Kurator studzi emocje i tłumaczy, że w tym sensie różnica w brakach kadrowych wśród nauczycieli wynosiłaby już nie 900 a około 300:
Te dane, które są umieszczone, niekoniecznie są danymi, które zgadzają się z rzeczywistością. Np. są już zatrudnione osoby, a nie wycofany został zapis przez dyrektora, więc mam szereg wątpliwości, ale mimo to chwiałabym powiedzieć, że to jest bardzo ważne za każdym razem, jak brakuje nam nauczycieli. I tu jest problem. Mam nadzieję, że uda się go jednak jakoś wyprostować w pierwszych dniach września.
Ostateczną liczbę brakujących nauczycieli mamy poznać w drugiej połowie września.
Dyrektor zespołu szkolno-przedszkolnego numer 4 w Krakowie Paulina Serednicka przyznaje, że ruch kadrowy jest coraz trudniejszy, zwłaszcza gdy trzeba znaleźć nauczyciela na zastępstwo:
W dobie, kiedy jest tyle ofert pracy, bo rzeczywiście strona kuratoryjna aż od nich kpi, znalezienie nauczyciela na zastępstwo w takiej sytuacji jest trudne, bo to jest s laba umowa. Ona jest tylko na rok najczęściej. Jako dyrektor z taką słabą propozycją jestem na szarym końcu.
Dyrektor podkreśla, że pensje nauczycielskie w stosunku do zarobków innych grup społecznych są dużo niższe. Dodaje, że część nauczycieli, by uzyskać satysfakcjonujące dochody, musi pracować na kilka etatów:
Ludzie, którzy wykonują ten zawód, to są dobrzy, nie z przypadku ludzie, tylko chcą tu być i robią to od lat. Robią to rzeczywiście z przekonań, a nie dla pieniędzy, ale może się tak zdarzyć, że są zmuszeni do tego, żeby odchodzić z tego zawodu, bo żyć też muszą, rachunki płacić muszą.
O 20-procentową podwyżkę walczy Związek Nauczycielstwa Polskiego. Prezes Okręgu Małopolskiego Arkadiusz Boroń podkreśla, że jeszcze tydzień temu minister edukacji Przemysław Czarnek obiecywał, 9-procentowy wzrost płac od stycznia przyszłego roku. Wczoraj w założeniach budżetowych przyjętych przez Sejm zadeklarowano jednak 7,8% podwyżki, dlatego jutro nauczyciele rozpoczną protest. Najpierw będzie to kampania informacyjna. w szkołach pojawią się związkowe flagi i plakaty informujące o problemach nauczycieli. Jeśli to nie pomoże, protest będzie zaostrzany.
Skoro po drugiej stronie nie mamy rzetelnego partnera, będziemy chcieli zwrócić się do społeczeństwa, do samorządów, NGO-sów i wszelkich ludzi dobrej woli, żeby pewne decyzje, których nie da się wynegocjować, jednak na rządzie wymusić.
Arkadiusz Boroń przyznaje, że przy zmianie siły nabywczej pieniądza już dziś nauczyciel dyplomowany powinien zarabiać o 1200 złotych więcej. Związek Nauczycielstwa Polskiego proponuje, by połączyć wynagrodzenia nauczycielskie z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej.
Dalszych rozmów w sprawie wynagrodzenia nauczycieli nie wyklucza wiceminister edukacji i nauki Włodzimierz Bernacki:
W przyszłym tygodniu na konferencji na Forum Ekonomicznym w Karpaczu będą panele dotyczące kwestii oświatowych.
A w konferencji wezmą udział także związkowcy.
Jak nieoficjalnie udało się ustalić, kampania informacyjna Związku Nauczycielstwa Polskiego w szkołach ma potrwać około miesiąca. Jeśli w tym czasie nie będzie przełomu w rozmowach z ministerstwem, protest zostanie zaostrzony. Ograniczenie w liczbie zajęć mają być ostatecznością.