W środę o godzinie 15:40 doszło rozszczelnienia aparatu dozującego oleum - czyli silnie żrącego kwasu siarkowego nasyconego trójtlenkiem aiarki używanego do produkcji nawozów.



Przez niebezpieczne właściwości wyciekającej substancji strażacy nie mogli od razu odciąć zaworu rozszczelnionego zbiornika. Przez około 10 godzin czekali, aż wycieknie z niego groźna substancja.



Jak jednak podkreślał dyrektor departamentu korporycyjnego Bezpieczeństwa i Produkcji Grupy Azoty S.A. Wiesław Lach, do wycieku doszło w zamkniętym pomieszczeniu. Strażacy dodatkowo ochraniali je kurtynami wodnymi, żeby opary nie przedostały się do powietrza.

Żrąca substancja została skierowana do zbiorników awaryjnych i oczyszczalni ścieków. Poza obszarem zakładów, w którym doszło do wycieku, tarnowskie Azoty pracowały normalnie. Przyczyny awarii wyjaśni komisja.



Bartek Maziarz/kp