- A
- A
- A
A. Szostkiewicz: "Dialog powinien odbywać się codziennie"
Powinien być rodzaj modlitwy o dialog powszedni, żeby ludzie mimo wszystkich różnic, byli w stanie przynajmniej tak jak kiedyś w starożytnych czasach się zebrać, zamienić ze sobą życzliwe słowo i być razem w jednej przestrzeni. - mówił na antenie Radia Kraków publicysta Adam Szostkiewicz.Zapis rozmowy Jacka Bańki z publicystą Adamem Szostkiewiczem.
Dialog z niewierzącymi i przedstawicielami innych religii staje się każdego roku głośniejszy przed świętami Bożego Narodzenia?
- Jak się staje głośniejszy przed świętami to jest to kłopot. To nie powinna być rzecz świąteczna, ale codzienna. Powinien być rodzaj modlitwy o dialog powszedni, żeby ludzie mimo wszystkich różnic, byli w stanie przynajmniej tak jak kiedyś w starożytnych czasach się zebrać, zamienić ze sobą życzliwe słowo i być razem w jednej przestrzeni. To nie powinno powodować konfliktów.
Język bożonarodzeniowy nie jest rodzajem uniwersalnego języka, którym posługują się wszyscy? Lewica łamie się opłatkiem w ateistycznym duchu, ale posługując się językiem bożonarodzeniowym.
- To nic złego, jeśli są dobre intencje. Nie widzę nic złego jak ateistyczna lewica łamie się opłatkiem. To jest sprawa tej lewicy czy ona chce sięgać po chrześcijańskie symbole. Ja do tego nie namawiam, ale nie widzę w tym problemu. Najważniejsze jest nastawienie tego, który łamie się opłatkiem. U nas jest tak, że można się łamać opłatkiem, potem usiąść do stołu i się naparzać w gronie rodzinnym lub publicznym. Od opłatka można przejść do studia telewizyjnego i jak najgorzej okładać słowami swojego przeciwnika. Jest problem łatwego sięgania po znaki religijne. Z drugiej strony ci, którzy tak czynią nie widzą problemu, że posługują się takimi godnymi znakami a potem bez problemu i wyrzutów sumienia przechodzą do rzeczy, które zaprzeczają sensowi tych znaków. Na przykład sensowi krzyża czy opłatka.
Jak budować ten „dziedziniec pogan”, na którym się dyskutuje z ateistami i przedstawicielami innych religii? Instytucjonalnie?
- Instytucjonalne próby się podejmuje. Nie mówię z jakim skutkiem, ale to krok w dobrą stronę. Chodzi o to, że jeszcze za czasu pontyfikatu Benedykta XVI, papież zaczął mówić o potrzebie dialogu z ludźmi niewierzącymi. W nawiązaniu do wypowiedzi papieża zaczęto organizować „dziedzińce pogan”. W Krakowie był taki dziedziniec. Polegało to na tym, że na dzień czy dwa zbierali się zaproszeni goście reprezentujący różne poglądy i o tym rozmawiali. Pozytywne było to, że mimo różnic usiedli do stołu i rozmawiali. Panelom towarzyszyły wydarzenia liturgiczno – artystyczne otwarte dla każdego. To było zapowiadane i ludzie przychodzili zobaczyć. W Polsce nie powinno dziwić nawiązywanie do tradycji dialogu. Niech nas nie zdziwi dzisiejsze napięcie. W Polsce w latach 80 było normalne, że prymas Glemp zaprosił do siebie na rozmowę na podobne tematy Adama Michnika i Marka Edelmana. Nie było problemu. Podobnie w Krakowie były takie spotkania z inicjatywy biskupa Wojtyły i za kardynała Macharskiego. Teraz one się stały, zgodnie z dzisiejszą tendencją, wydarzeniami o których się mówi. Dialog jest możliwy nawet w Polsce. Trzeba jednak ludzi, którzy dadzą impuls. Trzeba ludzi, którzy są tak otwarci jak biskup Ryś w Krakowie czy kardynał Nycz w Warszawie.
Jest potrzeba budowania takiego „dziedzińca pogan”? Mówi pan, że ocieramy się kulturowo o siebie. Globalizacja sprawia, że za kilka godzin przy wigilijnych stołach zasiądą wierzący, niewierzący i przedstawiciele innych kultur i religii. Nastąpi znak pojednania, połamanie się opłatkiem. Może ten gest to dialog?
- Jakby tak było to jestem za. Niestety nie zawsze tak jest. Za szybko przechodzimy od tego pięknego znaku opłatka do zwykłego życia, gdzie rządzą nami złe emocje wobec ludzi obcych. Tak jak pan mówi, dzisiaj w Polsce takich ludzi przybywa. Część z nich wywodzi się z odległych kultur, ale część to przedstawiciele naszej kultury. Wystarczy, że mówią innym językiem i już jest problem. Tak być nie powinno. To nasi krewni i bracia. Dobrze by było jak by takie stoły się zapełniły ludźmi na takiej zasadzie, że przez chwile mogliby się spotkać na przykład prawosławni z protestantami czy katolikami. Chodzi o to, żeby to trwało dłużej niż przez kilka dni świąt, kiedy ludzie są chętniejsi do dialogu. Coś się zmieni w kwestii dialogu, gdy taka postawa dzielenia się opłatkiem nie będzie obowiązywała tylko w święta.
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
12:27
Bardzo droga przejażdżka hulajnogą elektryczną. 46-latek jechał na podwójnym gazie
-
12:03
Do końca roku ma być decyzja środowiskowa dla Sądeczanki
-
11:26
Kopalnia Soli w Bochni to jedna z największych atrakcji turystycznych regionu
-
11:20
Jak się zabezpieczyć przed oszustami?
-
10:56
100-lecie Nobla i ponadczasowa epopeja chłopska. Wielka siła „Chłopów” Reymonta
-
10:50
100-lecie Nobla i ponadczasowa epopeja chłopska. Wielka siła „Chłopów” Reymonta
-
10:31
Dlaczego ludzie pytają o dostęp do informacji publicznej?
-
10:23
Dzień Otwarty Muzeów Krakowskich
-
10:18
Utrwalacze wspomnień. Postpamięć - reportaż Ewy Szkurłat
-
10:16
Koncert ZASNĘLI W PANU. Pieśni o przemijaniu i nadziei.
-
22:00
Władza, krew, teatr i film. Kontynuujemy rozmowę o „Makbecie”