Po zawale mężczyzna trafił do szpitala, gdzie spędził ponad miesiąc na mozolnej rehabilitacji. Gdy tylko udało mu się stanąć na nogi, umieścił w lokalnej gazecie ogłoszenie, bo chciał podziękować osobom, które mu pomogły. Historia ma szczęśliwe zakończenie. Kilka dni po publikacji anonsu Mariana Miukłę odwiedziły Wiesława Kobis i Iwona Wróbel-Przybięda, które uratowały mu życie.
- Udało mi się spotkać i podziękować. Obściskaliśmy się. Ja się popłakałem. Umówiliśmy się, że będziemy się spotykać od czasu do czasu. Te panie będą widziały co będę robił w przyszłości - mówi Marian Mikuła.
Choć obie panie nie mają wykształcenia medycznego, to niedawno przeszły kurs ratownictwa medycznego. "Nie czuje się bohaterką. Nie myślę o tym tak. To naturalne. Jak się dysponuje jakąś wiedzą to się jej używa. To dla mnie naturalne. Całe szczęście, że to się powiodło i sytuacja się dobrze zakończyła" - przyznaje Iwona Wróbel-Przebięda.
72-latek już napisał list do Ministra Spraw Wewnętrznych z prośbą o specjalne wyróżnienie dla obu kobiet. Chciałby także przygotować specjalne przyjęcie, na które zaprosi dodatkowo załogę karetki pogotowia.
(Marcin Golec/ko)