Wiadukt na ulicy Lwowskiej został przebudowy wcześniej, ale kiedy to robiono kolejarze nie mieli pozwolenia na przebudowę samej drogi. Inna sprawa, że wtedy nie było dalszego odcinka autostrady do Dębicy i cały ruch szedł przez ulicę Lwowską. Dlatego miasto nie zgodziłoby się wtedy na tak duże utrudnienia.
Teraz teoretycznie powinny być mniejsze, „miasto wybrało okres wakacyjny. Wtedy ruch jest znacznie mniejszy. Utrudnienia jednak na pewno będą” - przyznaje Artur Michałek z Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie.
Wykonawca ma pracować od rana do późnych godzin wieczornych. Natomiast jak wyjaśniają urzędnicy w nocy nie może ze względu na przepisy ochrony środowiska. Zarówno miasto jak i policja chcą żeby ruchem w tym miejscu sterowali ludzie, a nie światła. A przynajmniej, żeby tak to się odbywało w godzinach największego natężenia ruchu. Trzeba też pamiętać, że to najważniejszy dojazd do szpitala wojewódzkiego dla karetek pogotowia ratunkowego.
Artur Michałek przyznaje, że ze względu na położenie wiaduktu przy Lwowskiej i wyjazd drogi krajowej w stronę Rzeszowa, utrudnień nie da się uniknąć. Jak jednak podkreśla, miasto nie zgodziło się na to, żeby w tym samym czasie kolejarze remontowali wiaduktu na ulicy Gumniskiej. Która dla niektórych mieszkańców może być alternatywą dla Lwowskiej.