- My oczekujemy jako społeczeństwo, że strażnicy będą natychmiast. Nie dają nam mieszkańcy możliwości reakcji po 15 minutach. Jakby doszło do reorganizacji, mogłyby się zmienić godziny pracy strażników. To są rozważania. Może nie będziemy w ogóle pracować w nocy? To by pokazało, że nas nie ma - mówi Krzysztof Tomasik, komendant tarnowskiej straży miejskiej.
Według nieoficjalnych informacji cięcia budżetowe na przyszły rok mogą doprowadzić do zwolnień także w innych jednostkach urzędu miasta w Tarnowie i dotknąć mają 70 osób. Zapowiedź dużych cięć w magistrackich etatach padła po tym, jak radni nie zgodzili się na podniesienie podatków. Pojawiały się nawet sugestie, że pracę w urzędzie i podległych mu jednostkach może stracić nawet 200 osób.
Przewodniczący tarnowskiej rady miejskiej, Jakub Kwaśny uważa jednak, że to jedynie polityczna zagrywka prezydenta. "Trochę to polityczny szantaż, żeby zmusić radnych do podniesienia podatków. W ciągu roku może się okazać, że nie 200 etatów, ale 100. Może nie 100, ale 80. Na koniec roku dowiemy się, że wystarczy, jak część osób odejdzie na emeryturę i nie będzie naboru na te miejsca. To było bardzo niefortunne zagranie ze strony pana prezydenta" - mówi.
29 grudnia w Tarnowie planowana jest sesja budżetowa. Po niej będzie wiadomo czy rzeczywiście zrównoważenie budżetu odbędzie się kosztem zwolnień.