Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie złożył Marek Ciesielczyk, który doprowadził do powtórki wyborów w okręgu numer 3 i i dzięki ponownemu głosowaniu znalazł się w Radzie Miasta. Ciesielczyk zwracał uwagę na cztery aspekty. Wszystkie zostały umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego.
"Akceptacja do druku kart, na których nie było już nazwiska pana Bartłomieja Kawuli, dotyczyła jedynie zmiany wielkości czcionki. I tylko w tym zakresie ponowna akceptacja była wymagana" - przekonywała w rozmowie z Radiem Kraków zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowie Wioletta Moskwa.
Ustalenia śledczych potwierdzają dotychczasowe przypuszczenia, jak doszło do tej fatalnej w skutkach pomyłki. Ktoś z Urzędu Miasta rzeczywiście zadzwonił do drukarni z pytaniem, czy gdyby miejska komisja wyborcza wyraziła zgodę na usunięcie Henryka Chrobaka (który sam zrezygnował) z kart, to drukarnia zdążyłaby to zmienić. "Rozmowy odbywały się jednak na zasadzie informacyjnej, natomiast żadnych uzgodnień co do usuwania z listy pana Chrobaka nie było" - podkreśla zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowie.
Najwidocznej ktoś w drukarni się jednak pospieszył. A próba przywrócenia na listę Henryka Chrobaka zakończyła się omyłkowym usunięciem Bartłomieja Kawuli.
"Zapewne można mówić o pewnych niedopatrzeniach ze strony Urzędu Miasta związanych z procedurą dopuszczania kart do użytku. Natomiast zachowanie żadnego z urzędników zajmującego się tą sprawą nie wyczerpywało znamion przestępstwa" - mówi Wioletta Moskwa.
Prokurator Moskwa dodaje, że 1 głos oddany na Bartłomieja Kawulę w protokole z głosowania, podczas gdy nie było go nawet na kartach, wynikał z pomyłki członków obwodowej komisji, którzy wprowadzali wyniki. Jak wyjaśnia prokurator, "pomyłka związana była z tym, że numery kandydatów różniły się na listach i na karcie".
Zdaniem śledczych przestępstwem nie było niezawiadomienie o błędzie na kartach do głosowania przez stowarzyszenie Tarnowianie, z którego startował Bartłomieja Kawula. Nie nosi ono bowiem znamion czynu zabronionego.
(Bartek Maziarz/ew)