Jacek K. przekonuje, że w całą sprawę został wrobiony. Sugeruje, że jego podwładni na czyjeś zlecenie szukali haków na niego oraz prezydenta Ryszarda Ścigałę. Jacek K. twierdzi, że jego pracownicy nie pokazywali mu wielu dokumentów, narzeka też na działania radcy prawnego. Gdy sprzeciwiał się doraźnym pracom na ul. Krakowskiej, miał usłyszeć: "skręcimy panu kark". Jacek K. przed sądem w Brzesku zaznaczył wyraźnie, że odmówił podpisania protokołu odbioru remontu ulicy Krakowskiej.
Do winy nie przyznaje się również inny były dyrektor Zdzisław M., mimo tego że według prokuratury zrobił to podczas śledztwa. Zdzisław M. podkreślił, że wprawdzie przyznaje się do zamiany dokumentacji w sprawie przebudowy ulicy Kryształowej, ale nie uważa tego za przestępstwo, czyli przekroczenie uprawnień. Twierdzi, że Ryszard Ścigała miał mu grozić i przestrzegać przed „stawianiem się” Jackowi K., „bo inaczej zginie”.
Jako pierwszy zeznawał szef zlikwidowanego TZDM-u. Przekonywał, że „podmieniając” dokumentację nie wiedział o ustaleniach dotyczących tego, jak ma wyglądać ulica Kryształowa. „Według mojej ówczesnej wiedzy ta inwestycja wynikała tylko i wyłącznie z dobrej woli firmy, która miała z niej korzystać. Zatem wykonanie drogi, nawet w minimalnym zakresie, należy poczytywać tylko i wyłącznie jako czysty zysk dla miasta, które nie musiało finansować tej inwestycji”.
Zdzisław M. przekonywał sąd, że podmienił dokumentację, bo wydawanie i zmiana warunków technicznych były w jego kompetencjach służbowych. Przyznał, że początkowo był przeciwny zamianie, ale po interwencji Ścigały na nią przystał. Podkreślał też, że podczas śledztwa przyznał się do winy po to, żeby wyjść z aresztu.
Były dyrektor przyznał, że w magistracie „był nacisk”, żeby budować drogi w technologi betonowej, w której specjalizowała się firma oskarżonego Wiesława F. Były dyrektor TZDM przyznał, że technologia betonowa jest trwalsza, ale jego zdaniem za droga dla Tarnowa.
Technologię betonową miał forsować Jacek K., który zdaniem Zdzisława M. cieszył się przy tym przychylnością prezydenta. Były dyrektor TZDM-u twierdzi nawet, że Ryszard Ścigała miał mu grozić i przestrzegać przed „stawianiem się” Jackowi K., „bo inaczej zginie”.
Podczas pytania prokuratora o uprzywilejowaną pozycję firmy Wiesława F. w Tarnowie Zdzisław M niespodziewanie oświadczył: „Nie sprawdzałem tego, ale wydaje mi się, że na terenie Polski południowej nie ma drugiej takiej firmy, która dysponowałaby takim potencjałem oraz takimi referencjami”.
Zdzisław M. przyznał także, że firma STRABAG (która miała korumpować prezydenta), oprócz budowy przejścia podziemnego pod ulicą Mickiewicza, miała także dodatkowo, z własnych pieniędzy, wyremontować ulicę Mickiewicza oraz część al. Solidarności. Dodatkowe prace oszacowano wtedy na około 2 miliony złotych. Były dyrektor TZDM wyjaśniał, że jego zdaniem firma STRABAG, deklarując takie dodatkowe „gratisowe” roboty, liczyła na kolejne prace w mieście i miała też dzięki temu wiedzę na temat planów inwestycyjnych Tarnowa.
Zdzisław M. przekonywał, że kiedy firma nie wywiązywała się z ustaleń, spotykał się w tej sprawie m.in. z wiceprezydentem Henrykiem Słomką-Narożańskim. Ten podkreślił w rozmowie z Radiem Kraków, że znał tylko wstępne ustalenia i nie było dokumentów, które pozwoliłyby je wyegzekwować od STRABAG-u. Poza tym według niego podobnymi, nieformalnymi, ustaleniami miał się zajmować bezpośrednio Ryszard Ścigała.
Ostatecznie część ulic Mickiewicza oraz Solidarności w 2014 roku przebudowała firma Heilit Woerner powiązana ze STRABAGIEM, która wystartowała w przetargu. Brała w nim także udział SKANSKA, ale Heilit zaoferował cenę niższą o prawie 3,5 miliona złotych.
Co ciekawe, z wyjaśnień byłego dyrektor TZDM-u można było się też m.in. dowiedzieć, że pełniąc tę funkcję, jednocześnie pomagał projektantce IV etapu łącznika z autostradą, wykonując na jej prośbę projekt organizacji ruchu. Podkreślał jednak, że robił to za darmo.
Jako drugi zeznawał były dyrektor Centrum Usług Ogólnomiejskich. Jacek K. jest oskarżony o przekroczenie i niedopełnienie obowiązków w związku z remontami ulic Głogowej, Westerplatte i Rogoyskiego. Zdaniem śledczych w porozumieniu z Ryszardem Ścigałą miał ustawiać przetargi na remonty tych ulic pod firmę znajomego prezydenta Wiesława F. oraz dopuścić się szeregu nieprawidłowości dokumentacyjnych związanych z tymi pracami.
Były dyrektor twiedzi, że dwaj pracownicy Centrum sabotowali jego prace. „Szereg dokumentów nie było mi przedkładanych. Nie analizował i nie parafował ich też radca prawny. Śmiem twierdzić, że działali oni przeciwko mnie, dla własnych interesów. Byli wykonawcami woli innych,dla znalezienia haków. Pewnie nie na mnie”.
Jacek K. podkreślał, że już od momentu objęcia funkcji doradcy prezydenta nie mógł się dogadać z dyrektorem Tarnowskiego Zarządu Dróg Miejskich. Wrogo nastawiony do niego miał być również wiceprezydent Henryk Słomka-Narożański. Miało się to objawiać m.in. odmową wglądu w dokumentację planowanego przez TZDM remontu ulicy Krakowskiej, a nawet groźbami.
„Gdy trzy tygodnie przed moim aresztowaniem sprzeciwiłem się doraźnym robotom na ulicy Krakowskiej przez Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych, wiceprezydent użył w odniesieniu do mnie słów: skręcimy panu kark. Ja to teraz rozumiem” - przekonywał przed sądem Jacek K.
Henryk Słomka-Narożański poproszony przez Radio Kraków o komentarz w tej sprawie przekonywał, że na pewno nie groził dyrektorowi Jackowi K. Wiceprezydent przyznał jednocześnie, że od początku miał z problemy z dyrektorem, bo m.in. nie stosował się do jego poleceń i procedur panujących w urzędzie.
Jacek K. przed sądem w Brzesku zaznaczył wyraźnie, że odmówił podpisania protokołu odbioru remontu ulicy Krakowskiej.
Przyznał, że szybko zorientował się, że Tarnowski Zarząd Dróg Miejskich nie działa prawidłowo i marnuje miejskie pieniądze. Dlatego sugerował Ścigale likwidację TZDM-u. Problemy, które napotykał w swojej pracy, nie skończyły się jednak razem z rozwiązaniem TZDM-u. Jak przekonywał, ze zdziwieniem odkrywał, że niektóre ulice np. Kopernika, mimo że zgodnie przedstawioną mu dokumentacją miały być wyremontowane, nie były.
Jacek K. podkreślił, że jest dumny z tego, że cały czas jest lojalny w stosunku do prezydenta Ścigały. Powiedział, że podczas aresztowania miał usłyszeć od oficera ABW, „Panie dyrektorze trzeba zeznać na prezydenta, a jeszcze na święta odwieziemy pana do domu”.
Były dyrektor Centrum Usług Ogólnomiejskich będzie kończył swoje wyjaśnienia przed sądem w Brzesku w środę 1 kwietnia. Prawdopodobnie wtedy też przyjdzie kolej na przedsiębiorce Wiesława F.
Barłomiej Maziarz, jgk