Przed południem do centrali TOPR dotarło zgłoszenie o zdarzeniu z udziałem taternika. Z relacji zgłaszającego wynikało, że doznał on co prawda niegroźnej kontuzji, ale nie będzie w stanie samodzielnie zejść w dół. Andrzej Marasek, dyżurny ratownik TOPR relacjonuje w rozmowie z Radiem Kraków, że po poszkodowanego poleciał śmigłowiec z ratownikami na pokładzie. "Podczas zejścia zwykłą ścieżką, taternik naderwał sobie mięsień uda. Na miejsce poleciał śmigłowiec. Nic mu nie jest, to nie był bardzo groźny uraz" - dodaje Marasek.
Poszkodowany trafił już do zakopiańskiego szpitala, gdzie jest pod opieką lekarzy.
Nic poważnego nie stało się też dwojgu turystom, którzy utknęli na szlaku na Rysy. Najprawdopodobniej zaskoczyły ich fatalne warunki pogodowe panujące w Tatrach. Ojciec i jego 13-letnia córka nie byli w stanie samodzielnie zejść. Krzysztof Długopolski ratownik TOPR relacjonuje w rozmowie z Radiem Kraków, że mimo fatalnej pogody udało się w rejon Rysów dotrzeć śmigłowcem. W Tatrach jest chłodno, pada deszcz, a w strefie wysokogórskiej w wielu miejscach widoczność ogranicza mgła.
(Przemysław Bolechowski/ko/ar)