Jego zdaniem rząd zaniedbał zabiegania o polskie interesy w Brukseli. "To polityka uległości, zwłaszcza wobec Niemiec" - przekonywał Mularczyk. W jego ocenia Polska staje się rynkiem zbytu, jesteśmy konsumentami a nie producentami. "Polskie przedsiębiorstwa, mimo że są dobre, nie są w stanie podbić rynków zachodnich a zachodnie firmy podbijają polski rynek" - mówił w Radiu Kraków poseł Mularczyk, numer trzy na małopolsko-świetokrzyskiej liście Solidarnej Polski w wyborach do Europarlamentu.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Solidarnej Polski, Arkadiuszem Mularczykiem.
Deklaruje pan walkę w Europie o godne zarobki dla Polaków i perspektywy dla młodzieży. Dzisiaj jest matura z matematyki. Co ma pan do zaoferowania dzisiejszemu maturzyście?
- Przede wszystkim to, żeby mógł się uczyć i pracować w kraju, żeby nie musiał emigrować. W Polsce muszą być perspektywy rozwoju i założenia rodziny. Tego życzę maturzystom. Nie chciałbym, żeby młodzi ludzie perspektywy mieli tylko na Zachodzie.
Pamiętajmy, że perspektywy dla młodych nie są najlepsze także w Eurolandzie. Jak dzięki posłowi Mularczykowi w Parlamencie Europejskim zmieni się rynek pracy w Polsce i Europie?
- Przez 10 lat w UE nie doszliśmy do najbogatszych krajów Europy. My zarabiamy 4,5 razy mniej niż obywatele Zachodu, mamy niższe emerytury, pomoc państwa też jest niższa. Coś złego się dzieje. Wiele osób wskazuje, że Polska staje się rynkiem zbytu dla zachodnich towarów, nie jesteśmy producentami. To problem. Unia daje bezpieczeństwo, ale integracja spowodowała wiele złych rzeczy dla gospodarki.
Ale 10 lat pokazało, że stworzyliśmy konkurencyjną gospodarkę.
- Nie wiem dla kogo konkurencyjną. Polskie przedsiębiorstwa nie są w stanie podbić rynku niemieckiego. Odwrotnie jest inaczej. W wielu przedsiębiorstwach jest zachodni kapitał.
W różnych rankingach lider Solidarnej Polski, Zbigniew Ziobro, oceniany jest jako jeden z najsłabszych europosłów. To cena robienia polityki krajowej. Jak pan dostanie mandat ,to zmieni się pan w europejskiego pracusia czy będzie pan brylował w polskich salonach?
- Przede wszystkim polityk musi być uczciwy, sprawiedliwy i zabiegać o nasze interesy w Brukseli. To się odbywa na wielu szczeblach, wiele spraw nie jest widocznych. Nie ma za dużo mowy o tym, co się dzieje w PE. To źle, bo tam jest tworzone prawo. Wrócę choćby do sprawy wędzenia. Niebawem wędliniarze będą w Warszawie, jest wiele innych regulacji, które ograniczają polskich producentów.
To nie tylko europosłowie PO przegapili. Posłowie Solidarnej Polski także.
- Widzę, że za wszystko w Europie odpowiada Solidarna Polska. Bądźmy poważni. Dlatego jest taka sytuacja, bo rząd zaniechał walki o nasze interesy. To oczywiście rola wszystkich Polaków w PE, ale odpowiedzialny jest rząd. On jest odpowiedzialny za prowadzenie polityki. Czy tak jest? Mam wątpliwości. Premier często apelował, żeby to Niemcy byli liderem. Nasza polityka w Unii jest polityką uległości wobec Niemiec. Spod protektoratu Rosji przeszliśmy pod protektorat Niemiec.
Potrzebna jest większa integracja europejska czy nie?
- Mam wątpliwości, czy jest potrzebna większa integracja. Dobrze, że jesteśmy w Unii, bo daje to gwarancję bezpieczeństwa. Potrzebna jest wspólna polityka gospodarcza wobec Rosji, która by dawała nam szanse, żeby cena za gaz była niższa niż obecnie. Ani UE ani kanclerz Merkel nie walczą o to, żeby w Polsce była niższa cena za gaz. Przeciwnie, Niemcy wybudowali gazociąg i jest u nas drożej.
Powinniśmy walczyć o unię energetyczną?
- Tak, ale to sprawa polskiego rządu i polskiej delegacji w Europie, żeby walczyć o żywotne interesy narodowe i gospodarcze. Mam wątpliwość czy tak się działo dotychczas.
Rzeczpospolita pisze dziś, że Solidarna Polska wystawia w wyborach dwóch kandydatów skazanych niegdyś za jazdę po pijanemu: Tomasza Adamka i syna Tadeusza Cymańskiego – Mateusza. Jazdę po pijaku będą chcieli państwo sprzedać w Europie?
- Uważam, że na 3 tygodnie przed wyborami wracanie do sprawy, gdzie w 2006 roku syn Cymańskiego był skazany i wyrok się zatarł, jest niezbyt uczciwe. Nawet jak ktoś się kiedyś pomylił, to ma całe życie pokutować? Mateusz Cymański ciężko pracuje, ma firmę, jest działaczem i ma cały czas pokutować? To nie jest problem.
Czyli pan, jako prawnik mówi, że wszystko jest w porządku?
- Wyrok się zatarł. Każdy ma prawo do udziału w życiu publicznym.
Sondaże nie dają większych szans Solidarnej Polsce. Zanosi się także na żółtą kartkę dla całej sceny politycznej w postaci rosnącego poparcia dla Nowej Prawicy Janusza Korwina – Mikke. 3% dla Solidarnej Polski to mizeria.
- Realny sondaż będzie 25 maja. Jestem przekonany, że SP osiągnie dobry wynik, będziemy mieli miejsca w PE. To ważne, bo monopol PiS na prawicy jest szkodliwy. Partie zajmują się kłótniami i nie ma z tego nic dobrego dla Polski.
Jeśli mandat w Małopolsce weźmie Zbigniew Ziobro to panu zostanie kandydowanie na prezydenta Nowego Sącza?
- Jestem parlamentarzystą. Kadencja się kończy za 1,5 roku. Startuję w wyborach do PE, chcę walczyć o dobry wynik dla SP. Przyszłość pokaże, jaki będzie mój los, ale bardziej istotne jest to co chcemy zrobić w PE. Chcemy walczyć o Polskie interesy, bronić wartości chrześcijańskich. To klucz naszej działalności.
Gdyby pan dostał mandat, to może część diety europosła przeznaczyłby pan na cele społeczne?
- Oczywiście, że tak.
Ile i na co?
- Czy to jest istotą? Chodzi o to, żeby do PE weszli uczciwi i pracowici europosłowie, żeby oni pilnowali naszych interesów. Jeśli będziemy tam przegrywać, to będziemy krajem mało konkurencyjnym i będziemy zarabiali dużo mniej niż reszta Europy.