Do niebezpiecznego incydentu doszło w piątek na przejeździe kolejowo-drogowym w Woli Rzędzińskiej koło Tarnowa. Kierowca autobusu miejskiego zignorował ostrzeżenia nadawane z rogatek i wjechał pomiędzy opuszczające się szlabany, gdzie utknął. Pasażerowie autobusu, w tym dzieci w pośpiechu opuścili pojazd, a nadjeżdżający pociąg został w porę zatrzymany.

Jak poinformował we wtorek oficer prasowy policji w Tarnowie asp. sztab. Paweł Klimek, policjanci prowadzący dochodzenie zatrzymali kierowcy prawo jazdy z uwagi na stworzenie dużego zagrożenia w ruchu drogowym. Zabezpieczono też nagrania z przejazdu kolejowego, monitoringu kamer autobusu miejskiego, a także maszynisty oraz ustalono świadków tego zdarzenia.

Teraz prokuratorzy tarnowskiej prokuratury rejonowej poddadzą analizie prawno-karnej zaistniałą sytuację w kierunku stworzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym

- zapowiedział oficer prasowy. Za przestępstwo to grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.

Do niebezpiecznego incydentu doszło w piątek rano. Policjanci po przeglądnięciu zapisu kamer rejestrujących przejazd kolejowy w ciągu ul. H. Marusarz ustalili, że kierowca autobusu miejskiego zlekceważył nadawany sygnał czerwony zakazujący wjazdu na szlak kolejowy, następnie po opadnięciu rogatek na dach zatrzymał się, przejechał jeszcze kilka metrów i wypuścił z pojazdu pasażerów.

O włos od tragedii na przejeździe kolejowym w Woli Rzędzińskiej

Obserwujący to zdarzenie inny kierowca lekko podniósł rogatki, by autobus mógł zjechać z torowiska.

Dyżurny ruchu, natychmiast po otrzymaniu sygnału na monitorze o usterce urządzenia przejazdowego i szybkim rozpoznaniu sytuacji, użył sygnału "Alarm", aby automatycznie zatrzymać pociąg zbliżający się do przejazdu – podała po incydencie Dorota Szalacha z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych. Według ustaleń śledczych nadjeżdżający pociąg relacji Tarnów-Rzeszów zatrzymał się koło 120 metrów przed tym przejazdem.