Przedstawiciele zakładu przyznali, że jako prywatny biznes liczą zyski i straty, a dotychczasowa produkcja w Tarnowie przestaje się kalkulować, firma w obliczu strat będzie podejmowała kroki w kierunku odzyskania rentowności zakładu. Z tego powodu część produkcji ma być przenoszona do Serbii, gdzie koszty pracownicze są niższe. Jednocześnie zarządzający przyznali również, że do Tarnowa ma być przeniesiona część produkcji z Niemiec. Prezydent Tarnowa przyznaje, że ze strony pracodawcy usłyszał informacje, że obecny stan zatrudniania jest dla firmy optymalny.

- Nie wiem, jak będzie wyglądał sytuacja z chwilą przenoszenia pewnych procesów produkcyjnych za granicę i przenoszenia innych procesów z Niemiec do Polski. Mamy nadzieję, że zwolnień już nie będzie, a stan liczebny zostanie zachowany - mówi Jakub Kwaśny.

Zarządzający zakładem przyznali, że nie planują całkowitego zamknięcia go. Prezydent Kwaśny przyznaje, że ma dojść do kolejnych rozmów z przedstawicielami fabryki. Miasto chce rozmawiać o terenach należących do zakładu.

Od ubiegłego roku w Tamelu zwolniono co najmniej 150 osób, a z informacji Radia Kraków wynika, że prace do końca roku straci jeszcze kolejnych 30 osób.

Tamel to tarnowski zakład produkujący silniki elektryczne, należy do chińskiego koncernu Wolong. Od ubiegłego roku zakład ma borykać się problemami finansowymi. W efekcie zwalnia wieloletnich pracowników, a na ich miejsca zatrudnia więźniów z Zakładu Karnego i obcokrajowców m.in. z Ukrainy oraz Filipin. Niedawno odbyła się tam kontrola Straży Granicznej dotycząca legalności zatrudnienia tych osób. Jej efekty nie są na razie znane.

Tymczasem od 12 do 18 sierpnia Tamel znów będzie miał tygodniowy przestój w produkcji, w którym pracownicy muszą brać urlopy.