"Cała reszta to jest szeroki wachlarz zagrożeń, które zwalczamy: pandemia, kryzys ukraiński, gdzie jednostki ochrony przeciwpożarowej w wielkim wymiarze wsparły działania naszego państwa. W wielu przypadkach przecież otwarliśmy swoje remizy na tych potrzebujących" - mówi Filipek.
Niestety był to także tragiczny rok dla małopolskich strażaków. Pod koniec września na autostradzie koło Krakowa zginął potrącony przez samochód 38-letni strażak ochotnik z OSP Balice, a jego żona, druhna, która była z nim na tej samej akcji, została ranna. Natomiast w połowie października w Bystrzycach koło Wieliczki podczas obcinania gałęzi drzewa na wysokości 8 metrów, urwał się kosz podnośnika, w którym było dwóch strażaków OSP Czarnochowice. 40-letniego druha nie udało się uratować. Drugi mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala.