Posłuchaj materiału Bartłomieja Maziarza
Na dawnym terenie zielonym przy ulicy Lwowskiej - obok stacji paliw i bloków w centrum Tarnowa - stoi kilkadziesiąt samochodów. Bywało ich nawet ponad 100. Teraz jest co prawda ich mniej, ale stoją także praktycznie na chodniku. Nie są pierwszej nowości, część ma drobne uszkodzenia i są solu w oku mieszkańców sąsiednich bloków.
- Przeszkadza. Dawniej tu dzieci w piłkę grały. Był zielony plac. Zwyczajowo mówiło się na to "zielonka". Od kilku lat zrobiła się taka graciarnia. Nie dość, że szpecą, przeszkadzają, do tego czasem różne płyny się z nich wydostają. Przeszkadza mi to. To nie jest odpowiednie miejsce a trzymanie takiego złomu. Nawet jak to by nie był złom, ale komis samochodowy, chyba są jakieś przepisy, które mówią, jak grunt powinien być przygotowany. To teren zielony. Dlaczego ten pan nie płaci mandatów, jak większość osób parkujących na takich terenach. To praktycznie centrum miasta. Jak to wygląda? - słyszymy.
Problem jest znany tarnowskiej straży miejskiej od wielu lat, ale jak przekonuje kierownik referatu porządkowego Aldona Świątek, strażnicy mają związane ręce.
- Teren jest podzielony na kilka działek. Są działki prywatne i działki miasta. Trudno było zlokalizować, które samochody znajdują się na terenach prywatnych, a które na terenach miejskich - mówi.
Zdjęcie z 2021 roku. / źródło: straż miejska w Tarnowie
Właściciel serwisu samochodowego, który prowadzi także problematyczny komis, Ryszard Szatko przekonuje, że teraz robi to wyłącznie na prywatnych działkach i ma na to zgodę właścicieli. Bardzo się też denerwuje kiedy mieszkańcy mówią, że jest to "szrotownia" lub że "trzyma wraki".
- Należy zadać pytanie, co to znaczy, że nie wygląda ładnie? Co z tymi samochodami jest nie tak? Jest to na trawie? Dzięki mnie ona jest od czasu do czasu koszona. Nie wyglądają ładnie butelki po alkoholu na reszcie placu, kupy, które nie są zbierane po psach. Samochody są legalne Ich trzymanie, w mojej ocenie, było zgodne z prawem - podkreśla.
Posłuchaj rozmowy z Ryszardem Szatko, który prowadzi komis
Ryszard Szatko przekonuje, że nagonka na jego komis samochodowy wynika z uwag, które zwracał mieszkańcom. Chodziło o dzieci grające w piłkę przy serwisie samochodowym. Właściciel komisu dodaje, że mieszkańcy przechodzą przez wynajmowany przez niego teren w drodze do sklepu i nie robi z tego problemów.
Problem widzą jednak nie tylko mieszkańcy, ale także tarnowscy urzędnicy, którzy co jakiś czas wzywają Ryszarda Szatko do zapłaty za bezumowne korzystanie z terenów miejskich. Ten to robił. Teraz jak przekonuje, nie trzyma już samochodów na miejskich terenach, tylko na prywatnych.
- Urzędnicy mają teraz nowy plan na rozwiązanie tego problemu. Postanowiliśmy zmienić przeznaczenie tego terenu, zmienić tam plan zagospodarowania i wprowadzić usługi publiczne na tym terenie. Wtedy byśmy mogli przeprowadzić wywłaszczenie tego terenu i zrealizowanie tego pomysłu - podkreśla zastępczyni prezydenta Tarnowa, Małgorzata Mękal.
- To dla nas i dla mnie, jako człowieka z Grabówki, absolutny priorytet. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie tam inwestycja celu publicznego. Jakie będzie przeznaczenie tego terenu? Zdecydują mieszkańcy przez swoich przedstawicieli z Rady Osiedla Grabówka. Będzie to Dom Kultury lub park kieszonkowy? Zobaczymy, na co pozwolą przepisy definiujące inwestycję celu publicznego - przekonywał jeszcze w kampanii wyborczej Jakub Kwaśny.
Właściciel komisu samochodowego przy ulicy Lwowskiej nigdzie się jednak nie wybiera.
- W mojej ocenie to masło wyborcze pewnych kandydatów, którzy chcą sobie zjednać wyborców. Naopowiadają im różnych farmazonów, żeby tylko ich wybrać - mówi.
Teraz będzie czas na zweryfikowanie wyborczych obietnic nowego prezydenta Tarnowa Jakuba Kwaśnego. Tymczasem Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdził znaczne przekroczenia dopuszczalnych zanieczyszczeń gleby przez paliwo, ale na terenie miejskim przy ulicy Lwowskiej. Tarnowscy urzędnicy przekonują, że zanieczyszczenie wystąpiło właśnie na terenie, na którym stały samochody z komisu. Teraz WIOŚ przekaże sprawę do prokuratury, która będzie ustalała, kto zanieczyścił ten teren.