Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

A. Kozak: "Da się zrobić Igrzyska w Krakowie i na Podhalu"

"Mocną stroną jest Kraków ze swoim zapleczem intelektualnym, historycznym i potencjałem gospodarczym. Zakopane jako organizator, jest za słabe z punktu widzenia logistycznego. Kraków ze swoim zapleczem i przejęciem kosztów imprez pod dachem, może sobie poradzić." - mówił na antenie Radia Kraków Andrzej Kozak, szef Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, organizator Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem.

Zapis rozmowy Jacka Bańki z Andrzejem Kozakiem, szefem Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, organizatorem Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem.

Walka o Ogień 2022

ZIO w Krakowie, ale także na Podhalu w 2022 roku. To się da zrobić?

- Da się. Głównym problemem poprzedniej kandydatury były konkurencje alpejskie, których my nie możemy zrobić. Zrobią to dobrze przygotowani Słowacy.

Słowacy są doskonale przygotowani, ale jakby Igrzyska miały się odbyć jutro to co ma Podhale i Zakopane?

- Ma wielki kapitał. Od lat mamy Puchar Świata w skokach narciarskich. To jeden z najlepszych pucharów w stawce. Co do infrastruktury to mamy problem. Jest Wielka Krokiew, która spełnia dzisiejsze standardy pucharowe, ale z Igrzyskami by były problemy. To wymaga inwestycji.

Jak wygląda temat tras narciarskich?

- Nie doczekaliśmy się nawet 100 metrów trasy biegowej na Podhalu i w Małopolsce. Z Małopolski jest Justyna Kowalczyk i wypadałoby wybudować przynajmniej jedną trasę. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w Małopolsce były biegi Pucharu Świata.

Trasy do biathlonu i snowboardowe mają być w Jurgowie. Tutaj też się nie ma jeszcze czym chwalić?

- W Jurgowie jest piękny teren i świetnie przemyślane inwestycje. Tereny są piękne i wielkie.

Czyli rozpoczynając od Podhala to mamy przede wszystkim dobre chęci i potencjał. Przy infrastrukturze jednak leżymy. A jaką bazą hotelową może się pochwalić Podhale?

- Na Podhalu, z jednej strony racjonalnie a z drugiej na dziko, powstało ponad 100 tysięcy miejsc noclegowych w okolicach Zakopanego. Są hotele o standardzie 4-gwiazdkowym. Nie ma hotelu 6-gwiazdkowego, ale z tego co wiem duże sieci hotelowe chcą budować hotele o najwyższym standardzie. Pod tym względem Zakopane za bardzo nie odbiega od standardów.

Może tylko nam się tak wydaje? Zakopiańczycy są przyzwyczajeni, że turyści przyjeżdżają i biorą to co jest. Przy ZIO standardy musiały by się zmienić. To by nie mogli być naganiacze zachęcający do spędzenia nocy na kwaterze.

- Naturalnie. To idzie jednak w dobrym kierunku. Oczywiście są elementy, które wrosły w krajobraz, nikt z tym nie walczy. Mówię o naganiaczach. To folklor, ale on musi zniknąć. To nie pasuje do tak wielkiej imprezy jak ZIO.

Myśli pan, że zakopiańczycy są gotowi na przeskok cywilizacyjny i rezygnację z siermiężnych kwater? Są gotowi na zmianę choćby Krupówek? Jest projekt parku kulturowego, ale to idzie opornie.

- Idzie opornie, bo tu jest presja na Radę i burmistrza. To sposób na życie wielu ludzi. Taka jest potrzeba rynku. Na to jest popyt. To regionalne podróbki, ale jest na nie popyt. Dlatego ludzie się tym zajmują. Ciężka jest decyzja o uporządkowaniu tego. To setki ludzi. Oni są zatrudnieni przy stoiskach czy punktach. To mimo wszystko wymaga uporządkowania.

Jako organizator Pucharu Świata w skokach często pan słyszy komentarze dotyczące dojazdu do Zakopanego. Co jest konieczne, żeby marzyć o ZIO?

- Może zabrzmię paradoksalnie, ale dwupasmowa droga do Zakopanego nie jest całym panaceum na problem. Byłem na Igrzyskach w Turynie i tam dojazd na stoki był autostradą. Nie przesadzajmy. To nie jest warunek odbywania się wielkich imprez. Od lat dowozimy ludzi z lotniska na Puchar Świata i jakoś to jest. Autostrada nie rozwiąże całego problemu, ale pewne wymagania co do podróży pociągiem już są. Jakby pociąg z Krakowa do Zakopanego jechał 1,5 godziny i zatrzymywał się tylko na głównych stacjach, to by to ulżyło ludziom.

Mówi pan, że upieranie się przy czymś więcej niż dwa pasy na odcinku Zakopane – Nowy Targ jest dyskusyjne, ale rozumiem, że odcinek z Krakowa do Nowego Targu powinien być drogą ekspresową?

- I to jest konieczne. To dobry pomysł, żeby potem rozgałęzić ruch poprzez Bukowinę czy Kościelisko do Zakopanego. To dobre ze względów bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo na Igrzyskach to wielka machina i wymaga ograniczenia ilości ludzi. W Soczi to było ekstremalne, ale w Lillehammer nie było setek tysięcy ludzi. Na skokach w Zakopanem mamy po 25 tysięcy ludzi pod skocznią. To dużo więcej niż było w Norwegii. Tyle osób jesteśmy w stanie zagospodarować.

Gdyby pan miał podsumować co jest naszą mocną a co słabą stroną całego projektu to co by to było?

- Mocną stroną jest Kraków ze swoim zapleczem intelektualnym, historycznym i potencjałem gospodarczym. Zakopane jako organizator, jest za słabe z punktu widzenia logistycznego. Kraków ze swoim zapleczem i przejęciem kosztów imprez pod dachem, może sobie poradzić. Tu uważam, ze jest szansa. Alpejskie konkurencje mamy rozwiązane. Słowacy mają świetną infrastrukturę, były tam już mistrzostwa świata juniorów. Wszyscy go chwalili.

Słabe strony to wszystko o czym mówiliśmy? Infrastruktura sportowa, drogowa i kolejowa?

- Największym niebezpieczeństwem i zagrożeniem jest to, że albo się zabieramy za Igrzyska i staramy się je zdobyć, albo od razu powiedzmy, że to jest pomysł grupy, która nie ma poparcia. Myślę jednak, że szansa dla całego regionu jest olbrzymia. To będzie skok cywilizacyjny i wytyczenie drogi dla młodych ludzi. To wielka sprawa.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię