O budowie zbiornika retencyjnego w Joninach w powiecie tarnowskim mówi się od 20 lat. Po powodzi z 2010 były nawet pieniądze zarezerwowane na budowę, ale inwestycje storpedowali ekolodzy i nic z tego nie wyszło. Dlatego mieszkańcy Jonin w rozmowach ze swoim sołtysem Tomaszem Tulikiem nie mogą uwierzyć, że może się udać...

Jak jednak przekonuje burmistrz Ryglic Paweł Augustyn, jest na to ogromna szansa. Budowa nowego zbiornika, wykup gruntów to 6-8 lat, natomiast tu jest gotowe wszystko: wykupione grunty, wysiedleni mieszkańcy, gotowy polder, bo to niecka, którą trzeba tylko zabudować z jednej strony zaporą.

Za budową zbiornika w Joninach opowiadają się także Wody Polskie w Krakowie. Wygląda na to, że uda się zbudować zbiornik wielozadaniowy. Taki, który chroni przed falą powodziową, a w okresach suchych, gromadzi wodę - podkreśla zastępca Radosław Radoń.

Na to czekają mieszkańcy, jak i rolnicy - podkreśla sołtys wsi Joniny Tomasz Tulik. Ludzie czekają nie tylko na zabezpieczenie przed powodzią, ale i rezerwuar wody w czasie suszy, który można wykorzystać w rolnictwie. Zbiornik stanie się też turystyczną atrakcją.

W tym roku miałby powstać projekt zbiornika w Joninach, a zdobywanie potrzebnych zgód w tym tej najważniejszej decyzji środowiskowej może potrwać do przyszłego roku. Dopiero wtedy mogłaby ruszyć budowa takiego obiektu.

Czy tym razem na jego przeszkodzie nie stanie malutka rybka  strzebla potokowa, której jako argumentu przeciwko budowie używali ekolodzy?  Burmistrz Paweł Augustyn przekonuje, że ten argument upadł w czasie suszy, często dotykającej ten region powiatu tarnowskiego, kiedy wyschły potoki, a z nimi zniknęło miejsce, gdzie żyje strzebla potokowa. Po zbudowaniu zbiornika, woda będzie nieco cieplejsza, ale będzie...

Budowa zbiornika w Joninach, który miałby chronić Ryglice w powiecie tarnowskim i okolice  przed powodzią, ale także zapewniać wodę w czasie suszy, może kosztować od 30 do 40 milionów złotych i ma być finansowany przez rząd. W ramach budowy miałyby powstać także drogi dojazdowe. W tej chwili gmina nie może wyremontować najkrótszej drogi, bo przebiega przez środek zaplanowanego od lat zbiornika. Dlatego mieszkańcy jeżdżą naokoło.