Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Tarnowskie ulice często podtapiane. Czy da się tego uniknąć?

Po ostatnich ulewach po raz kolejny część tarnowskich ulic była nieprzejezdna. Wśród zalanych dróg była ul. Piłsudskiego przy Urzędzie Miasta Tarnowa, co stało się obiektem drwin. Po raz kolejny wystąpił także problem z przejazdem pod wiaduktami kolejowymi, mimo że ich niedawna przebudowa miała rozwiązać problem.

Fot. Bartek Maziarz

Tarnowscy drogowcy zapewniają, że robią co mogą żeby zapobiegać podobnym zdarzeniom, ale ich zdaniem przy nawalnych deszczach nie jest to możliwe i występuje także w innych miastach. Prezes Tarnowskich Wodociągów Tadeusz Rzepecki podkreśla jednak, że potrzebna jest budowa osobnej sieci odprowadzającej wody opadowe i apeluje do mieszkańców o retencjonowanie deszczówki.

Dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie Artur Michałek wyjaśnia, że zalewany po ostatnich ulewach fragment ulicy Piłsudskiego przy Urzędzie Miasta Tarnowa "to specyficzne miejsce, bo jest tam zagłębienie i  woda się zbiera. Te sytuacje można by poprzez rozbudowę infrastruktury technicznej, ale to wiąże się z przebudową całej drogi. Natomiast sieć, która odprowadza tę wodę, jest ogólnospławna. Przejmuje też ścieki z domów i przy tak nawalnych ulewach. Kanalizacja nie jest w stanie przyjąć wód opadowych".

Prezes Tarnowskich Wodociągów i ceniony w całej Polsce ekspert Tadeusz Rzepecki podkreśla, że przy tendencji do betonowania miast i zmianach klimatycznych trzeba zadbać o budowę oddzielnej kanalizacji opadowej, bo główna sieć kanalizacyjna, która odprowadza razem ścieki i wodę opadową ma ponad 100 lat:

To jest bardzo trudny proces i kilkadziesiąt lat pracy aby były efekty, które nas zadowalają. Nie będą widoczne w ciągu najbliższych lat, ale ten system zaczyna być tworzony. To jest bardzo ważne dla miasta, ponieważ wód opadowych będzie coraz więcej, nie oszukujmy się.

Prezes Tarnowskich Wodociągów przyznaje, że teraz miasta podczas remontów dróg np. w Tarnowie budują zbiorniki retencyjne, ale jego zdaniem musi się jeszcze zmienić mentalność właścicieli nieruchomości np. przy ulicy Krakowskiej, żeby podłączyli się do wybudowanej tam osobnej kanalizacji opadowej, która jednak jeszcze nie została uruchomiona.
 
Co z tymi wiaduktami?

Niestety czasem zawodzi także nowoczesna technologia. Jak przepompownie wybudowane przy stosunkowo nowych tarnowskich wiaduktach kolejowych, które miały zapobiegać zalewaniu ulic pod wiaduktami - a często jest z tym problem, np. na ulicy Warsztatowej. Zdaniem dyrektora ZDiKu Artura Michałka to wina źle zaprojektowanej przez PKP PLK przepompowni:



Nie przejmuje całych wód opadowych, w związku z czym woda przelewa się dalej w to miejsce. To odwodnienie było projektowane na inną zlewnię, niż teraz by z tego wynikało


Posłuchaj wypowiedzi Artura Michałka oraz Doroty Szalachy

Z tym stanowiskiem nie zgadza się Dorota Szalacha z Polskich Linii Kolejowych, która przekonuje, że "instalacja odwodnieniowa jest sprawna i spełnia zakładaną funkcje. Natomiast potężne ulewy powodowały utrudnienia i liczne podtopienia na ulicach całego Tarnowa, nie tylko na ulicy Warsztatowej. Wiadukt przy ulicy Warsztatowej został wykonany zgodnie z zatwierdzoną dokumentacją projektową". Szalacha dodaje, że w odbiorze pompowni brali udział przedstawiciele Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie i stwierdzili jej prawidłowe działanie.

Retencjonujmy wodę!

Tymczasem prezes tarnowskich wodociągów apeluje do wszystkich właścicieli nieruchomości o retencjonowanie wody, którą można później w suchym wykorzystać, chociażby na przydomowych ogrodach.

Właściciele nieruchomości w Tarnowie jest kilkanaście tysięcy. Z jednego dachy domu jednorodzinnego podczas takich opadów jak były w ostatnich dniach można zebrać kilka metrów sześciennych wody. To w całym mieście może być 100 - 200 metrów sześciennych wody jak nic, która nie popłynie do oczyszczalni ścieków i będzie można ją wykorzystać

- przekonuje Tadeusz Rzepecki.  

Już teraz właściciele dużych nieruchomości powyżej 3,5 tysięcy metrów kwadratowych, czyli fabryk, czy sklepów z dużymi parkingami, które są zabudowane w ponad 70 procentach i nie są podłączone do kanalizacji muszą płacić opłatę za utraconą retencje - tzw. podatek od deszczu. Według planów podobny koszt mieliby ponosić także właściciele mniejszych nieruchomości indywidualnych mieszkańców np. o powierzchni 600 metrów kwadratowych.

Autor:
Bartłomiej Maziarz

Opracowanie:
Justyna Polewska-Nowicka

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię