Mieszkańcy, najbardziej boją się smrodu i pogorszenia warunków życia.
Będą szczury, muchy; boimy się o nasze zdrowie. Nasza miejscowość przestanie być atrakcyjna, będzie nie do życia, jeżeli zacznie śmierdzieć. Zaczną jeździć większe auta, a drogi są nieprzystosowane. Jest też obawa, co dostanie się gleby z tego „pofermentu”. Nie widzimy żadnych plusów, są za to same minusy; beneficjent tego przedsięwzięcia będzie jeden
- mówią mieszkańcy Mikołajowic i Sieciechowic.
Nikt nikomu nie będzie przeszkadzał
Protestujący podkreślają, że nie są całkowicie przeciwni budowie biogazowni, apelują jednak o zmianę lokalizacji. Chcą, żeby zakład powstał w miejscu, gdzie nie ma domów. Jednocześnie mają żal do władz gminy, że o planach powstania biogazowni dowiedzieli się nieoficjalnie, pocztą pantoflową.
To nie chodzi o żadne blokady, wojnę. Chcemy zmienić lokalizację, bo można to zrobić – jest tu tyle terenu, że da się przenieść lokalizację dalej. Nikt nikomu nie będzie przeszkadzał
- przekonują.
Przemysław Krawczyk, prezes firmy Agrikomp, która będzie budować biogazownię, tłumaczy, że zmiana lokalizacji zakładu nie wchodzi w grę:
Wybraliśmy najlepszą możliwą działkę, która została przeznaczona przez gminę jako ta, gdzie mogą inwestować firmy. To nie jest działka przeznaczona pod działalność turystyczną czy pod zabudowę mieszkaniową. Biorąc pod uwagę argumenty mieszkańców, nie widzę możliwości znalezienia działki odpowiadającej mieszkańcom, bo zawsze pojawi się argument, że coś jest za blisko czegoś.
Krawczyk uspokaja jednak mieszkańców i zapewnia, że działalność biogazowni nie będzie dla nich uciążliwa:
Na terenie całej biogazowni będą pułapki deratyzacyjne, które będą wyłapywać potencjalne gryzonie. Muchy? Mówimy o biomasie roślinnej, więc owady nie będą miały warunków do wylęgania się. Zapachy? Cały proces fermentacyjny jest szczelny, instalacja jest wykonana w odpowiedniej technologii, co gwarantuje, że zatrzyma odór.
Wpływ mieszkańców jest minimalny
Władze gminy Wierzchosławice nie komentują sprawy, bo jak tłumaczy wójt Małgorzata Moskal, cały czas trwa procedura administracyjna związana z wydaniem warunków zabudowy. Dodaje, że protest mieszkańców może być jednak nieskuteczny.
Mamy ustawę o biogazowniach, która powoduje, że wpływ mieszkańców na jest minimalny. Wójt i urząd gminy działają zgodnie z prawem. To postanowienia, które przychodzą do nas z góry, musimy się nimi kierować
- tłumaczy Moskal.
Na wydanie decyzji o warunkach zabudowy gmina ma dwa miesiące. Biogazownia w Mikołajowicach mogłaby powstać do 2028 roku.