Tarnowscy rowerzyści zabrali urzędników na przejażdżkę

- Jeśli jedzie się po mieście rowerem, to co 200-300 metrów trzeba z niego zsiąść, bo urzędnikom nie chce się wymalować przejazdu dla rowerów - mówi jeden z rowerzystów. "Brakuje wielu ścieżek rowerowych, między innymi w centrum" - dodaje inny

Problemem, na który rowerzyści zwracali uwagę, są też ścieżki rowerowe na chodnikach. Mimo że namalowany pas dzieli chodnik, nie wiadomo, która strona jest dla pieszych, a która dla rowerzystów. „Równie dobrze można by pchać matki z wózkami na ulicę. Powinno się namalować poziome znaki rowerów po jednej ze stron, byłoby bezpieczniej” – mówili w rozmowie z Radiem Kraków rowerzyści.

"To niemożliwe" – odpowiadają urzędnicy. „Chodnik musiałby mieć minimum 3 metry szerokości, by móc wydzielić osobno ścieżkę i chodnik. Jeśli ma do 3 metrów, zgodnie z przepisami to ciąg pieszo – rowerowy” - mówił Paweł Czerwień z urzędu miasta.

Wiceprezydent Henryk Słomka-Narożański, który uczestniczył w przejeździe, zapewniał, że zna bolączki rowerzystów. Obiecał drobne naprawy, jak usuwanie pojemników na śmieci, słupków, przycinanie krzaków, malowanie linii ścieżek obok przejść dla pieszych i tylko jedno duże przedsięwzięcie. To budowa ścieżki rowerowej łączącej zachodnią część miasta ze wschodnią.

„Trasa będzie biegła od ulicy Witosa, przez, między innymi, Kwiatkowskiego, Mościskiego i Słoneczną" - mówił wiceprezydent.

Na więcej w tym roku prawdopodobnie nie będzie pieniędzy. Na ścieżki w 2014 r Tarnów przeznaczył 300 tysięcy złotych. W sumie miasto ma blisko 60 kilometrów dróg rowerowych.



(Aleksandra Ratusznik/ko)