Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Ubój rytualny: Co dalej z brzeską ubojnią drobiu?

  • Tarnów
  • date_range Środa, 2013.07.17 20:07 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 06:34 )
Na razie obyło się bez zwolnień grupowych, ale zakład w Brzesku, który przed 1 stycznia stosował ubój rytualny musiał przeorganizować produkcje. Ograniczono godziny pracy i zmiany, wstrzymano milionową inwestycję. Po utrzymaniu zakazu przez Sejm, zakład czeka dalsze zaciskanie pasa.

Archiwum RK, fot. B. Maziarz

Oficjalnie ubojnia drobiu w Brzesku to jedyny Małopolski zakład, który do 1 stycznia stosował ubój rytualny, czyli bez wcześniejszego ogłuszenia. Tak przynajmniej wynika z danych Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Krakowie.



Przed wprowadzeniem zakazu stanowiło to 40 procent produkcji zakładu w Brzesku. Z dnia na dzień został pozbawiony możliwości realizowania zagranicznych kontraktów. Wstrzymano też budowę mroźni, która pozwoliłaby na eksport tak pozyskanego mięsa do krajów Afryki Północnej. Jak jednak podkreśla szef zakładu w Brzesku, do tej pory obyło się jednak bez większych zwolnień.



"Staraliśmy się nie zwalniać. Odeszły tylko te osoby, które musiały odejść. Natomiast załogę utrzymaliśmy ponieważ cały czas żyliśmy nadzieją, że jednak to wszystko zostanie przywrócone. Zresztą ministerstwo rolnictwa podtrzymywało w nas taką nadzieję. Słuchając tego, staraliśmy się robić wszystko w tym kierunku żeby nie pozbywać się ludzi. W tej chwili dopiero będziemy zastanawiać się czy faktycznie będą musiały zaistnieć odczuwalne zwolnienia". - wyjaśniał Radiu Kraków, dyrektor brzeskiej ubojni Grzegorz Marek.


Prezes firmy dodaje jednak, że mniej pracy mają współpracownicy zakładu w Brzesku. Chociażby właściciele firm transportowych, czy fabryka opakowań. Grzegorz Marek podkreśla, że uboju rytualnego w jego zakładzie dokonywali wykfalikowani muzułmanie. Jak przypomina wszystko odbywało się zgodnie z tamtejszymi zwyczajami oraz pod nadzorem lekarza weterynarii.



Taka argumentacja nie przekonuje jednak obrońców zwierząt. "Nas to nie przekonało i proszę zwrócić uwagę nie przekonało to wiele autorytetów z zakresu etyki i weterynarii. Nie ma różnicy pomiędzy poderżnięciem gardła zwierzęciu i człowiekowi. Jeden i drugi cierpi. I to nie jest tak, że jedno podcięcie i zwierze czy żyjąca istota przestaje odczuwać". - przekonuje Krzysztof Giemza z tarnowskiej fundacji "Zmieńmy Świat".



Grzegorz Marek powiedział Radiu Kraków, że przedsiębiorcy z tej branży nie dadzą jednak łatwo za wygraną. Szykują m.in. pozew zbiorowy o odszkodowanie za poniesione szkody. Liczą także na to, że pomogą im stanowcze protesty środowisk żydowskich i muzułmańskich.


Właściciel brzeskiej ubojni czeka także na interpretację przepisów o którą poprosił minister Michał Boni. Chodzi o to czy mimo zakazu mniejszości narodowe mogą ubijać rytualnie zwierzęta dla własnych potrzeb. Jego zdaniem gdyby taka interpretacja okazała się prawdziwa, otwierałaby także furtkę dla polskich przedsiębiorców działających na tzw. wewnętrznym rynku europejskim.


Bartek Maziarz

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię