Kapiąca z sufitu woda postawiła na nogi mieszkańców bloku przy ulicy Lwowskiej w sobotni wieczór. Ostrzegali się nawzajem, że na ósmym piętrze doszło do awarii instalacji. Spółdzielnia wysłała na miejsce konserwatora, który zamknął dopływ wody. Ta jednak przez kilkanaście minut zdążyła już wyrządzić olbrzymie szkody w mieszkaniach.
- Przedpokój, pokój. U niektórych lokatorów woda była nawet w kuchni. Woda do kostek. Mieszkańcy do 3-4 nad ranem nie spali, ale wodę wylewali. Jest popękany sufit. Rury są stare. Od początku nie było nic wymieniane - przyznała w rozmowie z Radiem Kraków pani Joanna.
Mieszkańcy od przedstawiciela spółdzielni usłyszeli, że powinni opuścić swoje mieszkania.
- Pani ze spółdzielni, która odebrała telefon, potrafiła powiedzieć do mieszkańców, że czego wy oczekujecie, że jest taka pora, że możemy po prostu wyjść. Gdzie o godzinie 23.00 lokatorzy mają wyjść, jak woda jest do kostek, buty były przemoknięte? Jak ktoś miał jakieś książki, zeszyty na półkach, wszystko zostało przemoczone, wszystko - dodaje pani Joanna.
Spółdzielnia Jaskółka to jednak dementuje.
- Interwencje podjęliśmy bardzo szybko. Ja nie znam takiej sytuacji, żeby jakieś dyspozycje szły ze strony spółdzielni, by mieszkańcy opuszczali swoje lokale. Tutaj jakieś przekłamanie nastąpiło, dlatego że od momentu zgłoszenia, że taka sytuacja ma miejsce, w 20 minut był pion wyłączony z eksploatacji. Do dzisiejszego dnia jest wyłączony. Nie ma już potrzeby go eksploatować - mówi prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Jaskółka", Roman Kłusek.