Marki, która symbolizuje przepych i kicz, zuchwałość, żenadę i bezwstyd, nieumiarkowanie i ale i wyrafinowany, na swój sposób oczywiście, gust. A także „geniusz, sławę i morderstwo” czyli podtytuł książki Deborah Ball, dziennikarki „Wall Street Journal”, specjalizującej się w tematyce biznesowej.
Kiedy w 2011 roku popularna sieciówka „H&M” wypuściła na rynek limitowaną kolekcję zaprojektowaną przez Donatellę Versace, siostrę nieżyjącego już założyciela firmy, rodzima sieć zagotowała się od negatywnych komentarzy: „polska wieś tańczy i śpiewa”, „badziewie zawsze pozostanie badziewiem”, czy „sado-maso-gestapo”... Większość opinii była świadectwem całkowicie odmiennych od południowych norm elegancji, ale także zupełnego braku dystansu. I chyba jednak smutnych kompleksów, które nie pozwalają polskiej ulicy cieszyć się modą bez poczucia winy.
Versace nie jest dla każdego. Formy i kroje sugerują wyzwoloną seksualność, zmysłowość, erotyczne napięcie. Wśród wzorów - psychodeliczne zachody słońca, prążki zapożyczone ze skóry dzikich drapieżników. Palmy, aligatory, wzory zaczerpnięte ze sztuki pompejańskiej, egipskiej. Rokokowej. Żywe, szalone kolory, nasycone południowym światłem. Do tego skóra i złote siatki. Biblioteka Gianniego Versace, genialnego projektanta i założyciela firmy, liczyła ponoć 20 tysięcy albumów poświęconych sztuce, a jego zachłanność na nowe wzory była wprost gargantuiczna. Ubierał gwiazdy show biznesu, nowobogackich, którym nie wystarczała klasyczna elegancja i znanych sportowców. Jeden z najbardziej antypatycznych graczy narodowej reprezentacji zawodnik Tomasz Hajto, słynął ze swego upodobania do kolekcji Versacego, zyskując nawet prześmiewczą ksywkę „Dzianni”…
Śmierć charyzmatycznego projektanta ( zastrzelonego, z niewyjaśnionych do dziś przyczyn przed jego kalifornijską rezydencją 15 lipca 1997 roku), była początkiem końca pewnej epoki, kiedy konsumpcja dóbr luksusowych, ich dostępność i popularność osiągała w biznesowych rankingach rekordowe wskaźniki.
Autorka książki Deborah Ball zna się na modzie, ale pewnie nie ubrałaby na spotkanie autorskie cukierokoworóżowego kostiumu ze spódnicą przed kolano ( najsłynniejsza chyba kreacja Versacego dla Lady Diany). Nie jest to więc książka o modzie. Pewnie poznała kulisy intymnego życia Gianniego, na które składały się bardzo liczne, homoseksualne romanse, także z partnerami na jedną noc. Ale to nie jest także książka o seksie. „Versace” to opowieść o szalonej pasji, o szalonym talencie, i o pieniądzach – o groźnej, mitycznej bestii, której drugie imię brzmi Nienasycenie. O tym , jak bliskie i niebezpieczne mogą być związki między geniuszem a sławą…Znakomity dokument, i biblijne wręcz ostrzeżenie.