Mieszkańcy skarzą się, że Jednostka Ratownictwa Chemicznego, zamiast zamknąć wysypisko odpadów, jak im obiecywała, rozbudowuje go o kolejne sektory. WIOŚ stwierdził, że przetwarzanie i składowanie odpadów na terenie niektórych sektorów wysypiska za rzeką Białą odbywało się bez wymaganego pozwolenia.
"Inspektorzy ustalili, że w tym dniu prowadzone były prace budowlane związane z wydobywaniem tak zwanego urobku z nieczynnego sektora E2. Zawierał między innymi komunalne odpady ściekowe, które były zdeponowane na tym sektorze ponad 20 lat temu. Uciążliwość zapachowa w bezpośrednim sąsiedztwie tego sektora była bardzo duża i jej charakter był identyczny jak ten, który był odczuwalny przy ulicy Zagumnie" - przyznaje rzeczniczka Magdalena Gala.
Stwierdzono także występowanie na tym terenie metali ciężkich, w tym rtęci. O swoich ustaleniach WIOŚ w połowie stycznia poinformował Urząd Marszałkowski, który wydaje pozwolenia na składowanie odpadów. WIOŚ wezwał marszałka do podjęcia działań, "a w szczególności egzekucję obowiązków wynikających z wydanych decyzji", a także naliczanie podwyższonych opłat za składowanie odpadów. Urząd Marszałkowski odpowiedział na to wezwanie po dwóch miesiącach dopiero 12 kwietnia po pytaniu Radia Kraków.
"Pismo nie zawierało protokołu kontroli. Został on dosłany po przeprowadzonej rozmowie telefonicznej z pracownikiem WIOŚ. W wyniku analizy protokołu kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska nie stwierdzono naruszeń decyzji wydanych przez marszałka województwa małopolskiego. W protokole kontroli brak informacji na temat kodu odpadów, ich ilości oraz okresu, w jakim były one magazynowane w sektorze E1. Jak stwierdził WIOŚ, nie jest to możliwe do ustalenia, co uniemożliwia podjęcie stosownych działań zgodnie z kompetencjami marszałka w zakresie naliczania opłaty podwyższonej" - wyjaśnia rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie Magdalena Opyd.
Także sama Jednostka Ratownictwa Chemicznego Grupa Azoty nie zgadza się z zarzutami Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Spółka przekonuje, że działa zgodnie z pozwoleniami i odwołała się od ustaleń WIOŚ. Tarnowska radna Agnieszka Danielewicz, która ujawniła zastrzeżenia inspekcji do wysypiska odpadów za rzeką Białą, ma jednak nadzieję na wyciągnięcie konsekwencji, chociażby przez WIOŚ, który także może nałożyć karę finansową na podstawie swoich ustaleń.
"To jest ciągle nierówna walka. Myślę, że jeżeli byłaby ustawa antyodorowa... bo na razie odoru się nie da zmierzyć, nie ma norm odoru. Jedyną możliwością, żeby to zmienić wszędzie, bo to nie występuje tylko w Tarnowie, myślę, że jest uchwalenie ustawy antyodorowej"