- To jest czyn, prawie że bandycki. Z czegoś ładnego zrobili brzydotę. Bardzo mnie to zdenerwowało, ponieważ wszyscy za to płacimy. To jest takie niepoważne i dziecinne. Nawet chodziła tutaj taka dziewczyna i coś malowała na bloku, ale uciekła i nie zdążyliśmy jej złapać. Moje wnuczki są oburzone, a mają 10 i 8 lat. No jak tak można tak niszczyć... Każdemu to się nie podoba. Jak coś jest nowo zrobione, a zaraz zniszczone, to jak to tak. Ma nie być tego i do widzenia - mówią tarnowianie.
Sprawa została zgłoszona na policję. Tymczasem dla organów ścigania złapanie pseudografficiarzy często jest wręcz niemożliwe. Asp. szt. Paweł Klimek z tarnowskiej policji przyznaje, że w kwestii wykrycia sprawców nie mają się czym chwalić...
- Są to przestępstwa i wykroczenia bardzo trudne do wykrycia, ponieważ one się dzieją w godzinach wieczornych lub nocnych. Nie wszystkie tereny są objęte monitoringiem, więc jest on czasami niemożliwy do ściągnięcia. Nawet jeżeli ten monitoring mamy, to sprawca się dość mocno chowa, kryje, zakapturza. Natomiast są narzędzia, którymi mogą nam mieszkańcy pomóc, wskazując nam, że dochodzi do tego w konkretnym miejscu. Wówczas my przekierowujemy tam swoje siły, by sprawcę zatrzymać. Jest to ciężkie do zrobienia. Nie ukrywam, w tej sprawie nie możemy się wieloma sukcesami pochwalić... - mówi.
W ubiegłym roku policja w Tarnowie otrzymała ponad 50 zgłoszeń dot. uszkodzeń budynków przez grafficiarzy. Jak dotąd wysłano zaledwie... jeden wniosek do sądu o ukaranie sprawcy. W 30 przypadkach nie wykryto wandali.
Graffiti na bloku traktowane jest jako uszkodzenie mienia i traktowane niemal wyłącznie jako wykroczenie. Grozi za to organicznie wolności, kara grzywny i pokrycie kosztów naprawy elewacji.