Największy problem jest z chętnymi do pracy w komisji rewizyjnej tarnowskiej rady miejskiej, która ma m.in. kontrolować działania prezydenta miasta oraz urzędu, opiniować wykonanie uchwał rady oraz samego budżetu i wnioskować za udzieleniem lub nieudzieleniem prezydentowi Tarnowa absolutorium. W tej kadencji komisja rewizyjna zaczynała od 6 członków, ale po kolejnych rezygnacjach spowodowanych innymi obowiązkami zawodowymi - ma zostać w niej tylko 4 radnych. Nie wyobraża sobie tego przewodnicząca tej komisji radna Anna Krakowska.
„Praca w radzie nie ma się sprowadzać jedynie do potwierdzenia swojej obecności, elektronicznie lub faktycznie. Jestem bezwzględnie za tym, by radni uczestniczyli w pracach różnych komisji. Osobiście jestem w komisji nazewnictwa, rewizyjnej oraz oświaty. I dosłownie, nie mogę czasem wyjść z pracy” - mówi Radiu Kraków radna Krakowska.
„Uważam, że jednak praca w radzie miejskiej powinna być mniej więcej równo podzielona. Jestem już trzecią kadencję i chyba nie było jeszcze takiej dysproporcji w ilości komisji, w których pracują radni. Wyjątkowa trudna i wymagająca praca jest w komisji rewizyjnej. Są osoby, ugrupowania, które zdały sobie z tego sprawę i się po prostu wycofały. W jednej z kadencji w tej komisji było 12 członków; komisje odbywały się sprawnie, a członkowie nie byli tak obciążeni jak w tej chwili” - przekonywała radna Grażyna Barwacz.
Sprawa jest poważna - podkreślała podczas posiedzenia komisji statutowej rady miejskiej szefowa zespołu radców prawnych urzędu miasta Tarnowa Beata Baran. „Nie ma możliwości, by komisja rewizyjna wykonywała swoje obowiązki, mając 4 członków. A przypomnę, że rada jest powołana po to, by stanowić prawo oraz kontrolować prezydenta i inne wymienione podmioty. By wykonać to drugie zadanie, powołuje się właśnie komisję rewizyjną. To już stanowi zagrożenie dla realizacji tego zadania” - twierdzi Beata Baran.
Stąd wniosek komisji statutowej o to, żeby obowiązkiem każdego z klubów tarnowskiej rady miejskiej było wydelegowanie do pracy w komisji rewizyjnej co najmniej po dwóch swoich przedstawicieli.
„Tak, żeby pracowało w niej co najmniej 6 radnych. Będziemy się zastanawiać, jak jeszcze zmobilizować radnych do pracy w komisjach. Pracy radnego może nie widać, ale jest jej sporo. Chcemy więc zachęcić radnych do pracy pewnymi zapisami statutowymi, ale i taką wewnętrzną perswazją, rozmowami pomiędzy klubami” - wyjaśnia przewodniczący tarnowskiej rady miejskiej Jakub Kwaśny. „Radny, bez względu na to, w ilu komisjach pracuje, ma taką samą dietę. Być może do tego też należałoby się odnieść w przyszłości i uzależnić wysokość diety od ilości komisji, w jakich radny zasiada” - dodaje Jakub Kwaśny.
Radny Sebastian Stepek pracuje w 5 komisjach. „Nie jest do końca sprawiedliwe, że dostajemy takie samo uposażenie, a inni, nie chcę powiedzieć, że nie robią nic. Nie brać udziału choćby w jednej komisji, nie jest do końca fair” - komentuje Sebastian Stepek.
W żadnej komisji tarnowskiej rady miejskiej nie pracuje Dawid Solak - wcześniej był m.in. przewodniczącym komisji rewizyjnej i jej członkiem, ale zrezygnował po tym, jak rozpoczął pracę poza Tarnowem. Obecnie jest pełniącym obowiązki prezesa Platformy Przemysłu Przyszłości. Uczestniczy w zdalnych sesjach tarnowskiej Rady Miejskiej. „Arytmetyka w radzie jasno pokazuje, że koalicja rządząca miastem ma stabilną większość i w skuteczny sposób gasi inicjatywy Klubu Radnych PiS. Podobnie było w przypadku mojej działalności jako przewodniczącego komisji rewizyjnej. Bynajmniej nie zwalnia to mnie, jako radnego z pracy na rzecz Tarnowa - wręcz przeciwnie, bardziej do niej mobilizuje. Jeśli nie można przebić się z inicjatywami na poziomie rady miejskiej, to naturalnie powstaje przestrzeń do działania w drodze bezpośredniego kontaktu z mieszkańcami i w taki sposób, jako radny rady miejskiej w ostatnich miesiącach głównie pracuję” - czytamy w oświadczeniu Dawida Solaka przesłanym do redakcji Radia Kraków.
W ani jednej komisji nie pracuje także Jolanta Żurowska, która dołączyła do tarnowskiej rady miejskiej w połowie kadencji - przed rokiem wchodząc w miejsce Ryszarda Pagacza, który został wicewojewodą małopolskim. Radna Żurowska podkreśla, że w poprzedniej kadencji pracowała w trzech komisjach. Teraz nie wyklucza dołączenia do komisji edukacji, ale też przekonuje, że i bez pracy w komisjach jest aktywną radną. „Wiadomo, że radny musi się też spotykać się z mieszkańcami, wsłuchiwać w ich głosy, czasem spotykać się z nimi bezpośrednio. Wtedy ma też ogląd na to, jak mieszkańcy widzą pewne sprawy. Będąc teraz w opozycji, mając niewielki wpływ na pewne sprawy, możemy pokazywać co źle funkcjonuje w naszym mieście, zwracać uwagę itd. Nasz głos jest w tym momencie, powiedzmy sobie szczerze, mało słyszalny. Optymalną rzeczą jest, oprócz pracy w komisjach, zabieranie głosu podczas sesji rady miasta, zwłaszcza w trakcie zapytań i interpelacji, co pozwala na przekazanie prawdziwego głosu mieszkańców Tarnowa. Na każdej sesji składam jakieś postulaty, zapytania, prośby o interwencję służb miejskich. Nie można uznać mnie za nieaktywną tylko dlatego, że nie jestem w żadnej komisji” - mówi Jolanta Żurowska.
Tarnowscy radni obecnie otrzymują 1610, 48zł. Nieco więcej, bo 1968, 36 zł, otrzymuje przewodniczący komisji. A przewodniczący tarnowskiej Rady Miejskiej dostaje 2684, 13 zł. Za nieobecność na sesji potrącane jest im 30 procent diety, za nieobecność na posiedzeniu komisji 10 procent.
Niedługo, nie tylko tarnowskich, ale radnych we wszystkich samorządach może czekać spora podwyżka. Nawet do ponad 4 tysięcy złotych. O jej ostatecznej wysokości zdecydują... oni sami.
Zgodnie z ustawą podwyżki dostaną nie tylko radni, ale także najważniejsze osoby w państwie: parlamentarzyści, wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast.
Dla przykładu pensja prezydenta Polski wzrośnie z 20 tysięcy do 25 tysięcy. Parlamentarzyści będą zarabiali o 14 tysięcy złotych. Natomiast górna granica wynagrodzenia wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów i marszałków wyniesie nieco ponad 20 tysięcy złotych.