Marian Banaś. / fot: M. Bartkowicz
Ujawnione przez TVP INFO nagrania pokazują jak wysłannik Tuska (M.Chmaj) ustawia z prezesem NIK działania uderzające w PiS. Prezes NIK podkreśla wysłannikowi Tuska (którego nazywa „szefem” - Banaś mówi „przekaż szefowi”), że ma dla niego „prezenty” na koniec kampanii wyborczej. Chodzi oczywiście o raporty uderzające w PiS. Od wielu miesięcy NIK publikował kolejne raporty, które miały uderzać w rząd. Jak pokazują taśmy, atak był skoordynowany na linii Konfederacja-NIK-Tusk.
W nagraniu szef Najwyższej Izby Kontroli mówi o umieszczeniu w Konfederacji swojego syna Jakuba Banasia, który miał zapobiec wejściu tego ugrupowania w koalicję z Prawem i Sprawiedliwością. "Ja się zgodziłem, żeby [syn] Kuba [Banaś] tam [w Konfederacji] był z jednego powodu, że my musimy pilnować, żeby oni nie weszli w koalicję z PiS-em" - mówi na nagraniu szef NIK Marian Banaś.
Poprzez działania Jakuba Banasia wpływ na politykę Konfederacji miała zyskać Koalicja Obywatelska. W nagraniu mowa jest również o przechodzeniu posłów Konfederacji do ugrupowania kierowanego przez Donalda Tuska. "Szefowi powiedz, że będziemy mieć bardzo dużą kontrolę i wpływ nad Konfederacją w związku z tym, że Kuba tam wszedł" - powiedział Marian Banaś do Marka Chmaja, który uznawany jest za pośrednika z Donaldem Tuskiem.
Jakub Banaś jest kandydatem na posła z ramienia Konfederacji. Znajduje się na 2. miejscu listy wyborczej w okręgu warszawskim.
Banaś w nagrania podkreśla również wysłannikowi „szefa”, że ma wpływy w Konfederacji, z których zamierza skorzystać po wyborach.
Materiały pochodzą od pracowników, którzy - jak podkreślają - nie byli już w stanie znieść wykorzystania NIK do walki politycznej przez Mariana Banasia.
SŁUCHAJ TAKŻE W POLSKIM RADIU
Podsłuchiwanie prezesa NIK, przedstawiciela jedynej instytucji niezależnej w Polsce, organu konstytucyjnego, jest przestępstwem, które powinno być ścigane z urzędu - powiedział w piątek w Warszawie prezes NIK Marian Banaś. Nie odniósł się jednak do treści rozmowy.
Szef NIK na piątkowej konferencji prasowej ocenił, że nagrania zostały zmanipulowane, a ich publikacja miała na celu skompromitowanie jego samego i Najwyższej Izby Kontroli. Banaś nie odniósł się jednak do treści rozmowy.
"W związku z bezprecedensowym i bezprawnym działaniem służb wymierzonym w niezależność najwyższej Izby Kontroli i jej prezesa, poprzez pokazanie opinii publicznej zmanipulowanych nagrań z prywatnej rozmowy, które miały na celu skompromitowanie mnie i Najwyższej Izby Kontroli oświadczam co następuje: jest to identyczna sytuacja jak ta, która miała miejsce przed ogłoszeniem wyników kontroli ws. wyborów kopertowych, funduszu sprawiedliwości i niegospodarności w elektrociepłowni Ostrołęka" – mówił szef NIK.
Jak ocenił, "w tych kontrolach skala nieprawidłowości i strat finansowych szła w setki milionów, była bardzo niewygodna dla rządzących". Dlatego - jak mówił - "przy pomocy bezprawnych działań służb próbowano mnie zastraszyć, by te konferencje nie mogły się odbyć".
"Zmanipulowane informacje o rzekomej próbie popełnienia samobójstwa przez mojego syna Jakuba, przesłane mailem do kliku delegatur NIK na parę godzin przed terminem konferencji miały mnie zmusić do jej odwołania. Dziś mamy podobną sytuację. Tuż przed konferencją ws. ogłoszenia wyników z kontroli w NCBR, które są kompromitujące dla rządzących i świadczą o wykorzystaniu środków publicznych idących w miliardy, jako prywatnych. Działo się to z udziałem polityków partii rządzącej i pracowników służb" – podkreślił.
Jak stwierdził, "zrobiono wszystko, by o tych nieprawidłowościach nie dowiedzieli się obywatele, a przynajmniej, by osłabiona została wiarygodność Izby".
"Szanowni państwo, prezes NIK nie da się zastraszyć żadnymi szantażami i manipulacjami zmonopolizowanej władzy, która robi wszystko, by ostatni bastion niezależności, demokracji i praworządności został podporządkowany jej partyjnej, autorytarnej władzy" – powiedział Banaś.
Oświadczył, że NIK pozostanie "niezależną instytucją, służącą tylko i wyłącznie obywatelom i państwu polskiemu". "Tak jak dotychczas, będzie stał na straży grosza publicznego niezależnie od tego jaka siła polityczna będzie u władzy" – dodał.
"Chciałbym wyraźnie podkreślić, że podsłuchiwanie prezesa NIK, przedstawiciela jedynej instytucji niezależnej w Polsce, organu konstytucyjnego, jest przestępstwem, które powinno być ścigane z urzędu. Jest to skandal na skalę europejską. W związku z czym oczekuję na stosowne działania prokuratury" – mówił.
Zapytany o to, dlaczego w oświadczeniu nie odniósł się do treści rozmowy, Banaś odpowiedział: "To jest skandal na skalę międzynarodową, że prezes NIK jest podsłuchiwany w prywatnych rozmowach. Jestem obywatelem jak każdy i mam prawo do swoich opinii". "Twierdzę, że ta informacja jest zmanipulowana i zostanie wyjaśniona. Żądamy tego i to z urzędu, bo nie ma prawa instytucja państwowa, poprzez służby, kontrolować i podsłuchiwać prezesa NIK" - dodał.
"Na jakiej podstawie służby specjalne podsłuchują osobę, taką jak ja, która jest organem konstytucyjnym?" - pytał.
Dopytywany, czy to pracownicy NIK podsłuchali rozmowę, mówił: "Zobaczymy, to się okaże, zażądamy wyjaśnienia tej sprawy".
Na pytanie dziennikarzy, czy podsłuchana rozmowa była prywatna, dodał, że "prywatną rozmowę też można zmanipulować".
Poinformował, że oczekuje, iż prokuratura z urzędu podejmie tę sprawę. "Podsłuchiwanie prezesa NIK jest naruszeniem prawa, jest działaniem bezprawnym i to powinno być ścigane z urzędu. Jeżeli tego nie będzie, będziemy się tym zajmowali w sposób urzędowy" - mówił.