- Widzimy, że pogoda się zmienia. Na ten weekend będzie trzeba na nowo powołać akcję. Nie po to, żeby sypać, ale mieć w pogotowiu sprzęt i ludzi. Temperatury spadną. Śliskość nie może nas zaskoczyć - mówi Krzysztof Kluza z Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie.
Miasto - poza obszarem Starówki - nie płaci za gotowość sprzętu do odśnieżania, ale dopiero za faktycznie wykonaną pracę. Na początku 2021 i pod koniec ubiegłego roku Tarnów wydał na akcję zima ponad 2 miliony złotych, w tym 600 tysięcy tylko za listopad i grudzień. W styczniu tego roku za odśnieżanie miasto wydało już 800 tysięcy złotych. Luty do tej pory pozwolił nieco zaoszczędzić.
Jak wyjaśnia Krzysztof Kluza, w styczniu może nie było dużo opadów śniegu, ale były bardzo zmienne temperatury. "Zmienność temperatur z plusowych na minusowe, przy opadach i braku słońca, powoduje szybkie zamarzanie ulic i chodników. Trzeba było ten sprzęt uruchamiać" - dodaje.
Jednak już np. Tuchów wydał na odśnieżanie o połowę mniej niż w grudniu, w którym musiał za to zapłacić około 400 tysięcy złotych. Burmistrz Magdalena Marszałek ma nadzieję, że zima - jeśli nawet powróci - to nie będzie sroga. "Wiązałby się to z koniecznością zabezpieczenia nowych środków, a jak wiemy, nie ma ich dużo, zwłaszcza że to wydatki bieżące" - mówi.