Tarnowskie oddziały przygotowawcze zostały utworzone w szkołach już dwa tygodnie temu. Zanim jednak było to możliwe, zarządzający szkołami musieli zmierzyć się z wieloma nowymi dla nich zagadnieniami. Dodatkowe klasy, które trzeba utworzyć niemal z dnia na dzień, oznaczają konieczność zmian w planach lekcji, pozyskanie kadry nauczycielskiej, czy też znalezienie pomieszczenia, w którym mogłyby się odbywać takie zajęcia.

- To wszystko było dla nas ogromnym wyzwaniem. Początki były trudne. Nie powiem. Wiele informacji się zmieniało. Trzeba było się douczać, dowiadywać, radzić kogoś, kto ma już jakieś doświadczenie. Kontaktowaliśmy się ze szkołami w Warszawie, które już takie oddziały miały wcześniej. Udało się dopasować siatkę godzin i nasze warunki lokalowe, żeby dzieci przyjąć jak najszybciej. Chodzi o poczucie bezpieczeństwa, jakie daje szkoła - przyznaje Andżelika Pach, dyrektor Szkoły Podstawowej numer 1 w Tarnowie.

Także w drugiej tarnowskiej podstawówce, w której utworzono dwa oddziały przygotowawcze, było sporo kwestii do rozwiązania. "Udało nam się ta zorganizować plan lekcji, żeby uczniowie integrowali się z naszymi uczniami. Przychodzą do szkoły na 8 rano lub 8.50, jak nasi uczniowie. Nie było problemów. Szkoła jest bardzo duża. Mogliśmy nawet stworzyć dodatkową szatnię dla uczniów ukraińskich. Mają też swoją salę" - mówi Agnieszka Krakowska, zastępca dyrektora szkoły podstawowej numer 8 w Tarnowie.

Większą część prowadzonych w klasach przygotowawczych zajęć stanowią lekcje języka polskiego. Nie są to jednak zajęcia takie, które większość z nas pamięta z czasów swojej edukacji. "Dla ukraińskich dzieci język polski jest językiem obcym i wymaga innego podejścia edukacyjnego w trakcie zajęć. Korzystamy z podręczników przeznaczonych do nauki języka polskiego, jako obcego. W młodszych klasach staramy się uczyć przez zabawę. Od piosenek, prostych słów, przez zwroty. W grupach starszych, gdzie dzieci więcej rozumieją, są plany pracy. Na nich się opieramy. Zaczynaliśmy od prostych słów, zwrotów, nieco gramatyki" - przekonuje polonistka ze szkoły podstawowej numer 8, Anna Łabuz-Zachara.

Nie ma co ukrywać, że to właśnie bariera językowa, a nie kwestie organizacyjne czy logistyczne są dziś największym problemem, z jakimi mierzą się uczniowie i nauczyciele w klasach przygotowawczych. Problem częściowo rozwiązuje zatrudnianie nauczycieli z Ukrainy jako asystentów dydaktycznych. W tarnowskiej ósemce tak pracuje właśnie Liliana Zajcewa z Ukrainy, która pomaga nie tylko dzieciom i nauczycielom w dogadaniu się, ale także rodzicom ukraińskich dzieci.

- Z rodzicami też, nawet więcej. Rodzice w ogóle nie mówią po polsku. Dokumenty, nauka w szkole, pytania o zdrowie. To jest ważne. Mamy takie zasady, żeby wszystkim było dobrze w Polsce. Mam nadzieję, że tak będzie. Nie nudzę się w Polsce, pracy jest wiele - mówi.

Choć wśród uciekających z Ukrainy osób wiele z nich posiada wykształcenie pedagogiczne, ich zatrudnienie w zawodzie nie jest możliwe. Trwają prace legislacyjne, które umożliwiłyby polskim szkołom oferowanie pracy dla ukraińskich nauczycieli, nie tylko w charakterze asystenta dydaktycznego.

Sześć oddziałów utworzonych w Tarnowie to o wiele za mało jak na oczekiwania uchodźców z Ukrainy. Miasto planuje już teraz utworzyć dodatkowe klasy w trzech tarnowskich szkołach podstawowych.