- Nikt nie kwestionuje, że z zanieczyszczeniem powietrza trzeba walczyć i Małopolska ze smogiem ma duży problem - przyznał poseł Mularczyk w porannej rozmowie Radia Kraków, ale jak zastrzegał, ustawa wprowadza przepisy, które mogą być niebezpieczne dla obywateli. Jako przykład podał możliwość wprowadzenia przez samorządy zakazu palenia węglem, co zdaniem posła Mularczyka uderzyłoby w ludzi ubogich i polski węgiel.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Solidarnej Polski, Arkadiuszem Mularczykiem.
Dziś prezydent Andrzej Duda zdecyduje o losach ustawy antysmogowej. Co powinien zrobić według pana?
- Prezydent ma twardy orzech do zgryzienia. Nikt nie kwestionuje, że trzeba walczyć ze smogiem. Cała południowa Małopolska ma problem. Jednak ustawa, która przeszła głosami PO, wprowadza wiele niebezpiecznych dla obywateli przepisów. Lokalne samorządy będą mogły zakazać palenia węglem. Mieszkańcy będą mieli przez to problem z ogrzewaniem. Zarzuty przeciwników ustawy mówią, że to uderza w ludzi biednych i polski węgiel. Z drugiej strony są argumenty osób, które chcą ograniczyć zanieczyszczenia. Prezydent ma poważny orzech do zgryzienia. Nie rozmawiałem o tym z prezydentem. Sam jestem ciekawy tej decyzji.
Ustawa pozwala samorządom wprowadzać normy jakościowe dla urządzeń grzewczych. To eliminuje odpady węglowe. Trudno mówić, że polski węgiel opiera się na odpadach i mule.
- Oczywiście to racja. Mogą być jednak sytuacje, gdzie gminy będą mogły określić zakaz palenia węglem, który daje zbyt dużą emisję zanieczyszczeń. Jest więcej wątpliwości. Marszałkowie zgłaszali zastrzeżenia. Będzie problem z wykonaniem ustawy. Uważam, że ta ustawa była uchwalona zbyt szybko, nie było konsultacji i będzie z tym problem. Jak prezydent podpisze ustawę to będziemy musieli się nad niż znowu pochylić.
Może to jest najlepsza opcja? Podpisać a potem poprawić jak są jakieś wątpliwości?
- Są. Zgłaszają je samorządowcy i obywatele. Jak będzie taka decyzja prezydenta to on przedstawi swoje zastrzeżenia. To będzie jeden z priorytetów dla parlamentarzystów z Małopolski, żeby tę ustawę poprawić.
O tej ustawie dyskutuje się głównie w Małopolsce. Jak prezydent podpisze ustawę to Nowy Sącz powinien wprowadzić normy dla urządzeń grzewczych?
- W Nowym Sączu mamy jesienią i zimą bardzo zanieczyszczone powietrze. To problem. W ramach rozmów powinniśmy usiąść – prezydent miasta, wójtowie – i powinniśmy znaleźć rozwiązanie. Chodzi o powietrze, którym oddychamy. To powoduje choroby. Jak ustawa wejdzie w życie to ważne jest, żeby powołać lokalny okrągły stół i znaleźć dobre rozwiązanie, które nie uderzy w mieszkańców a ograniczy smog.
Czyli to dobra ustawa? Parlamentarzyści będą mogli porozmawiać z samorządowcami i mieszkańcami i wypracujecie model ograniczania niskiej emisji?
- Mam taką nadzieję. Ten problem w naszym regionie jest bardzo poważny. Po dostępie komunikacyjnym do Krakowa to najpoważniejszy problem. On uderza w nas wszystkich. W zimie to wada naszego regionu.
16 tysięcy podpisów ws. przywrócenia dyspozytorni pogotowia w Nowym Sączu ma trafić do wojewody. Wojewoda jednak mówi „nie”. Wierzy pan wygraną w wyborach. Może lepiej poczekać kilka tygodni i potem to zmieniać?
- W ciągu miesiąca, dziękuję za to mieszkańcom, zebraliśmy 16 tysięcy podpisów. Ta akcja przerosła moje oczekiwania. Ludzie przynosili setki podpisów do mnie. Wszyscy chcą zmienić tę sytuację. Ona uderza w bezpieczeństwo mieszkańców. Oni wskazywali na długość czasu dojazdu karetek, są błędy dyspozytorów z Tarnowa. Miałem jechać jutro do wojewody, ale wojewoda odmówił. Podpisy zawiozę w przyszłym tygodniu. Jutro złożę podpisy u ministra zdrowia. Głos mieszkańców powinien być wzięty pod uwagę. Jak tak się nie stanie to z pierwsza sprawą, z którą się zwrócę do nowego wojewody, myślę że taki będzie, będzie kwestia przywrócenia do Nowego Sącza i owego Targu lokalnych dyspozytorni pogotowia. Ilość opóźnień karetek i pomyłek dyspozytorów z Tarnowa powoduje, że mieszkańcy mają obawy. Media co 2-5 dni informują o kolejnych sytuacjach, gdzie karetki jadą do innych miejscowości. To musi być uwzględnione przez wojewodę i ministra zdrowia. Jak się to nie stanie to będzie to sprawa, którą się zajmę w przyszłej kadencji. O ile oczywiście ludzie mnie wybiorą.
Jak pytaliśmy o to wojewodę to mówił o błędzie ludzkim i o tym, że do takich sytuacji dochodziło też przed reformą.
- Ja nie wiem dlaczego wojewoda, który zarządza zza biurka, jest mądrzejszy od ratowników medycznych. Rozmawiałem z nimi. Oni, lekarze i pielęgniarki mówią, że wcześniej było lepiej. Praktycy mówią, że jak dyspozytornia była w Sączu to działaliśmy sprawniej. Teraz są trudności i omyłki. Dyspozytornia z Tarnowa nie jest dobrze skonfigurowana z rejonem. Ci ludzie nie maja racji? To cecha pana Millera, który coś sobie postanowił wbrew wszystkim i nie chce się wycofać z tej decyzji.
Po wyborach koniec z Solidarną Polską? Deklaruje pan powrót do PiS.
- Przed wyborami rozmawiałem z prezesem Kaczyńskim. Zaproponował mi, żebym po wyborach wstąpił do klubu PiS. Ja taką zgodę wyraziłem.
Solidarnej Polski już nie będzie?
- To decyzja partii. Mamy wyzwania. Trzeba naprawiać kraj po 8 latach niedobrych rządów PO. Trzeba odbudować zaufanie do państwa i wiele instytucji. To jest najważniejsze a nie kwestie partyjne.