- My staramy się w międzyczasie szukać tego domu, zapewniamy porady behawioralne, psiego fryzjera, porady u weterynarza. Może to zachęci, żeby pies u nich został jak najdłużej. My liczymy, że w tym czasie znajdziemy dom stały. Jeśli tarnowianie i nie tylko okazali serce, my chcemy ich wspierać. Oby to nie była jedyna oferta z naszej strony. Będziemy im pomagać. Mamy nadzieję, że te puste boksy będziemy widzieć jeszcze długi czas - mówi Adrian Starzyk, kierownik tarnowskiego azylu dla zwierząt.

Takie osoby mogą także liczyć na vouchery do restauracji. Podczas spontanicznej akcji w czasie największych mrozów mieszkańcy Tarnowa, Małopolski, ale także Podkarpacia zabrali pod swój dach 109 psów. Już wiadomo, że 20 z nich zostanie na stałe i azyl ma nadzieję, że na tym nie koniec. Po tym jak mrozy zelżały, kilka psów już także wróciło do schroniska.

Tymczasem nie wszystkie schroniska zdecydowały się w czasie największych mrozów na organizowanie tymczasowej adopcji, tłumacząc to tym, że to źle działa na psychikę psów, które po krótkim czasie będą musiały ponownie zostać oddane azylu.

Jednak jak tłumaczy kierownik tarnowskiego azylu, dla personelu tego schroniska najważniejsze było to, żeby psy nie marzły. Adrian Starzyk podkreśla, że "psy przede wszystkim przeżywają porzucenie przez właścicieli w momentach, gdy one w ogóle do nas trafiają. Staramy się im zapewnić najlepszy komfort. Wszystkiego są plusy i minusy. Mam nadzieję, że większość zwierząt oddanych do tymczasowej adopcji do nas nie powróci i to będzie prawdziwym sukcesem" - dodał.