Jednak poseł Platformy Obywatelskiej oraz szef jej lokalnych struktur Robert Wardzała uspokaja. "To, że w radzie nadzorczej nie ma nikogo z Tarnowa, nie oznacza, że nie będzie w zarządzie. Zarząd bezpośrednio realizuje cele, rada nadzoruje. Prowadzenie zakładu to kompetencja zarządu. Liczę, że pojawią się tam nazwiska z Tarnowa, ponieważ sytuacja Grupy wymaga ludzi sprawdzonych, którzy znają tę tematykę. Nie chcę spekulować. Więcej się mówi o tych nazwiskach w Tarnowie niż w Warszawie" - mówi.
W obecnym siedmioosobowym zarządzie Grupy Azoty, który lada dzień prawdopodobnie zostanie odwołany, zasiadają dwie osoby z Tarnowa: wiceprezes Grzegorz Kądzielawski oraz członek zarządu i dyrektor generalny tarnowskich zakładów, Marek Paprocki.
Sytuacja chemicznego giganta jest trudna. W III kwartale ubiegłego roku Grupa Azoty straciła ponad 700 milionów, a dług spółki zbliża się do 10 miliardów złotych. Wśród powodów eksperci wymieniają decyzje o budowie przez Grupę Azoty drogiej i wciąż nieukończonej fabryki Polimery Police za ponad 7 miliardów złotych. Część analityków poddaje sens budowy przez Azoty takiego zakładu.