Tarnowscy drogowcy zapewniają, że robią co mogą żeby zapobiegać podobnym zdarzeniom, ale ich zdaniem przy nawalnych deszczach nie jest to możliwe i występuje także w innych miastach. Prezes Tarnowskich Wodociągów Tadeusz Rzepecki podkreśla jednak, że potrzebna jest budowa osobnej sieci odprowadzającej wody opadowe i apeluje do mieszkańców o retencjonowanie deszczówki.
Dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie Artur Michałek wyjaśnia, że zalewany po ostatnich ulewach fragment ulicy Piłsudskiego przy Urzędzie Miasta Tarnowa "to specyficzne miejsce, bo jest tam zagłębienie i woda się zbiera. Te sytuacje można by poprzez rozbudowę infrastruktury technicznej, ale to wiąże się z przebudową całej drogi. Natomiast sieć, która odprowadza tę wodę, jest ogólnospławna. Przejmuje też ścieki z domów i przy tak nawalnych ulewach. Kanalizacja nie jest w stanie przyjąć wód opadowych".
Prezes Tarnowskich Wodociągów i ceniony w całej Polsce ekspert Tadeusz Rzepecki podkreśla, że przy tendencji do betonowania miast i zmianach klimatycznych trzeba zadbać o budowę oddzielnej kanalizacji opadowej, bo główna sieć kanalizacyjna, która odprowadza razem ścieki i wodę opadową ma ponad 100 lat:
To jest bardzo trudny proces i kilkadziesiąt lat pracy aby były efekty, które nas zadowalają. Nie będą widoczne w ciągu najbliższych lat, ale ten system zaczyna być tworzony. To jest bardzo ważne dla miasta, ponieważ wód opadowych będzie coraz więcej, nie oszukujmy się.
Prezes Tarnowskich Wodociągów przyznaje, że teraz miasta podczas remontów dróg np. w Tarnowie budują zbiorniki retencyjne, ale jego zdaniem musi się jeszcze zmienić mentalność właścicieli nieruchomości np. przy ulicy Krakowskiej, żeby podłączyli się do wybudowanej tam osobnej kanalizacji opadowej, która jednak jeszcze nie została uruchomiona.
Co z tymi wiaduktami?
Niestety czasem zawodzi także nowoczesna technologia. Jak przepompownie wybudowane przy stosunkowo nowych tarnowskich wiaduktach kolejowych, które miały zapobiegać zalewaniu ulic pod wiaduktami - a często jest z tym problem, np. na ulicy Warsztatowej. Zdaniem dyrektora ZDiKu Artura Michałka to wina źle zaprojektowanej przez PKP PLK przepompowni:
Nie przejmuje całych wód opadowych, w związku z czym woda przelewa się dalej w to miejsce. To odwodnienie było projektowane na inną zlewnię, niż teraz by z tego wynikało