Czy prawdą jest, że jeżeli znajdziemy telefon, portfel lub biżuterię, to możemy domagać się tzw. znaleźnego? Czy to jest obowiązek wypłaty, czy raczej dobry obyczaj?

 

Zwyczajowo znaleźne to jest 10% wartości przedmiotu, który znaleźliśmy. Początkowo to był tylko dobry zwyczaj wypłacania tej należności, natomiast z czasem został on uregulowany w Kodeksie Cywilnym, a następnie, po wielu latach dyskusji, w zeszłym roku została uchwalona specjalna Ustawa o rzeczach znalezionych, która reguluje te sytuacje. 

 

Ciekawostką jest to, że znaleźnego możemy domagać się tylko w chwili oddania przedmiotu, a nie np. po trzech dniach czy tygodniach.

 

Tak, artykuł 10. tej Ustawy mówi o tym, że znalazca musi zgłosić swoje roszczenie najpóźniej w chwili wydania przedmiotu. Jeżeli nie zgłosimy tego w danym momencie, to prawo wygasa. Nie możemy już mówić o obowiązku wypłacenia znaleźnego, ale jedynie o dobrej woli, czy dobrym obyczaju. 

 

Sprawa jest stosunkowo prosta, jeśli znajdziemy pieniądze, lub coś, czego wartość jest oczywista, ponieważ łatwo jest obliczyć 10 procent wartości. Co w innych wypadkach np. biżuterii czy komputera z cennymi danymi?


Pomocny może być biegły od szacunków ruchomości. Jeżeli gubimy komórkę, bo to najczęściej  się zdarza, to nie wiadomo, czy to ma być 10 procent wartości danego modelu telefonu, czy informacji w niej zapisanych np. cennych zdjęć. Zwykle ta dyskusja dotyczy portfeli i komórek znajdowanych w taksówkach na tylnym siedzeniu bądź przez kierowcę, bądź przez kolejnego pasażera.

 

Komu wtedy przysługuje znaleźne?

 

Tu jest właśnie sprawa sporna, bo zarówno taksówkarz, jak i kolejny pasażer są przekonani, że to właśnie im należy się znaleźne. Tymczasem artykuł 5. Ustawy jasno precyzuje, że kto znajduje rzecz w cudzym pomieszczeniu niezwłocznie zawiadamia osobę zajmującą je, czyli właściciela, w tym wypadku taksówkarza. Jeśli znajdujemy przedmiot np. na ulicy, powinniśmy oddać go do starosty.

 

Rzecz najbardziej zaskakująca: jeżeli otrzymamy tzw. znaleźne, to powinniśmy odprowadzić od tego podatek do Urzędu Skarbowego.

 

Powinniśmy wypełnić stosowny PIT. W praktyce jednak to znaleźne ma różne formy. Ja sam znalazłem na ul. Karmelickiej telefon, umówiłem się z jego właścicielką, a ona w podziękowaniu kupiła mi pączka w cukierni.