Po naszej interwencji Polskie Linie Kolejowe w trybie awaryjnym przywróciły zasilanie przepompowni. Jak powiedział Piotr Hamarnik z PKP PLK: "Zrobiliśmy to ze względu na bezpieczeństwo kierowców przejeżdżających pod wiaduktem".
"W trybie awaryjnym ze względu na bezpieczeństwo użytkowników drogi pod wiaduktem kolejowym przywrócono zasilanie przepompowni przy wiadukcie na ulicy Czerwonych Klonów. To zasilanie w takim właśnie trybie będzie funkcjonować do czasu ustalenia stałego rozwiązania. Chcemy z naszymi lokalnymi partnerami z samorządu uzgodnić docelowe stałe rozwiązanie. Droga nie będzie zalewana" - zapewnia Hamarnik.
Dorota Szalacha z Polskich Linii Kolejowych wyjaśniała wcześniej, że spółka kilka lat temu spółka przebudowała wiadukt kolejowy na ulicy Czerwonych Klonów, co ułatwiło komunikację w Tarnowie. W ramach zadania zmodernizowano także przepompownię. Szalacha podkreśla, że zarządca infrastruktury kolejowej utrzymuje tę infrastrukturę, "ale też trzeba zauważyć, że zdecydowana większość wód odprowadzanych przez przepompownię pochodzi z odwodnienia infrastruktury drogowej, nie kolejowej. Dlatego racjonalnym jest zapewnienie przynajmniej zasilania przez służby miejskie" - stwierdza.
Jednak zdaniem dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie Artura Michałka to nie ma znaczenia, bo jak przekonuje, ustawa o drogach publicznych nie pozostawia tutaj wątpliwości. "Nie ma to żadnego znaczenia, jaki udział wód jest z pasa drogowego czy wiaduktu. Przepis określa, że utrzymanie tego obiektu pod względem odprowadzenia wód opadowych leży w kompetencjach PKP Zakładu Linii Kolejowych" - mówi.
art. 28. 2. 2 Ustawy o drogach Publicznych: "do zarządów kolei należy budowa i utrzymanie urządzeń odwadniających wiadukty kolejowe nad drogami, łącznie z urządzeniami odprowadzającymi wodę poza części drogi przeznaczone do ruchu i postoju pojazdów oraz pas dzielący".
Co ciekawe w przypadku pozostałych trzech przepompowni, które powstały w ramach przebudowy wiaduktów kolejowych na ulicy Krakowskiej, Gumniskiej oraz na alei Tarnowskich, prąd zapewniają kolejarze.
Jak jednak podkreśla PKP PLK to, że może to wyglądać inaczej, pokazuje właśnie przypadek ul. Czerwonych Klonów gdzie do końca 2022 roku utrzymaniem przepompowni oraz dostawą do niej prądu zajmowały się tarnowskie wodociągi. Jak wyjaśniał Radiu Kraków prezes spółki Tadeusz Rzepecki, wynikało to z zaszłości historycznych. Wodociągi od początku funkcjonowania pierwszej tego typu przepompowni w Tarnowie się tym zajmowały. Przestały z końcem 2022, bo zdaniem prezesa należało wyprostować te kwestie. Teraz nikt nie poczuwa się do obowiązku opłacania dostaw prądu do tego miejsca. Jak pokazały wtorkowe deszcze, nawet niewielkie, ale długotrwałe opady będą tam powodowały problem z zalewaniem drogi pod wiaduktem.
W takich sytuacjach wodę odpompowują służby miejskie i zapowiadają, że będą się domagały od kolejarzy zwrotu poniesionych kosztów.
W trakcie przebudowy tarnowskich wiaduktów kolejowych oraz modernizacji przepompowni kolejarze próbowali namówić ZDiK w Tarnowie do przejęcia tej infrastruktury. Jak jednak przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków dyrektor Artur Michałek, ZDiK stanowczo zaprotestował i zostało to odnotowane w protokołach ze spotkań m.in. z przedstawicielami Zakładu Linii Kolejowych. "PKP PLK zgodnie z protokołami przejmowało te obiekty także w kontekście odprowadzania wód opadowych. Dlatego teraz nie widzę powodu i sensu wracania do tych rozstrzygnięć. Mają taki obowiązek i tutaj nic się nie zmieni. Wezwaliśmy PKP do tego, żeby wypełniali swoje obowiązki. Przecież również poprzez zaniechania w tym zakresie nie odprowadzają wód opadowych ze swojego torowiska i obiektu mostowego, co może powodować dotkliwe konsekwencje w przyszłości. Dlatego też te działania są dla mnie niezrozumiałe" - podkreśla.
- Niezależnie od racji, uważamy, że należy sprawę tak sfinalizować, żeby to się nie odbywało kosztem mieszkańców. Oczekujemy od zarządcy drogi podjęcia działań i przywrócenia zasilenia. Nawet jeżeli zarządca drogi uważa inaczej, to należy oczywiście rozmawiać. Natomiast nie może się to odbywać w taki sposób, że z dnia na dzień jest zaprzestanie zasilania urządzeń i przepompownia nie może prawidłowo funkcjonować - przekonuje z kolei Dorota Szalacha z PKP PLK.
Zużycie prądu przez przepompownię nie jest duże. Może kosztować kilka tysięcy złotych rocznie.