Na terenie Krakowa w wielu miejscach brakuje chodników. Problem często dotyczy bardzo ruchliwych dróg. Każdego dnia tysiące osób musi narażać swoje zdrowie i życie. Sytuacje miał poprawić specjalny program. Wytypowano 180 miejsc, w których konieczna jest pilna realizacja inwestycji. Mimo olbrzymiej skali potrzeb, urzędnicy ZIKiT-u zaproponowali, żeby wykonywać tylko kilka zadań rocznie. Miałoby to kosztować około 2 mln zł. Jednak nawet te bardzo skromne plany stoją pod znakiem zapytania. W tegorocznym budżecie wyasygnowano na ten cel tylko 500 tys. złotych. A na realizację strategii w kolejnych latach nie zostały zarezerwowane żadne pieniądze. W dodatku istnieje ryzyko, że środki pójdą na zadania, które i tak miałby być wykonane. Przy obecnym tempie prac, krakowianie będą musieli czekać nawet 50 lat na budowę chodników we wszystkich newralgicznych miejscach. Działania władz miasta to przysłowiowa, kropla w morzu potrzeb.
Do kilkudziesięciu przystanków komunikacji miejskiej można dojść tylko poboczem drogi. W wielu przypadkach do całych osiedli da się dotrzeć tylko jezdnią lub wąskim poboczem. Problem dotyczy także szkół, klubów kultury i innych obiektów użyteczności publicznej. Jesteśmy chyba jedynym miastem, spośród dużych polskich metropolii, które ma takie kłopoty z zapewnieniem podstawowej infrastruktury. Brak chodników jest przyczyną wielu wypadków. Dalsze odwlekanie działań może doprowadzić do kolejnych nieszczęść.
Budowa chodnika jest zazwyczaj skomplikowanym przedsięwzięciem. Realizacja zadania często wiąże się z koniecznością wykupów terenów, zarurowaniem rowów melioracyjnych, przełożeniem instalacji. Kilkaset metrów traktu może kosztować nawet milion złotych. Dlatego dzielnice mają problem z wygospodarowaniem pieniędzy. Jednostki pomocnicze finansują zazwyczaj małe zadania. Miasto również się nie kwapi się prowadzenia inwestycji. Najczęściej prace są wykonywane przy okazji realizacji innych przedsięwzięć. Oprócz programu budowy chodników powstał dokument zakładający inwestycje w okolicach szkół. Na ten cel w bieżącym roku została przeznaczona kwota 2 mln zł. Są to dosyć skromne środki zważywszy skalę potrzeb.
Wiele środowisk lokalnych od lat zabiega o budowę chodnika. Mieszkańcom niezwykle trudno jest się przebić przez mur urzędniczej obojętności. Miasto powinno wyjść naprzeciw oczekiwaniom sporej rzeszy krakowian. Problem dotyczy takich ulic jak chociażby Księcia Józefa, Starowolska, Jesionowa, Rzepichy, Jesionowa, Olszanicka, Tyniecka, Norymberska, Balicka, Stawowa, Sosnowiecka, Łokietka, Tetmajera, Kantorowicka, Lubocka.
Od wielu lat starałem się o stworzenie miejskiego programu budowy chodników. Na początku 2015 udało się nagłośnić problem. W efekcie tego rada miasta przyjęła uchwałą kierunkową zobowiązującą prezydenta do przygotowania założeń strategii. Wytypowano około 180 miejsc. Z czego 24 lokalizacje uznano za stosunkowo proste w realizacji i niewymagające dużych nakładów. Kierownictwo ZIKiT-u postawiło skupić się na mniejszych zadaniach. Ustalono, gdzie w pierwszej kolejność powinny zostać zbudowane chodniki. Urzędnicy zaproponowali, żeby co roku wydatkować ok. 2 mln zł. Niestety w tegorocznym budżecie miasta zapisano tylko 500 tysięcy. Na kolejne lata nie są planowane żadne środki.
Uważam, że konieczne jest zdecydowanie zwiększanie środków przeznaczanych na budowę chodników. Gdyby udało się co roku wygospodarować kwotę rzędu 15-20 mln zł to w ciągu kilku lat sytuacja uległaby diametralnej poprawie. Zadziwiające jest to, że wydatki na program są kilkunastokrotnie mniejsze niż nakłady na promocję. Nie rozumiem z czego wynika postawa władz miasta, szczególnie pana prezydenta Majchrowskiego.
Rozpoczęcie realizacji programu budowy chodników, przeznaczenie środków na poprawę infrastruktury w okolicach szkół oraz zabezpieczanie pieniędzy na rozpoczęcie kilku inwestycji są krokiem w dobrym kierunku.Jednak to zdecydowanie za mało! Trzeba pójść dalej!
Krzysztof Kwarciak, radny Dzielnicy VII Zwierzyniec
Chcesz się podzielić jakąś informacją? Zobaczyłeś coś ciekawego dotyczącego Krakowa, Małopolski i mieszkańców naszego regionu? Tu możesz skorzystać z naszego formularza
Czekamy też na wiadomości na nr 500 202 323 i 4080