Widząc zaniechania w utrzymaniu tego terenu miasto zleciło posadzenie w wyznaczonym miejscu kwiatków. Wtedy właściciel wezwał policję. Kwiatki należące do miasta zostały wyrwane i zniknęły. Dlatego urzędnicy powiadomili policję o kradzieży. Właściciel, notabene zajmujący się m.in. projektowaniem i urządzeniem zieleni, posadził tam krzewy. Niedawno na lampach ustawionych na placu Sobieskiego pojawiły się tabliczki: "Teren Prywatny. Zakaz handlu". Dziś rano zostały jednak zdemontowane.
Jak wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków radca prawny Urzędu Miasta Piotr Wojnarski, problem wynika z zagmatwanego planu prawnego, dotyczącego przestrzeni publicznej. "Druga kwestia to są pewne zaniechania Rady Miasta czy władz Tarnowa, pochodzące jeszcze z okresu międzywojennego. Proces upublicznienia tej przestrzeni trwał od XIX wieku. Natomiast nikt w tym czasie nie zadbał o to, żeby poszły za tym określone działania prawne, związane zwłaszcza z odpowiednim wpisem do ksiąg wieczystych" - mówi.
Wojnarski podkreśla, że miasto w 2005 roku przejęło na podstawie uwłaszczenia sporną część placu Sobieskiego i formalnie było jego właścicielem niemal przez 10 lat. Wtedy też go wyremontowano w ramach przebudowy ulicy Krakowskej. Jednak właściciel kamienicy doprowadził do uchylenia tej decyzji Wojewody Małopolskiego ze względów formalnych i wpisał swoją własność do księgi wieczystej. Teraz miasto stara się o zasiedzenie. Jak podkreśla radca prawny, jeśli sąd przyzna Tarnowowi racje, określi też datę, od której miasto stało się właścicielem tej części placu.