Drobne kwiatki kaliny wonnej zebrane są w kilkucentymetrowe baldaszki. Początkowo są jasnoróżowe, ale w miarę, jak rozchylają płatki, zmieniają kolor na biały, tylko odmiana ‘Candidissimum’ są białe i w pączkach i po rozwinięciu. Możemy je podziwiać aż do maja. Potem większość opada i dopiero wtedy pojawiają się liście. Jesienią, gdy liście przebarwiają się na czerwono, krzew znów przyciąga uwagę.
Kalina wonna jest niedużym, luźnym krzewem, dorastającym w sprzyjających warunkach do 2-3 metrów. Im starsza, tym robi się gęściejsza i nabiera pełniejszych kształtów. Warto zwrócić uwagę na karłowatą odmianę ‘Nanum’, świetnie nadającą się nawet do najmniejszych ogrodów. Godne uwagi są również odmiana ’Dawn’ kaliny bodnantskiej o landrynkowym kolorze pąków oraz ‘December Dwarf’ kaliny wonnej o czarnych owocach.
Dorosłe rośliny nieźle znoszą mróz, ale młode warto okrywać na zimę. Poza tym krzew nie sprawia problemów. Jeśli wybierzemy mu miejsce osłonięte od wiatru, słoneczne lub półcieniste, to poradzi sobie na każdej niezbyt suchej, próchnicznej glebie o odczynie obojętnym lub lekko kwaśnym. Miejsce osłonięte (przy ścianie domu, żywopłocie) zabezpieczy także przed przemarzaniem pąki kwiatowe kalin. Aby kwitły obficie, należy je od czasu do czasu podsypać kompostem. W czasie upałów trzeba kaliny raz na jakiś czas obficie podlać, choć w sumie są dość odporne na brak wilgoci. Kaliny mają ładny, regularny pokrój, więc nie wymagają cięcia, które dodatkowo może osłabiać kwitnienie. Ze względu na nietypową porę kwitnienia najlepiej sadzić je w miejsca, gdzie wczesną wiosną będziemy mieli szansę poczuć ich zapach, czyli nieopodal ścieżek i drzwi wejściowych do domu.
Kalina wonna (Viburnum farreri) jest daleką kuzynką dzikich kalin: koralowej i hordowiny. Roślina ma ciekawą historię. Mniej więcej sto lat temu przywiózł ją z Chin Reginald Farrer, brytyjski botanik i kolekcjoner roślin. Prowadził on poszukiwania nowych okazów na pograniczu chińsko-mongolskim. O pomoc w zdobyciu nasion poprosił lokalnego księcia. Ten najpierw obiecał podarować podróżnikowi najbardziej dorodne owoce ze swojego ogrodu, ale potem złośliwie je zjadł. Farrerowi udało się jednak znaleźć kaliny w wysokich górach i sprowadzić rośliny do Anglii. Nie polecam naśladować chińskiego księcia, bo owoce kaliny wonnej są lekko trujące i w dużej ilości mogą poważnie zaszkodzić, zwłaszcza dzieciom. Zresztą w naszym chłodnym klimacie krzew zawiązuje owoce o czerwonej barwie bardzo rzadko i tylko w cieplejszych częściach kraju, poza tym zawsze jest ich niewiele.
(Barbara Błaszczyk, Anna Łoś)