Wyjątkowo mroźne będą noce.
Największy mróz prognozowany jest począwszy od nocy z poniedziałku na wtorek aż do nocy ze środy na czwartek, kiedy to w dolinach karpackich temperatura minimalna spadać może do -15 stopni Celsjusza, a lokalnie nawet do -17 stopni
- mówi Michał Ogrodnik, synoptyk IMGW.
Ale zanim do Małopolski przyjdzie drastyczne ochłodzenie, czekają nas intensywne opady śniegu. W niedzielę pod Tatrami może spaść od 20 do 30 centymetrów świeżego puchu.
Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego podkreśla, że atak zimy w styczniu to w ostatnich latach norma:
W zeszłym roku 20 stycznia tak naprawdę zima się w Tatrach zaczęła na dobre, ale trwa prawie po weekend majowy. Całkiem spora warstwa śniegu na Kasprowym Wierchu zalegała do czerwca, więc rzeczywiście mamy do czynienia z takim przesunięciem, chociaż pewnym zaprzeczeniem było to, co nas spotkało na początku grudnia, bo te opady były dosyć duże.
Zima ma swój urok, ale zasypane ulice i siarczyste mrozy nie są szczytem marzeń Małopolan. Wielu z nich powiedziało nam, że w takim czasie najprzyjemniej jest w zaciszu domowym.
Zadbać warto nie tylko o siebie, ale także o swój samochód. Instruktor jazdy Piotr Leńczowski apeluje, by pierwsze 5 kilometrów podróży było wyjątkowo spokojną jazdą. Silnik musi się po prostu zagrzać. Dwa razy do roku warto także naładować akumulator. Podróż na krótkie dystanse jest dla niego obciążająca.
Akumulator nam się naładuje mniej więcej po przejechaniu dystansu 100 km, ale jeżeli jedziemy przynajmniej na obrotach rzędu powyżej 2,5 a między 3,5 tysiąca. On się wtedy doładowuje. Samochód, który stoi, jeszcze z zaświeconymi światłami, nie rozgrzewa się, a jego akumulator się tak naprawdę rozładowuje, bo pobiera więcej prądu niż jesteśmy w stanie mu dostarczyć
- zwraca uwagę Leńczowski.
Do 6 stycznia do godziny 8 rano na południu Małopolski obowiązuje ostrzeżenie przed marznącymi opadami deszczu. Warto pamięć o większym odstępie między pojazdami.