- Działania straży pożarnej podczas wyjazdów do tych schronów polegały przede wszystkim na sprawdzeniu, jak ten schron wygląda, ile osób może się zmieścić w tym schronie, ile jest pomieszczeń, czy jest wentylacja, zasilanie, wyłącznik prądu, czy dodatkowe media są w środku, źródło wody, wyjścia ewakuacyjne - mówi starszy aspirant Hubert Ciepły z Małopolskiej Straży Pożarnej.
Praktycznie wszystkie schrony i miejsca schronienia były budowane w Polsce latach 50. i 60. ubiegłego wieku. Od lat nikt o nie dbał, a większość z nich jest obecnie wykorzystywana do zupełnie innych celów.
- W polskim prawie w tym momencie nie funkcjonuje definicja budowli ochronnej, schronu czy ukrycia, bo takie przepisy przestały obowiązywać 1 lipca 2004 roku. W wielu spółdzielniach na wielu osiedlach te schrony przestały już istnieć. Część obiektów specjalnych, jak np. w Krakowie schron pod szpitalem Żeromskiego czy schrony pod budynkami w Centrum Administracyjnym zamieniono na muzea, wystawy. W tym momencie to atrakcje turystyczne
- mówi Dariusz Kryszałowski z krakowskiego stowarzyszenia Rawelin, który dodaje, że w latach 70. w samym Krakowie zdatnych do użycia było około 700 schronów.
Wicewojewoda Małopolski Ryszard Pagacz sugeruje, że powinniśmy powrócić do praktyk, w których nowe budowle będą miały swoje schrony:
Kiedyś budowano budynki zakładowe z myślą o tym, żeby podziemną część wykorzystywać jako schron. Tak było w wielu zakładach. Teraz trzeba wrócić do tematu w ten sposób, że planując inwestycję czy wykorzystując te miejsca do budowy schronów, bo być może będą potrzebne.
Na razie jednak takich wytycznych nie ma i jak dodaje Dariusz Kryszałowski, w razie zagrożenia w wielu przypadkach będziemy zdani na piwnice:
Jeśli piwnica ma okienka, można te okienka zamurować czy też zastawić np. workami z piaskiem od zewnątrz budynku i jakieś porządniejsze drzwi, które wytrzymałyby jakiś podmuch. Ale to w dalszym ciągu jest prowizorka. I liczmy na to, że spadająca bomba czy rakieta nie uderzy w nasz budynek.
Miejmy jednak nadzieję, że taki scenariusz się nie sprawdzi. Najprawdopodobniej miejsc, w których możemy się schować, jest w Małopolsce więcej. Jak informują strażacy, inwentaryzacja potrwa bowiem do połowy grudnia.