 z 16 województw też by doszło do zmiany w koalicji?

- To temat bardziej złożony. Wszystko jest możliwe, ale tego akurat nie przewiduję. Samorządy wojewódzkie dobrze funkcjonują. Jakby były rozmowy z PiS to obie strony by się mogły odnieść do porządku po wyborach samorządowych.

 

Czyli w samorządach też może dojść do zmiany koalicji?

- To jest możliwe, ale nie przewiduję tego dzisiaj. Nie mamy sygnałów, że jest źle. Koalicja w Małopolsce dobrze służy.

 

Jak pan zagłosuje we wrześniowym referendum? W sprawie finansowania partii pewnie przeciwko likwidacji.

- To złożone tematy. Partie muszą mieć pieniądze na życie. Jeśli nie to wkraczają organizacje przestępcze i proponują pieniądze. Mało kto się oprze i to jest groźne dla państwa. To musi być pod kontrolą, ale nad tym się trzeba zastanowić.

 

Czyli przeciwko likwidacji finansowania partii z budżetu.

- Trzeba mieć odwagę. Mam ją. Większym zagrożeniem jest zakaz finansowania. Błyskawicznie pojawiłyby się wtedy wielkie korupcyjne afery.

 

Jeśli chodzi o JOW-y?

- PSL wypowiada się przeciw JOW-om. Wszystkie przykłady w Europie są negatywne. Też jestem przeciwny.

 

Mamy zapowiedź zmian w sprawie immunitetu parlamentarnego. Parlamentarzysta nie mógłby się nim zasłaniać na drogach. Co pan o tym sądzi?

- Zdecydowanie tak. Tu nie będzie wątpliwości. Jestem normalnym obywatelem. Mandaty płace. Nigdy nie zdarzyło się, żebym wspomniał, że jestem posłem.